Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

piątek, 30 stycznia 2015

Śmiertelna seria


Szósta ofiara
Gregg Olsen
 

Tytuł oryginału: Victim Six
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015-01-27
Liczba stron: 520
Ocena: 5-/6







    Ostatnimi czasy literatura z dreszczykiem ponownie wróciła do moich łask. Dlatego, kiedy w moje ręce trafiła ''Szósta ofiara'', najnowszy kryminał bestsellerowego amerykańskiego autora, Gregga Olsena, od razu zabrałam się do czytania. Czy jestem usatysfakcjonowana? A może zawiedziona? Zanim się tego dowiedzie, kilka słów o fabule.

W spokojnym dotychczas hrabstwie Kitsap, w krótkim odstępie czasu, co najmniej trzy kobiety zostają brutalnie zamordowane przez człowieka, którego media już zdążyły ochrzcić mianem Rzeźnika z Kitsap. Ofiary nie wydają się ze sobą w żaden sposób powiązane prócz straszliwych męczarni, jakimi zakończyło się ich życie. Były kneblowane, gwałcone, torturowane i okaleczane. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą Kendall Stark i Josh Anderson, detektywi z Departamentu Policji Port Orchard. Brak jest jednak jakichkolwiek śladów wskazujących podejrzanych czy nadających ogólny kierunek poszukiwań.

''Sprawca bez wątpienia jest seksualnym sadystą, który działa z wielką ostrożnością. Niestety, aby posunąć sprawę do przodu, być może będziemy musieli zaczekać, aż ktoś dostarczy nam dodatkowych informacji. Albo pojawi się kolejna ofiara''.

Tymczasem dwudziestoczteroletnia Serenity Hutchins, dziennikarka w miejscowym tygodniku otrzymuje anonimowe telefony od jakiegoś szaleńca, który twierdzi, że to nie koniec śmiertelnej serii. Najgorsze dopiero nastąpi. Jak dalej rozwinie się ta brutalnie mroczna historia? Czy śledczy zdążą dopaść mordercę, zanim uderzy ponownie?

Gregg Olsen, amerykański dziennikarz, autor bestsellerowych kryminałów. Urodzony w Seattle, mieszka w stanie Waszyngton wraz z żoną i córkami. Więcej informacji można uzyskać na stronie www.greggolsen.com. Dotychczas miałam okazję poznać jedynie ''Wszędzie śnieg'', debiut pisarza, który wspominam nadzwyczaj pozytywnie. Również niniejsza lektura, mimo kilku uwag i niedociągnięć, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie.

Fabuła jest bardzo prosta i bez większych niespodzianek. Dość szybko odkrywamy mordercę, wiemy jak działa, jakie kierują nim motywy, chęci i pragnienia. To przerażający seksualny sadysta, który czerpie niesamowitą satysfakcję z zadawania bólu i zabijania.

'''
 ''On uwielbiał walkę. Uwielbiał moment, gdy jego ofiara opadała z sił, rezygnowała, poddawała się. Uwielbiał błagania o litość, obietnice całkowitego posłuszeństwa. Gotowość do spełniania wszystkich jego życzeń''.

Jest bardzo przebiegły i ostrożny, krok po kroku realizuje swój dokładnie przemyślany plan. Równolegle śledzimy jego polowanie na kolejne ofiary i działania policji, która jest coraz bardziej zdeterminowana, by go dopaść. Początkowo ciężko mi było wdrożyć się w klimat tej historii, oswoić się ze stylem pisania autora i wczuć się w jego niesamowicie realistyczną wizję niebezpiecznego szaleńca owładniętego przez seksualne żądze. Ale w pewnym momencie coś zaskoczyło i z każdą kolejną sceną było już coraz lepiej. Narracja jest wielowątkowa, prowadzona z kilku punktów widzenia: detektywów, dziennikarzy, porywacza oraz potencjalnych ofiar. Dzięki temu mamy pełniejszy wgląd w daną sytuację.

W powieści mamy całą plejadę pełnokrwistych bohaterów oraz problemów, z którymi przychodzi im się borykać. Na szczególne uznanie zasługuje postać Kendall Stark. Gra podwójną rolę: matki, która głęboko troszczy się o swojego autystycznego syna i wrażliwej, dobrej, empatycznej detektyw, poważnie traktującą swoją pracę, całym sercem angażującą się w sprawę. Moją uwagę zwróciła również partnerka seksualnego sadysty. Kobieta ślepo wierzyła w miłość ukochanego, nie bacząc na jego perwersyjne fantazje. Razem tworzyli relację pasożytniczą – ona karmiła się nim, on nią. Poszukiwali ludzi, których mogliby wciągnąć w swoją grę. Niemniej wszystko ma swój początek i koniec. Prędzej czy później sprawiedliwość każdego dosięgnie. Czy w tym przypadku też tak będzie? Nic nie zdradzę.

To trzymający w napięciu kryminał z elementami thrillera psychologicznego. Może trochę przewidywalny, ale ciekawie skonstruowany. Gregg Olsen ma lekki styl pisania, w pewnym stopniu niewątpliwie oryginalny. Cechuje go naturalny realizm, wszechogarniająca atmosfera niepokoju i suspens. Jedynie akcja mogłaby być trochę bardziej dynamiczna oraz życzyłabym sobie trochę więcej drastycznych scen i krwawych opisów wymyślnych tortur, gdyż wszelkie bestialskie poczynania psychopaty, jego przerażające rozmowy z reporterką lub sprawozdania z autopsji, były szalenie fascynujące. Wspomnę jeszcze o złowieszczym zakończeniu, które pozwala czytelnikowi snuć domysły i dopowiadać dalsze losy niektórych bohaterów.

''Szósta ofiara'' nie jest wprawdzie żadnym arcydziełem, ale i nie jest przeciętną powieścią. Autor ma spory potencjał twórczy, żywą wyobraźnię i talent. Wie, jak wzbudzić w czytelniku grozę, jak wywołać ciarki na plecach i podnieść poziom adrenaliny.  Serdecznie polecam, zwłaszcza fanom gatunki oraz tym, którzy od czasu do czasu lubią poczuć dreszcz emocji. Myślę, że nie będziecie rozczarowani.


***
  Wydawnictwo Prószyński i S-ka.

środa, 28 stycznia 2015

Wybawić od zguby


Coś do ocalenia 
Cora Carmack
 
Cykl: Coś do stracenia (tom 3)
tytuł oryginału: Finding It
wydawnictwo: Jaguar
data wydania: 22 stycznia 2015
liczba stron: 320
Ocena: 5-/6







''Czasami musisz zatracić siebie, aby odkryć, gdzie naprawdę przynależysz…'' Na własnej skórze przekonała się o tym główna bohaterka powieści ''Coś do ocalenia'' Cory Cormack.

Zaraz po ukończeniu college’u Kelsey Summers wyrusza w zapowiadaną już wcześniej podróż po Europie. Bez rodziców, bez odpowiedzialności, bez limitów na karcie kredytowej-po prostu raj na ziemi. Od klubu do klubu, picie, taniec i niezobowiązujący seks, tak wypełnia dziurę w swoim sercu. Niestety. Szybko okazuje się, że nie można ukryć się przed dręczącymi duszę demonami. Pewnej nocy jednak coś się zmienia. Na drodze Kelsey staje Jackson Hunt, przystojny, zagadkowy mężczyzna, który zdaje się być odporny na jej urok osobisty. Mimo to po kilku przypadkowych spotkaniach pod wpływem chwili decydują się na wspólną wyprawę w poszukiwaniu przygód i własnego miejsca we wszechświecie. Co z tego dalej wyniknie? Przed czym (lub kim) dziewczyna ucieka? Kim jest jej nowo poznany towarzysz niedoli i dlaczego zdecydował się nie odstępować jej nawet na krok?

Poprzednie książki (''Coś do stracenia'' oraz ''Coś do ukrycia'') dwudziestokilkuletniej autorki bestsellerów wywarły na mnie niesamowicie pozytywne wrażenie. Dlatego z ogromną niecierpliwością zabrałam się za lekturę ''Coś do ocalenia''. Czy kolejny raz jestem w pełni usatysfakcjonowana? A może tym razem czuję nutkę zawodu i rozgoryczenia? Przyznam szczerze, ciężko mi jednoznacznie ocenić tę powieść. Pod pewnymi względami jest naprawdę bardzo dobra, pod innymi wypada zdecydowanie gorzej od swoich poprzedniczek. Fabuła przywodzi na myśli ''Na krawędzi nigdy'', gdzie główna bohaterka także wyrusza w podróż, podczas której poznaje chłopaka i zaczyna budować z nim bliższą relacje. Tutaj jest bardzo podobnie. Wygadana, inteligentna, bezczelna, zwariowana Kelsey pragnie żyć w myśl zasady "Carpe Diem". Każdego dnia poznaje nowych ludzi, nowe miejsca, ogląda nowe widoki. Mimo to im bardziej goni za szczęściem, tym bardziej czuje się nieszczęśliwa. Dopóki nie spotyka Jacksona, który próbuje pomóc jej odnaleźć własne marzenia i cele. Z jakim to wyjdzie rezultatem? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Cora Cormack bardzo dobrze nakreśliła portrety psychologiczne poszczególnych postaci. Nie są one czarno-białe. Posiadają swoje wady i zalety, podejmują niekiedy nieracjonalne decyzje, szukają siebie, i nie zawsze znajdują. Zwłaszcza sylwetka Kelsey została genialnie wykreowana i starannie dopracowana. Dziewczyna wychowała się w świecie, w którym ludzie ranili siebie nawzajem dla osiągnięcia doraźnej korzyści, dlatego że mieli taki kaprys albo chcieli coś udowodnić. Decydowali o tym, co jest dla niej najlepsze, najbardziej odpowiednie. A ona chciała sama dokonywać wyborów, tych złych i tych dobrych. Pragnęła mylić się, błądzić, szukać, borykać z konsekwencjami, odczuwać radość i cierpienie, żeby potem łatwiej jej było żyć we własnym domu, w którym przeżyła pewną traumę. Jaką? Nic nie zdradzę!

Początkowo nie lubiłam główniej bohaterki. Narzucała się Huntowi jak pierwsza lepsza napalona małolata. I chociaż jasno dawał jej do zrozumienia, że nie chce się posunąć krok dalej, to i tak kombinowała jakby tu go zdobyć. Strasznie mnie to irytowało. Dopiero pod koniec powieści przedstawia się w znacznie korzystniejszym świetle. Zrozumiałam, że za maską twardej, odważnej osoby, która nie ma problemu z artykułowaniem swoich potrzeb i dostawaniem tego, czego pragnie, kryje się słaba, krucha, zakompleksiona i niepewna siebie dziewczyna. Z kolei Hunt od razu zdobył moją sympatię. Błyskotliwy, odpowiedzialny, pogodny, szarmancki-po prostu ideał mężczyzny. Razem stanowili uroczą parę- spontaniczną, szaloną, nieprzewidywalną. Napięcie między nimi rosło z każdą sekundą. Ich pocałunki, pieszczoty były bardziej ekscytujące i podniecające niż sceny seksu. Jednak w ogólnym rozrachunku, historia miłosna stanowi tło dla całej fabuły, nie narzuca się. Tu w grę wchodzą dużo poważniejsze rzeczy, ale nie chce zdradzać szczegółów, aby nie zepsuć niespodzianki.

''Coś do ocalenia'' jest połączeniem gatunku New Adult, powieści drogi oraz powieści przygodowej. Akcja rozgrywa się w różnych zakątkach Europy: Grecja, Włochy, Niemcy, Austria, Czechy, Francja itp. Pisarka znakomicie uchwyciła niepowtarzalny klimat i urok tych miejsc, lokalne tradycje, specyficzną kuchnię. Oczyma wyobraźni niemal widziałam wyróżniające się obiekty architektury poszczególnych miast. Niesamowite doznania zmysłowe.

źr.
Ogólnie rzecz biorąc to ciekawa, słodko-gorzka, zabawna, wybuchowa, romantyczna historia okraszona szczyptą subtelnej pikanterii. Idealna dla starszych nastolatek oraz młodych kobiet. Zawiłe losy Kelsey i Hunta zachęcają do tego, by podążać za swoimi marzeniami: ''skacz-i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła''. A jednocześnie pokazują, jak odnaleźć siebie, miłość i swój prawdziwy dom. Serdecznie polecam. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni.



***
Wydawnictwo Jaguar.

wtorek, 27 stycznia 2015

Wyniki konkursu ''coś za coś''

Kochani, nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu, w którym do zdobycia była książka ''Na szczycie'' K.N. Haner.
Bardzo dziękuję za tak liczny udział, jednak reguły gry są nieubłagane. Tylko dwie osoby mogą otrzymać nagrodę, a są to:Taki jest świat oraz Gosche.
Gratuluję, życzę miłej lektury i czekam na wasze opnie/recenzję.
A pozostałych zachęcam w dniu premiery do kupna ''Na szczycie''. Satysfakcja gwarantowana :)


***
***

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Cicho sza...


W milczeniu
Erica Spindler

 
Seria: New York Times Bestselling Authors
Tłumaczenie: Klaryssa Słowiczanka
tytuł oryginału: In silence
wydawnictwo: Harlequin/MIRA
data wydania: 16 stycznia 2015
liczba stron: 496
ocena: 5-/6






      Wśród niewielu pisarzy, po których książki sięgam w ciemno, jest Erica Spindler – amerykańska autorka powieści z gatunku thrillera romantycznego. Dlatego kiedy w moje ręce wpadła książka ''W milczeniu'', nie wahałam się ani chwili, by po nią sięgnąć. Czy jestem usatysfakcjonowana? Najpierw kilka słów o samej fabule.

Avery Chauvin pochodzi z małego miasteczka Cypress Springs w Luizjanie, lecz od kilkunastu lat pracuje jako dziennikarka w poczytnym czasopiśmie w Waszyngtonie, i jak na razie nie myśli o powrocie w rodzinne strony. Ale pewnego dnia sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec, szanowany lekarz-popełnił samobójstwo przez samospalenie. Zrozpaczona nie może uwierzyć w to, co się stało. W zaistniałej sytuacji wraca do domu, żeby znaleźć odpowiedzi na wszystkie dręczące ją pytania. Przeszukując rzeczy osobiste taty, przypadkiem trafia na pudełko z artykułami prasowymi sprzed piętnastu lat opisujące brutalne morderstwo młodej dziewczyny. Dlaczego ojciec gromadził te wycinki? Tymczasem w miasteczku dochodzi do kilku tajemniczych samobójstw, zaginięć i morderstw. Avery zaczyna podejrzewać, że ktoś pomógł jej ojcu targnąć się na własne życie. Czy to zwykłe urojenia czy uzasadnione obawy? 

I wydanie
 ''W milczeniu'' to drugie wydanie książki w zmienionej szacie graficznej. Cała reszta pozostała bez zmian. Fabuła sama w sobie nie jest jakaś oryginalna i zaskakująca, mimo tego śledzi się ją z niesłabnącym zainteresowaniem. Akcja toczy się w Cypress Springs, w zacnym, bogobojnym, wzorcowym miasteczku.

''U nas czci się Boga i szanuje rodziny. Jesteśmy   tradycjonalistami, trochę anachronicznymi w dzisiejszym świecie''.

To jednak tylko gra pozorów. Pod maską fałszywej moralności szerzy się potworne ZŁO, które fanatycznie wierzy w słuszność swojej sprawy. Gotowi są oddać za nią życie. Dla nich cel uświęca środki. Każde działanie jest usprawiedliwione. Nie cofną się przed niczym, jeśli tylko mogą wyplenić to, co w ich oczach uchodzi za niewłaściwe. Niczego nieświadoma Avery trafia w samo centrum knowań i spisów, które mogą zagrozić jej życiu. Czy uda jej się z tego wyplątać? Autorce udało się stworzyć całkiem przemyślaną intrygę kryminalną. Bawi się z nami w kotka i myszkę, błyskotliwie podrzuca fałszywe tropy, puszcza zasłony dymne. Mimo to dosyć szybko domyśliłam się, kto jest mordercą, ale to mi nie przeszkadzało, by obserwować dalszy przebieg wydarzeń.

Jak daleko można się posunąć w dbaniu o "bezpieczeństwo? Czy można samemu decydować o czyjejś śmierci? Bystra, wnikliwa dziennikarka próbuje znaleźć odpowiedź na te pytania. Zaczyna grzebać w przeszłości, przez co naraża się na odwet tych, dla których to wielki temat tabu. Pomocy i wsparcia udziela jej Mark, policjant, zarazem były chłopak oraz Hunter, jego brat, niegdyś wzięty prawnik, który stoczył się na dno. Obaj panowie nie przepadają za sobą i ponownie rywalizują o względy Avery. To dodatkowo pogłębia nadchodzące problemy.

Styl pani Spindler jest lekki i łatwy w odbiorze, nie ma zbędnych opisów. Dialogi, w większości przypadków, brzmią naturalnie i całkiem nieźle współgrają z niepokojącą atmosferą. Napięcie stopniowane w małych dawkach daje upust w finałowej fazie. Gdzieniegdzie, wpleciono w tekst narrację z punktu widzenia mordercy, która wprowadza nutkę grozy i szaleństwa. Akcja cały czas wartko mknie naprzód, a tajemnica goni tajemnicę. Główni bohaterowie są wyraziści, charakterystyczni, zapadający w pamięć, choć momentami trochę schematyczni. Przyznam szczerze, że postać dziennikarki nieco mnie irytowała. Drażniło mnie jej niezdecydowanie i dziecięca ufność. Nie bacząc na wady i sekrety swoich znajomych, ślepo wierzyła w każde ich słowo i zapewnienia., przez co była w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Zakończenie powieści było właściwie oczywiste, ale i tak kilka rzeczy mnie zaskoczyło. W ogólnym rozrachunku wypada zupełnie przyzwoicie, aczkolwiek wiem na pewno, że ta pozycja nie jest szczytem możliwości twórczych pani Ericy.

Reasumując. Dobra lektura, obowiązkowa dla fanów gatunku. Zbrodnie, zagadki, sekta, ferujące wyroki, plus cała masa podejrzanych, to zaledwie przedsmak tego, co Was czeka. Ja z mojej strony serdecznie polecam.


***
Wydawnictwo Harlequin/Mira

niedziela, 25 stycznia 2015

Wywiad z A. J.Gabryelem

'''
joanna jona
1. Mój znajomy, który jest pisarzem, czytał i poprawiał swoją powieść ponad 20 razy. Ile razy Pan poprawiał swoje książki? Czy uważa je Pan za skończone?

Kilka lat temu, tuż przed wydaniem mojej pierwszej książki, przeczytałem wywiad z P V Brettem, w którym powiedział, że czytelnik czytając jego książkę, czyta jej 50 wersję, bo tyle razy czyta swoje książki i poprawia. Ja w tym momencie byłem po pierwszym czytaniu i już miałem dosyć. Nie lubię czytać siebie, czytam maksimum 1-2 razy, plus po redakcji i korekcie.

2. Czy pisze Pan z planem, czy spontanicznie?

Piszę bez planu, zupełnie organicznie.

3. Wielu pisarzy mówi, że napisali książkę, której szukali, którą chcieliby przeczytać. Czy tak było z Panem?

Nie, zdecydowanie nie jest to prawda w moim przypadku. Sam czytam głównie fantastykę i w życiu nie porwałbym się na to, by napisać książkę w tym gatunku, przede wszystkim dlatego że nie mam wystarczająco rozwiniętej wyobraźni.

Iwi z Nasz Książkowir
2. Czy napisanie książki spełniło Pana marzenie, czy zawsze Pan tego pragnął?


W 2010 zacząłem pisać bloga i książki były jakby naturalną konsekwencją. Zawsze lubiłem pisać, ale wydanie książki nie było moim wielkim marzeniem.

3. Czy jest Pan osobą, która chce w życiu spróbować wszystkiego?

Wielu rzeczy próbuję, ale zdecydowanie nie chcę spróbować wszystkiego, mam swoje granice.

Dominika Bruzda
1. Co ma Pan na myśli mówiąc "mojego pisania nie traktuję poważnie" ?


Pisania w Polsce nie można traktować poważnie. Moje dwie poprzednie książki sprzedały się bardzo dobrze, były bestsellerami, ale gdybym chciał utrzymywać się z pisania książek, to byłbym dziadem. Jasne, gdy piszę piszę najlepiej jak potrafię, ale moje życie nie kręci się wokół pisania i nie uważam się za pisarza.

2. Czy czytał Pan bestseller E.L. James "50 Twarzy Grey"? Jeżeli tak, to jakie są Pana wrażenia po przeczytaniu tej książki ?

Nie, nie czytałem. 

3. Wielu recenzentów "Kusiciela" wypowiada się, że książka "szokuje, podnieca, wzrusza, skłania do refleksji." Czy trzeba być magikiem, żeby napisać taką książkę z takim efektem, czy raczej wystarczy pisać prosto z serca to co nam ślina przyniesie na język ?

Cieszę się, że książka wzbudza emocje. Nie widzę sensu w pisaniu książek, które są czytelnikowi obojętne. Piszę bez zastanowienia, instynktownie, ale nie znaczy to że nie zwracam uwagi na słowa i to czy oddają dokładnie to co mam na myśli. Magikiem zdecydowanie nie jestem, i bardzo daleko mi do autorów których sobie cenię. Często sam czytam i zastanawiam się jak to możliwe, że ten czy inny autor ułożył słowa w tak idealny sposób. Czytam i zazdroszczę.

martucha180
3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pana wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Panu talent literacki czy wręcz przeciwnie?


Wypracowania były moją specjalnością, pisałem je i za siebie i za kolegów, co doprowadzało do szału moją polonistkę, która za każdym razem potrafiła wskazać wypracowanie, w którym maczałem palce. I ona, Pani Ewa powiedziała mi kilkakrotnie, że będę parał się pisaniem, mimo że moja ortografia i interpunkcja kulały, nadal kuleją.

Joanna Stoczko
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pan z tą myślą? Gdy postanowił Pan napisać, a następnie wydać swoją pierwszą książkę, to dosięgły Pana w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.? Czy wręcz przeciwnie, była Pan pewien sukcesu w związku z ostatnim szałem, który zapanował na powieści erotyczne?


Każdy kto pisze, chce żeby jego książka sprzedała się i została dobrze przyjęta. Krytyka, jest naturalną częścią procesu wydawniczego, książka która nie została skrytykowana wielokrotnie to książka, którą przeczytali tylko członkowie rodziny i przyjaciele autora. Nie ma książek, które spodobają się wszystkim. Ja na krytykę uodporniłem się pisząc bloga i byłem pewny, że nic gorszego usłyszeć już nie mogę. Gdy wydałem moją pierwszą książkę mody jeszcze na powieści erotyczne tak naprawdę nie było. Zresztą pisząc pierwszą książkę nie myślałem o niej jako o erotyku, a raczej obyczajówce z kilkoma scenami. Moda na erotyki nadeszła kilka miesięcy później wraz z wydaniem „50 twarzy” i moja książka przez to stała się takim właśnie erotykiem z przypadku. Nie skarżę się, bo dzięki tej modzie na pewno sprzedałem więcej egzemplarzy niż sprzedałbym normalnie.

 2. Czy pisząc „Kusiciela” dopadł Pana w pewnej chwili jakiś większy kryzys? Jeśli tak, to jak Pan sobie z nim poradził? Jeśli nie, to czy może nam Pan zdradzić, co pomagało Panu w pisaniu kolejnych stron?

„Kusiciel” był najtrudniejszą do napisania dla mnie książką. Dwie poprzednie napisały się same, nawet nie wiem kiedy. Jak sobie radzę z brakiem idealnych słów w głowie? Wracam do książek które lubię, czytam, zazdroszczę tego jak piszą inni i od razu chce mi się samemu pisać.

Zosia Samosia :)
3. Gdyby wiedział Pan, że ma przed sobą tylko jeden dzień życia, jakby go Pan spędził i co by robił w tych ostatnich minutach? Oprócz spędzenia czasu z najbliższymi bo tego pragnie każdy z nas.


Uprawiając seks, jeśli umierać to tylko robiąc to co się lubi.

Wojtek Q
1. Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- także sięgam po słodycze. A gdyby dziwnym trafem zamienił się Pan w "coś słodkiego", co by to było? Jakie miałby Pan nadzienie?


Nie przepadam za słodyczami, wolę słone smaki.

Kasandra Jankowiak
2. Czy to, że bardzo lubi Pan kobiety jest głównym powodem, dla którego pisze Pan książki o takiej właśnie tematyce?


Piszę o kobietach, gdyż jestem uwikłany w życia wielu kobiet, gdyż czasami wydaje mi się, że znam kobiety, chociaż pewnie jest to tylko pobożne życzenie. Nie potrafiłbym pisać o czymś o czym nie mam pojęcia.

3. Kiedy i dlaczego postanowił Pan napisać książkę oraz jacy autorzy byli dla Pana inspiracją?4

Każdy autor jest inspiracją i dobry i zły. Źli są lepszymi nauczycielami niż dobrzy. Czytam głównie fantastykę, Scott Lynch ma wyobraźnię i plastyczność językową o której mogę sobie tylko pomarzyć, Robin Hobb tworzy światy, które są tak wiarygodne że niemal realne, Guy Garviel Kay potrafi rzucić czar słowami. Ale to tylko krople w morzu nazwisk.

Sylwia Silviana
1. Jakie uczucia Panu towarzyszą podczas opisywania scen miłosnych w swoich utworach?


Nie widzę różnicy w pisaniu „scen miłosnych” i innych scen. Jedyne o czym myślę to to by oddać to co mam w głowie idealnymi słowami.

2. Czy kiedykolwiek Pan żałował, że taki gatunek literacki reprezentuje Pan swoim nazwiskiem?

Swoim nazwiskiem nic nie reprezentuję, bo nie piszę pod swoim nazwiskiem. Tak jak powiedziałem wcześniej, to że to co piszę zakwalifikowane zostało do erotyków to przypadek i entuzjazm wydawnictwa, które w ten, a nie inny sposób chce promować książkę. Gdyby mody nie było etykietka prawdopodobnie byłaby inna.

3. Jaki ma Pan stosunek do twórczości innych autorów, który poruszają podobną tematykę?

Nie czytam książek o podobnej tematyce, więc trudno mi mieć do nich jakikolwiek stosunek. Kiedyś może coś przeczytam, żeby „sprawdzić o czym pisze konkurencja”, ale nie wiem kiedy i co dokładnie.

Agnieszka P.
1. Pisze Pan, że lubi kobiety, czy to właśnie one są dla pana inspiracją i natchnieniem?


Częściowo, ale nie tylko.

2. Literatura erotyczna bije rekordy popularności wśród czytelników, jak Pan myśli czego czytelnicy w niej szukają? Ucieczki od rzeczywistości, rozrywki, a może podniecenia?

Myślę że każdego rodzaju literaturę, poza literaturą faktu czyta się z podobnych powodów, głównym z nich jest rozrywka.

anna.ekert
2. Co przyczyniło się do znacznej poprawy umiejętności pisarskich Autora (mam na myśli różnicę między Facet na telefon a Facet na telefon 2).


FNT był moją pierwszą książką, i zakładam że nauczyłem się czegoś na jej błędach. Wiele osób twierdzi, że Grzesznik jest lepszy i ja się z tą opinią zgadzam, jednak muszę też zauważyć, że pierwsza część sprzedała się znacznie lepiej, więc chyba większość czytelników uważa pierwszą część za lepszą.

Sylwka S.
1. Ostatnio przeczytałam, że pisanie książek to 10% talentu i 90% wytrwałości, jak by Pan odniósł się do tych słów?


Zupełnie się z tą myślą zgadzam. Osobiście nie uważam się za osobę z jakimś niezwykłym talentem pisarskim i wiem, że skoro ja napisałem kilka książek to każdy może. Istotnie bardziej potrzebna jest wytrwałość, gdyż zawsze się znajdzie coś co robić można zamiast pisania. Założę się, że gdzieś w szufladach leży mnóstwo potencjalnych bestselerów, które nigdy bestsellerami się nie stały bo są niedokończone.

2. Branża seksualna to jednak dla niektórych osób jest tematem tabu czy nie boi się Pan tak publicznie o tym mówić, nie boi się Pan osądu lub odtrącenia?

Nie piszę pod swoim nazwiskiem, więc trudno określić to jako przemawianie publiczne.

izabela81
2. Czy widzi Pan różnice w literaturze erotycznej pisanej z perspektywy kobiety, a tą pisaną przez mężczyzn?


Czytałem zaledwie dwie/trzy pozycje z literatury erotycznej, więc trudno mi się do tego pytania odnieść. Dawno temu przeczytałem Erici Jong „Strach przed lataniem”, i napisaną w latach '60 i rozłożoną na role, małą komedię erotyczną "The Passion Flower Hotel" Rosalind Erskine, która chyba nigdy nie była wydana w Polsce (bardzo polecam), a przed dwoma miesiącami „W powietrzu” Ingi Iwasiów.  Niedawno kupiłem Henrego Millera „Zwrotnik Raka”, ale jeszcze go nie ruszyłem. Jednak te pozycje zdaje się sporo różnią się od tego, co obecnie dominuje w erotyce.

Aleksandra B
1. Jak na Pana dotychczasowe dzieła zareagowali przyjaciele? Czy byli zaskoczeni tą "ciemną stroną" Pana życia ?


Na dwóch palcach można policzyć bliskie mi osoby, którym powiedziałem że piszę. :) przeszła nad tym do porządku dziennego, K umarł dzień po tym jak powiedziałem mu, że skończyłem trzecią książkę, to jemu jest ona dedykowana.

3. Czy są jacyś polscy autorzy, których książki Pan poleca ?

Jak już powiedziałem, czytam głównie fantastykę, i tym co czytają fantastykę ani Sapkowskiego, ani Grzędowicza, ani Piekary polecać nie muszę. Ostatnio po latach wróciłem do Iwaszkiewicza, Pilcha i Rylskiego, partnera Wisławy Szymborskiej Kornela Filipowicza, z młodych Kasper Bajon.

recenzje ami.
2. Czytając Twoje książki, a także blog nie da się nie zauważyć, że masz silnie rozwiniętą emocjonalność, jak to wpływa na Twoje życie prywatne?


Zwykle słyszę, że emocjonalności nie ma we mnie wcale.

werka777
2. Czy uważa Pan, że literatura erotyczna ma wpływ na życie seksualnie czytelników? Jeżeli tak, to jaki wpływ może mieć na ludzi Pana nowa książka?


Często dostaję maile od czytelników mówiące o tym jak bardzo moje książki zmieniły ich seksualne życie. Jestem sceptycznie nastawiony do tych przemian. Uważam, że jeśli mają one wpływ to tylko chwilowy. Książka może wprowadzić w nastrój na seks, ale nie może sprawić że się go polubi.

marzena.mlotek
Panie Adamie, znam Pana, na tyle, na ile pozwolił się Pan poznać poprzez lekturę poprzednich książek i oczywiście bloga. Oznacza to , że wcale :-) Opisuje Pan szeroko swoje życie seksualne, pomijając pewien jego aspekt.
-Chciałabym wiedzieć czy według Pana miłość, którą żywi mężczyzna do kobiety, z którą uprawia seks ( nie ważne czy jest to w tym przypadku powolne i ckliwe kochanie się, czy ostry stosunek, ale z ukochaną ) wpływa jakoś na przeżywany przez tego mężczyznę orgazm. Czy odczuwanie przyjemności jest takie samo w przypadku, kiedy rządzi nim samo pierwotne pożądanie, bez uczuć wyższych? Czy jest między tymi przypadkami jakaś znacząca różnica, czy nie ma jej wcale?


Uczucia które się żywi do drugiej osoby mogą, ale nie muszą mieć wpływu na jakość seksu, czy odczuwanej przyjemności. Znam wielu facetów którzy szybko odkochali się w kobietach, gdy okazało się że w łóżku coś między nimi nie gra. Moje najbardziej wryte w pamięć razy, faktycznie były z kobietą którą kochałem, ale gdybym jej nie kochał to pewnie byłyby one tak samo dobre, zwyczajnie dlatego że pod tym względem byliśmy idealnie dobrani.
Gdybym miał listę, to druga na liście byłaby kobieta, za którą nie przepadałem.

Izra Sowilo
1. W jakim świecie swoich ulubionych autorów książek fantasy, chciałbyś Adamie zamieszkać zamieszkać i którą z przygód przeżyć?


Może Reynevanem z Bielawy z trylogii husyckiej. Albo Chade Fallstar z serii Skrytobójca. Albo Charonem z “Popiół i kurz”.

aniaguma
1. Czy kiedykolwiek kochałeś ( w romantycznym sensie)?


Tak, wiele razy.

a-sr
2. Piszesz pod pseudonimem, teraz na fali popularności, rozważasz opcję odkrycia Swojej tożsamości? Czy wręcz przeciwnie?


Wręcz przeciwnie

kwiatusia
2. Na Pana blogu przeczytałam, że czyta Pan głównie fantastykę. Czy nie kusi Pana, aby napisać powieść w tym gatunku?


Może bym chciał, ale wiem że nie potrafię. Moja wyobraźnia jest zbyt uboga.

Edyta Chmura
1. "Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki / Całować chcę..." - Proszę się przyznać, które kobiety mają na Pana większe oddziaływanie i mocniej przykuwają wzrok, brunetki czy blondynki? :)


Rude. Mam prawdziwą słabość do rudych.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie A.J.Gabryelowi za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.  

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.  

Nagrodę otrzymują:

I miejsce: książka ''Kusiciel'' + erotyczny gadżet niemieckiej marki Fun Factor o wartości 379zł. : joanna jona
II miejsce: książka ''Kusiciel'': werka777

Gratuluję zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

Cyrysia

piątek, 23 stycznia 2015

Konkurs ''coś za coś''

Z okazji zbliżającej się premiery książki ''Na szczycie'' K.N. Haner mam dla Was taki  a’la konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze tej powieści. Nie wymagam żadnej specjalnej kreatywności. Jedyny warunek: w przeciągu 3 tygodni po otrzymaniu książki, należy ją z opiniować bądź zrecenzować (jak kto woli) na swoim blogu bądź na dowolnym portalu książkowym np. Lubimy Czytać lub księgarni internetowej np. Matras, Selkar itp. Spośród wszystkich zgłoszeń wylosuję dwie osoby, do których trafi nagroda.

Mam nadzieję, że się skusicie?

Osobiście jestem bardzo zadowolona z tej lektury, dlatego postanowiłam wziąć ją pod swoje skrzydła (patronat medialny).

Niezdecydowanych odsyłam do mojej recenzji: KLIK
Wywiad z autorką: klik

Regulamin:
1.Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI.
2.Sponsorem nagród jest: wydawnictwo Novae Res.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy: zgłosić się, podać imię/nick, podać adres mailowy oraz podać lokalizację, gdzie będzie zamieszczona recenzja/opinia.
4. Konkurs trwa od 23 do 26 stycznia 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 27 stycznia 2015 roku.
6. Nagrodą są 2 egzemplarze książki: ''Na szczycie''
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem, podadzą adres mailowy oraz informacje na temat lokalizacji umieszczenia recenzji książki ''Na szczycie''.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.


***

środa, 21 stycznia 2015

Zapisane w gwiazdach



W kolorze krwi. Zapisane w gwiazdach
Katarzyna Stachowiak

 
Liczba stron: 407
Rozmiar pliku:1,7 mb
Wydawnictwo: Miasto Książek
Ocena: 5/6







    ''W kolorze krwi. Zapisane w gwiazdach'' Katarzyny Stachowiak to czwarta i zarazem ostatnia część wampirzej serii o trudnej miłości pomiędzy Elizabeth Westmoor, śmiertelniczką żyjącą w XIX wieku i groźnym wampirem Roderickiem Robbilardem.

W poprzednim tomie poznaliśmy Barbarę Bennett, która ze swoim bratem Adamem przeprowadziła się z Nowego Orleanu do Elizabeth Town, rodzinnego miasteczka ich ojca. Na miejscu dziewczyna poznała trójkę prastarych wampirów: Lucasa, nauczyciela historii, jego siostrę, Caroline i byłego szwagra Rodericka. Obecnie, w wyniku pewnych dramatycznych okoliczności Barbara wraz z Roderickiem zostaje uprowadzona przez brutalnych żołnierzy Patronów. Lucas, Caroline i Adam za wszelką cenę próbują ich odnaleźć. W końcu po kilku miesiącach policja trafia na jakiś trop. W podejrzanym budynku na Alasce znajduje stosy rozkładających się ciał, a wśród nich pukiel włosów nastolatki i zakrwawiony fragment jej sukienki. Co stało się z Barbarą i jej współtowarzyszem niedoli? Czy oboje jeszcze żyją?

Tak oto dobrnęłam do końca fascynujących przygód z wampirami w roli główniej. W myślach krzyczę - chce jeszcze! Katarzyna Stachowiak wie, jak podejść i otumanić czytelnika. Mogłoby się wydawać, że czwarty tom nie zaskoczy mnie niczym nadzwyczajnym. Myliłam się i to bardzo. Akcja cały czas mknie do przodu niczym samochód Formuły 1 nie dając nawet chwili wytchnienia. Dzieje się, oj dzieje. Porwania, ucieczki, gorąca miłość, walki z wiedźmą itp. To wszystko zaledwie wierzchołek góry lodowej z tego, co Nas czeka. Autorka umiejętnie połączyła ze sobą elementy sensacji, dramatu i romansu, dzięki czemu dostałam ciekawy, emocjonujący misz-masz gatunkowy.

Książkę cechuje swobodny styl pisania, zaś urzekająca prostotą i głębią narracja hipnotycznie przykuwa uwagę i tworzy niesamowity klimat oraz energię. Na plus należy zaliczyć także barwnych i wyrazistych bohaterów. Ich portrety psychologiczne zostały przedstawione niezwykle wnikliwie i wiarygodnie. W ogólnym rozrachunku jestem zadowolona. Stworzenie historii wychodzącej poza model standardowy-to już sztuka, którą niewielu posiadło. Ale Katarzynie Stachowiak bez wątpienia to się właśnie udało. Moim zdaniem cały ten cykl o krwiopijcach doskonale nadaje się na scenariusz filmowy. Może kiedyś ktoś go zekranizuje? Czas pokaże. Tymczasem gorąco polecam niniejszą pozycję wszystkim osobom, które mają za sobą wcześniejsze trzy tomy. A pozostałych czytelników zachęcam do nadrobienia zaległości i sięgnięcia po tę serię. Jestem pewna, że każdy zajdzie tu coś dla siebie.

To niezwykła, piękna, porywająca, wręcz magiczna historia, która powoli i systematycznie wgryza się w umysł głęboko i na zawsze. Dzięki niej przekonasz się, że ''Prawdziwa miłość nigdy się nie kończy, ona zostaje w naszych sercach, w naszych wspomnieniach. Trwa, na przekór światu''. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do lektury.


***
Recenzja I tomu: klik
 Recenzja II tomu: klik
Recenzja III tomu: klik

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Skomplikowane koleje losu


Pośród żółtych płatków róż
Gabriela Gargaś


wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 14 styczeń 2015 r.
liczba stron: 307
Ocena: 5-/6









     Życie pisze różne scenariusze, a ludzie nie zawsze postępują moralnie. Nie nam jednak sądzić innych, bo nigdy do końca nie wiadomo, jak sami zachowalibyśmy się w danej sytuacji. Dlatego, niech każdy odpowiada za swoje wybory.

Joasia i Zuza są trzydziestopięcioletnimi kuzynkami. Pierwsza z nich nieustannie wspina się po szczeblach kariery zaniedbując swojego męża Michała, nauczyciela matematyki. Druga, wdała się w romans z Robertem, który ma atrakcyjną żonę, dorosłego syna i dwie małe córeczki. I chociaż czasem myśli o zerwaniu, to jednak serce bierze górę nad rozumem. Jak dalej potoczą się losy naszych bohaterów. Czy Joanna i Michał przetrwają kryzys małżeński i zrozumieją, co tak naprawdę jest ważne w życiu? Czy Zuza uwolni się ze szponów toksycznej miłości swojego kochanka? I jaką rolę odgrywają w tym wszystkim żółte róże?

Cóż mogłabym napisać o tej książce? Fabuła sama w sobie nie jest zbyt odkrywcza ani oryginalna. O kryzysie w małżeństwie, jak również temat zdrady był i jest powszechnie poruszany w literaturze. Mimo to Gabrieli Gargaś udało się ukazać ten problem z całkiem innej perspektywy, gdzie nic nie jest do końca czarne, ani do końca białe. Czy warto pozostać z kimś z przyzwyczajenia? Czy miłość pozamałżeńska zasługuję na potępienie? Czy rozstanie zawsze oznacza przegraną? A może czasem trzeba coś stracić, żeby coś zyskać? Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedzieć w niniejszej lekturze.

Spędziłam bardzo miłe chwile czytając tę pozycję. Aczkolwiek będę nieco bardziej krytyczna ujawniając swoje zastrzeżenia wobec wielowątkowości i mnogości postaci. Czuję się tym przytłoczona. Jak to mówią-za dużo grzybów w barszczu. Mamy Zuzę, singlielkę zakochaną w żonatym mężczyźnie, Joannę, która woli pracę niż domowe pielesze, jej męża Michała pragnącego dziecka i uwagi swojej żony, Roberta-zapracowanego biznesmena, który ciągnie dwie sroki za ogon pałając miłością do żony i kochanki, Milenę (żonę Roberta) typową kurę domową, która imię wyższych racji, czyli „dobra rodziny” wyrzekła się własnych marzeń, Wojtka, studenta darzącego gorącym uczuciem starszą kobietę, Agnieszkę, cyniczną licealistkę dążącą po trupach do celu oraz ciocię Zofię, starą pannę o tajemniczej przeszłości. Losy tych bohaterów łączą się i przenikają, tworząc realną, wiarygodną historię, która mogłaby się wydarzyć w każdym miejscu i w każdej chwili. Pomimo tego wolałabym, aby autorka skupiła się na dwóch, maksymalnie czterech osobach bardziej eksponując ich zawiłe losy. Nie umniejsza to jednak talentu pisarki do kreowania wyrazistych bohaterów - niedoskonałych, pełnych wad i słabości, którzy, choć upadają, podnoszą się i idą na przód, bo wiedzą, że życie nie przynosi prostych rozwiązań. Mimo zranień i potłuczeń można nadal kochać.

""
Ważną rolę w powieści odgrywa żółta róża, kojarzona od zawsze z zazdrością, zdradą i zakłamaniem. Tymczasem ma ona o wiele milsze znaczenie. To symbol przyjaźni, radości, ciepła. Ich słoneczna barwa jest wyrazem ciepłych uczuć żywionych względem drugiej osoby. A jaką wartość posiada ten kwiat w oczach bohaterów ''Pośród żółtych płatków róż''? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Gabriela Gargaś posługuję się prostym, ale plastycznym językiem. Dialogi brzmią bardzo naturalnie i sprawiają wrażenie wypowiedzianych specjalnie do konkretnych osób. Natomiast akcja cały czas mknie naprzód, dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy. Piękne jest również przesłanie tej książki mówiące o tym, że nigdy nie jest za późno na wielką miłość i, że w życiu wszystko dzieje się ''po coś''.

''Znalezienie celu w życiu wcale nie jest łatwe. Wiąże się to z zagubieniem, spacerem po cmentarzu marzeń, wojnami stoczonymi z sercem i rozumiem. Ale warto szukać''.

Autorka otwiera przed Nami drzwi do świata trudnej, skomplikowanej, czasami niespełnionej miłości, gdzie ''Zamiast uśmiechu-łzy, zamiast stabilności-niepewność, zamiast radości-smutek''. Ale jednocześnie pokazuje, jak rozwiązać swój konflikt bądź przetrwać kryzys oraz uświadamia, że rady bardziej doświadczonych są na wagę złota. Krótko mówiąc, piękna, emocjonalna i wartościowa powieść. Serdecznie polecam wszystkim zainteresowanym.


***
Wydawnictwo Feeria.

niedziela, 18 stycznia 2015

Wywiad z Magdaleną Witkiewicz

fot. Kamila Wyroślak
joanna jona
1. Mój znajomy, który jest pisarzem, czytał i poprawiał swoją powieść ponad 20 razy. Ile razy Pani poprawiała swoje książki? Czy uważa je Pani za skończone?


Nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy poprawiałam swoje książki. Moim zdaniem można poprawiać bez końca. W tym zawodzie trzeba sobie po prostu w pewnym momencie powiedzieć „dość” – zwykle robi to wydawca, który narzuca terminy. Gdy prowadziłam firmę i czytałam książki biznesowe, w jednej z nich przeczytałam, że aby osiągnąć sukces trzeba umieć określić, kiedy to, co zrobiliśmy jest wystarczająco dobre.

2. Czy pisze Pani z planem, czy spontanicznie?

Zawsze w głowie mam zarys powieści. Wiem jak się skończy, wiem jak się zacznie i mniej więcej wiem, co spotkają na swoich drogach życiowych bohaterowie. Czasem jednak robią mi niespodzianki i wymykają się spod kontroli. Staram się mieć plan, ale nie trzymam go się sztywno.

3. Wielu pisarzy mówi, że napisali książkę, której szukali, którą chcieliby przeczytać. Czy tak było z Panią?

Nie wiem. Chyba nie… Napisałam to, co mi w duszy grało :)

Fenko
1. A ja chciałabym zapytać o coś, co mnie samą dotknęło i ciągle się zastanawiam, czy pisarze z prawdziwego zdarzenia też tak mają:
Czy kiedykolwiek dotknęła Panią blokada pisarska? Jeśli tak, to jak długo trwała i jak ją Pani pokonała? Czy męczyła się Pani kiedykolwiek z obsesją poprawiania napisanego tekstu nieskończoną ilość razy?


Blokada pisarska – oczywiście. Podczas pisania jednej książki taka blokada występuje wielokrotnie. Jest na to rada. Po prostu trzeba usiąść i pisać. Cokolwiek. Jak będzie niezbyt fajne – zawsze potem można wyciąć. Ale jestem przekonana, że po napisaniu jednej strony umysł się otwiera i mamy więcej pomysłów. Nie pamiętamy o blokadzie. Przy „Pierwszej na liście”, gdy miałam blokadę, chodziłam do mojej koleżanki Bogny, pracującej w hospicjum. Tamta cisza, spokój, dobro pozwalało płynąć moim myślom.

Małgorzata Zaczytana
2. Przyznam się, że nie znam jeszcze Pani twórczości, ale w bieżącym roku bardzo chciałabym to nadrobić. Którą ze swoich powieści poleciłaby mi Pani "na pierwszy ogień"? Poproszę o taki tytuł, który by mnie pochłonął całkowicie i spowodował, że kolejne książki będę już brała "w ciemno" :)


Trudne pytanie. Jeżeli lubisz śmieszne opowieści polecam trylogię „Milaczek” „Panny roztropne”, „Szczęście pachnące wanilią”. Jeżeli lubisz ciepłe opowieści „Balladę o ciotce Matyldzie”. Jeżeli chciałabyś, by targały tobą emocje najlepsza będzie „Pierwsza na liście”, „Zamek z piasku” i „Opowieść niewiernej”.  Jeżeli lubisz erotykę – polecam „Szkołę żon” – dla każdego coś miłego.

3. Jakie książki lubi Pani czytać - czy są to powieści podobne do tych, jakie Pani pisze, a więc optymistyczne, wesołe, z happy endem, czy wręcz przeciwnie? Jaki gatunek literacki lubi Pani najbardziej?

Nie czytam książek, które się źle kończą. Z założenia :) Lubię powieść obyczajową, lubię sensację, thriller. Ostatnio lubię się wzruszać przy Sparksie. I kocham pana Musso…

Joanna Stoczko
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać, a następnie wydać swoją pierwszą książkę ("Milaczek"), to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.?


Zawsze są takie wątpliwości. Nie ważne, czy to pierwsza powieść, czy jedenasta. Zgadzam się z tą myślą w stu procentach. Strach paraliżuje. Nie możemy na to pozwolić. Trzeba wstać z fotela, zrzucić z siebie koc i działać. I należy pamiętać, że w większości przypadków nie ma się czego bać.

2. „Nikt nie może uciec przed własnym sercem. Dlatego już lepiej słuchać, co ono mówi. Aby żaden niespodziewany cios nigdy cię nie dosięgnął”- możemy przeczytać w „Alchemiku” Paula Coelho. W pracy i w życiu prywatnym częściej słucha Pani serca, czy jednak rozumu? Co w Pani przypadku jest bardziej zawodne?

Oj, zawsze działam bardzo spontanicznie. Często chciałabym słuchać rozumu, ale wygrywa serce!

3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?

Zdecydowanie „dojść”. Muszę mieć cel. I lubię realizować zadania. Gdy piszę książkę, przeżywam wszystko wraz z nimi, a jak skończę książkę, pozostaje niepewność, czy ona się spodoba…

Daria Michalkiewicz
1. Widzę, że potrafi się Pani zmotywować do napisania kilku książek w roku. Chciałabym wiedzieć, skąd bierze Pani w sobie taką motywację do działania? W końcu pisanie książek to ciężka praca, która dodatkowo wymaga wielkiej kreatywności - a z tą tak wielu pisarzy miewa problem.


Nie mam kłopotów z kreatywnością, z wymyślaniem nowych historii. W mojej głowie jest ich kilka. O ile nie kilkanaście :) Mam czasem kłopot ze zwyczajnym siedzeniem przy komputerze długimi godzinami i stukaniem w klawisze. To myślenie, kreatywność w pisaniu jest najfajniejsza. Potem zaczyna się ciężka praca. Stukanie w klawisze.

Kasia Jabłońska
1.  Pisze Pani książki, które mocno zapadają w pamięć, poruszają głęboko schowane uczucia, ale świetnie potrafi też Pani rozbawić:) Czy woli Pani pisać właśnie te zabawne, błyskotliwe powieści, czy te poruszające trudne tematy?


Ja muszę zachować równowagę psychiczną. Raz piszę emocjonalnie, by potem znowu poczuć się rozbawiona. To moje pisanie jest taką sinusoidą.

2. Co według Pani jest trudniejsze: pisanie książek dla dorosłych, czy dla dzieci?

Trudniejsze jest pisanie dla dzieci. Dzieci wyczują każdy fałsz. Książki dla dzieci powinny mieć morał. Ale bardzo lubię pisać dla dzieci.

3. Czy jest jakiś pisarz, którego uznałaby Pani za swój autorytet, takie literackie guru?;)

Nie wiem, czy guru i autorytet, ale ostatnio uwielbiam pana Musso i odkryłam Sparksa.

izabela81
1. W jednej z recenzji Pani książki przeczytałam, że nie pisze Pani słowami a emocjami. To bardzo piękne określenie. A jakie emocje najbardziej pragnie Pani przekazać swoim czytelnikom poprzez swoje książki?


W każdej powieści inne. Lubię bawić, cieszyć, ale przyznam, że też mam ogromną satysfakcję, gdy wzruszam. Chyba wtedy największą.

2. W Pani książkach znajdziemy mnóstwo ciekawych, barwnych i żywych postaci kobiecych. A czy nie myślała Pani, aby głównym bohaterem kolejnej swojej powieści uczynić mężczyznę? I czy byłoby to trudniejsze czy łatwiejsze dla Pani zadanie?

Myślałam, że kolejna moja książka taka będzie. Ale jednak chyba coś się zmieni. Ale to trudniejsze zadanie.

3. Czytając recenzje „Pierwszej na liście” widzę, że z tej książki możemy sporo dowiedzieć się na temat przeszczepu szpiku kostnego. Skąd czerpała Pani na ten temat informacje i co było celem poruszenia tego tematu w Pani powieści?

Miałam stały kontakt z Fundacją Urszuli Jaworskiej, jak i z Hospicjum w Gdańsku. Dużo czytałam na ten temat. Nie jestem ekspertem, ale mam nadzieję, że dzięki tej książce uda mi się trochę „odczarować” temat przeszczepów.

Do Xxil
1. Co popchnęło Panią do napisania pierwszej książki?


Nudziłam się na urlopie macierzyńskim :)  Moja córka zasypiała wcześnie, a ja siedziałam przed komputerem i pisałam.

2. Patrząc na tematykę ''Pierwszej na liście'' zastanawia mnie czy jest Pani zarejestrowana jako dawca szpiku? Jeśli tak to co skłoniło panią aby nim zostać?

Ku mojemu smutkowi nie jestem dawcą. Mój stan zdrowia na to nie pozwala, zatem pozostaje mi pomagać w inny sposób. Gdybym mogła – z pewnością bym została dawcą.

Wojtek Q
1.  Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- także sięgam po słodycze. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w "coś słodkiego", co by to było? Jakie miałaby Pani nadzienie?


Oj byłabym czekoladowym cukiereczkiem z kawowym likierem w środku :)

2. Słyszymy ją, gdy spokojnie powiewa w lesie. Dostrzegamy ją także ukrytą pomiędzy metrem, a ruchliwą drogą. To właśnie melodia. Kobieta, której nie widzimy, ale słyszymy doskonale. Jaką melodią jest Pani życie?

Bardzo zróżnicowaną. Czasem wesołą, czasem smutną i tak na zmianę.

fot. Paulina Staniszewska
Kinga L.
1. Jaka jest historia srebrnego kota ze zdjęcia?


Bardzo chciałam mieć kota. Wszyscy oczywiście mi mówili, że to moje zachcianki, że to dodatkowy obowiązek. Przez rok umacniałam swoją decyzję. Chciałam kota, na którego nie będzie miała uczulenia córka mojego męża. Dlatego brytyjski niebieski.
Gdy zapytałam moje dzieci, jak ma mieć na imię, córka stwierdziła: PUSIO!
Tłumaczę jej, że kiedyś on będzie dużym kocurem i Pusio nie pasuje. To ona mówi, że jak będzie większy będzie Puszek, a jak będzie zupełnie duży – Puszysław! I już teraz jest na pewno Puszysławem :)

monalisap
1. Co chciała Pani przekazać czytelnikom powieścią "Pierwsza na liście"?


Chciałam pokazać, że na świecie panuje dobro. Że często przyjaźń zwycięża i – prawie jak zawsze – że w kobietach siła.

2. Czy postać Bachora z "Milaczka" ma swój pierwowzór w realnym życiu czy to Pani całkowity wytwór wyobraźni?

Niestety nie ma. Ale tak sobie myślę, że ja jestem takim Bachorem, tylko nieco starszym!

Inna Niezwykła
1. Napisała Pani, że każda Pani książka kończy się szczęśliwie, dlaczego właśnie tak jest? Nie chciała Pani czasem wprowadzić smutnego zakończenia?


Przyznam, że kusi mnie smutne zakończenie. Może kiedyś? Ale w Pierwszej na liście nie wszystkie wątki kończą się dobrze.

2. Co jest dla Pani największą inspiracją podczas pisania?

Nie wiem. Ludzie, zdarzenia, czasem muzyka…

3.Czy miała Pani kiedyś tak, że po kilku miesiącach od napisania książki chciała Pani zmienić jej zakończenie?

Nigdy!

martucha180
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?


Czasem jej nie ma przy mnie, ale łatwo ją skusić, by przyszła. Wystarczy odpowiednio się zachowywać. Czyli zacząć pisać cokolwiek. Wtedy z ciekawości zajrzy przez ramię!

3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?

Zawsze dobrze pisałam. Wypracowania, listy… Ale żeby zaraz talent? Chyba nie;)

SallyBrovn
1.  Napisała Pani już kilka powieści, ale czy czuję się już Pani autorką spełnioną? tzn czy uważa Pani, że napisała już to co najważniejszego chciała przekazać czytelnikom czy może kiełkuje gdzieś w Pani i dojrzewa książka jej życia? lub przeświadczenie, że ta najważniejsza powieść jest ciągle przed Panią?


„Pierwsza na liście” jest ważną powieścią. Ale ta najważniejsza chyba przede mną!

Sylwka S.
1. Czy warto walczyć o swoje marzenia? Czy czasami warto odpuścić tylko po to, aby kogoś nie skrzywdzić? Czy iść za słowami, że "życie jest tylko jedno" i dojść do niektórych rzeczy po trupach?


Ja uważam, że wszystko, co zrobimy w życiu do nas wraca. Jeżeli kogoś skrzywdzimy, może wrócić ze zdwojoną siłą. Realizujmy nasze marzenia, ale nie po trupach.

Edyta Chmura
1. Jednym z tematów, które porusza Pani w swoich książkach, jest zdrada. W drodze do niej pojawiają się różne powody, usprawiedliwienia. Gdyby Pani została zdradzony czy chciałaby o tym wiedzieć czy lepiej nie cierpieć i żyć w nieświadomości (dla uściślenie - jest to czyn jednorazowy albo bardzo krótki romans, z którego nie powstają skutki inne niż wyrzuty sumienia)?

Psychologowie mówią, że lepiej nie wiedzieć…

fot. patrziczuj.pl
2. Co znajduje się na pierwszym miejscu Pani listy marzeń? Co by Pani zrobiła, gdyby nie trzeba było uwzględniać kosztów realizacji tego marzenia?

Ale pytanie! Nie wiem! Chciałabym by moja rodzina była zdrowa i szczęśliwa… Chciałabym wreszcie schudnąć :) A inne marzenia? Staram się powoli realizować. Nie dotyczą raczej sfery materialnej.

3. „Prawie całe zło świata wywodzi się z faktu, że ktoś się czegoś boi.” – tak mówiła Valancy w „Błękitnym zamku” Lucy Maud Montgomery. Zgadza się Pani z tą opinią? Czego Pani boi się najbardziej?

To cytat z mojej ukochanej książki. Miałam ją jeszcze, gdy była tam Joanna Sterling, a nie Valancy :) Zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Często się boimy czegoś, a tak naprawdę zupełnie nie ma ku temu podstaw.

Zosia Samosia :)
2. Do dziś pamiętam zapach ... ?


Mieszkania mojej babci Jadzi. Mieszanina zapachu kosmetyków, pudru, z czymś słodkim do jedzenia.

3. Czy posiada Pani jeszcze jakieś hobby oprócz pisania?

Tak, chociaż niewiele na niego mam czasu. Lubię szyć, robić na drutach, na szydełku, lubię decoupage.

Meme
2. Czasami książki, choć pisane o życiu, jak każde inne, mają jakąś iskierkę, coś, co sprawia, że mienią się wieloma kolorami. Czy uważa Pani, że literatura może stanowić magiczną moc np. do przekazywania dobra?

Zdecydowanie tak. Dzięki „Pierwszej na liście” już dwie osoby zdecydowały się zarejestrować w bazie dawców szpiku. Czy to nie jest przekazywanie dobra? Jest MOC!

3. Czym byłby pisarz i człowiek bez kota? :) Pytanie nieprzypadkowe, bo sama jestem kociarą.

Pisarz bez kota nie byłby pisarzem! Kot zdecydowanie pomaga. Moim zdaniem koty rozładowują wszelką negatywną energię, która czasem zupełnie niepotrzebnie wisi w powietrzu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Magdalenie Witkiewicz za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.  

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.

Nagrodę w postaci książki "Pierwsza na liście'' otrzymuje:

Edyta Chmura


Gratuluje zwyciężczyni i pozdrawiam!!! 

Cyrysia

czwartek, 15 stycznia 2015

Kolekcjoner


Tworzywo
Zbigniew Chrząszcz


Wydawnictwo: Poligraf
data wydania: 29 października 2014
liczba stron: 502
Ocena: 4+/6









     Swego czasu chętnie sięgałam po kryminały, ale przyszedł taki moment, że poczułam nimi czytelniczy przesyt. Mimo to, kiedy w moje ręce trafiła debiutancka powieść Zbigniewa Chrząszcza, zatytułowana ''Tworzywo'', postanowiłam dać jej szansę. Czy warto było? Najpierw krótki zarys fabuły.

W różnych częściach Polski w niewyjaśnionych okolicznościach znikają młode, piękne kobiety. Niestety brak jakichkolwiek poszlak, które mogłyby pomóc zlokalizować miejsce ich pobytu. W końcu następuje przełom w śledztwie. Małgorzata Jackowska, młoda policjantka z małego miasta-Nowego Romanowa, wspólnie ze swoim partnerem, komisarzem Markiem Bielskim, trafia na znaczący trop. Niebawem do śledczych zgłasza się profesor Adam Koch, znany i ceniony fizyk, który poniekąd jest zaangażowany w tę sprawę. Ponieważ oficjalne dochodzenie pozostawia wiele do życzenia, Koch powołuje do życia nietypową organizację mającą na celu zlokalizować przestępcę. Jakie będą efekty tych działań? Czy uda im się całkowicie zniszczyć ZŁO, które zatacza coraz szersze kręgi?

Zbigniew Chrząszcz urodził się w Radomsku w roku 1963. W swoim życiu zawodowym imał się różnych zajęć. Od prezesa zarządu małej spółki handlowej, aż do robotnika. Był też handlowcem, serwisantem dużych urządzeń kopiujących, a także współwłaścicielem firmy komputerowej. Jest wielkim miłośnikiem podróży i zapalonym amatorem fotografii.  Uwielbia także dobrą kuchnię i z przyjemnością przygotowuje własne potrawy. Jego prawdziwą pasją jest fizyka kwantowa i astrofizyka. Stworzył własną, kompletną kosmologię, wyjaśniającej naturę Wszechświata. ''Tworzywo'' jest jego debiutancką powieścią.

Jestem pod wrażeniem pomysłu autora i jego fachowej realizacji, w wyniku czego powstała niniejsza pozycja. To ciekawe połączenie kryminału, thrillera i mocnej sensacji. Fabuła na pozór banalna, okazała się niezwykłą historią. Mamy nieobliczalnego, wyjątkowo inteligentnego, przebiegłego sadystę i mordercę, który uprowadza atrakcyjne dziewczyny, aby poddać je drastycznej metamorfozie i przygotować do ceremonii otwarcia Testamentu Wielkiego Wydarzenia. Czego dotyczy ta idea żyjąca w głowie szaleńca i na czym polega jej realizacja? Uwierzcie mi na słowo- będziecie zaskoczeni. Jak dla mnie, ten wątek był najlepszy. Z niezdrową fascynacją obserwowałam poczynania bezwzględnego psychopaty. Na swój sposób podziwiałam jego analityczny umysł i strategiczne myślenie. To kameleon w ludzkiej skórze. Wszystko miał zaplanowane, narysowane w najdrobniejszych szczegółach. Jego obłąkańczy plan na przyszłość budził grozę i przerażenie. A ponieważ lubię takie makabryczne ''smaczki'', dlatego żałuję, że było ich tak mało.

Z ogromnym zainteresowaniem i niesłabnącą uwagą przeczytałam tę książkę, choć przyznam, że początek trochę mnie nużył, gdyż w znacznym stopniu skupiał się na teorii powstania i funkcjonowania wszechświata ukształtowana z syntezy najnowszych odkryć w dziedzinie fizyki kwantowej, etyki, filozofii oraz szczegółowej analizy tekstów biblijnych i innych ważnych, świętych ksiąg. Nie przeczę, że kosmologia to bardzo ciekawa i tajemnicza nauka. Ale dla mnie całkowicie niezrozumiała i zbędna. Na szczęście po pewnym czasie ten dyskomfort czytelniczy zniknął i mogłam skupić się na bardziej ekscytujących rzeczach np. porwania, ucieczki, zabójstwa, pościgi, strzelaniny itp. Jak widać, na brak atrakcji nie można narzekać. Autor bez owijania w bawełnę, ale też bez niepotrzebnego sycenia się okrucieństwem szaleńca, znakomicie zobrazował atmosferę pracy policjantów oraz nadzieje i porażki ludzi oddanych walce ze złem.

Powieść napisana przystępnym językiem, lekka w odbiorze, niemniej, gdzieniegdzie występowały nieco przydługie opisy. W treść wpleciono wiele wątków pobocznych, które opisują różne zdarzenia, mające miejsce w różnych zakątkach Polski, Europy i świata. Wszystko jest spójne i połączone w logiczną całość. Akcja płynie wartko, pod koniec gwałtownie przyspiesza, choć trzyma w napięciu praktycznie przez cały czas. Poza tym na uznanie zasługują dopracowane w każdym szczególe portrety psychologiczne wszystkich bohaterów, nawet tych drugoplanowych. Są wyraziści i równie oryginalni. Pojawiają się również wątki miłosne, które w tle niebezpiecznych wydarzeń, ubarwiają książkę. Aczkolwiek wolałabym, żeby były mniej schematyczne i nieco szerzej rozbudowane. Odnośnie szaty graficznej, w ogóle nie przypadła mi do gustu. Nijak nie odzwierciedla mrocznej, szokującej zawartości.

W ogólnym rozrachunku ''Tworzywo''' przypadło mi do gustu. Ma wszelkie zadatki na dobry polski film kryminalno-sensacyjny. Ze swojej strony serdecznie polecam, zwłaszcza miłośnikom literatury z dreszczykiem. Jestem przekonana, że znajdziecie tu coś dla siebie.

***
Fan Page ''Tworzywa'' na Facebooku: klik

wtorek, 13 stycznia 2015

Bez tchu


Oddychając z trudem
Rebecca Donovan

Tytuł oryginału: Barely Breathing
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 537
Premiera: 14 stycznia 2014r.
Ocena: 6/6








      Jakiś czas temu wydawnictwo Feeria Young wypuściło na rynek bardzo emocjonalną i chwytającą za serce serię dla dziewcząt pt. ''Oddechy''. Pierwszy tom-''Powód by oddychać' z miejsca zyskał sympatię oraz uznanie ze strony wielu czytelników. Ja również nie pozostałam obojętna wobec tej książki, dlatego też, kiedy w moje ręce trafiła kontynuacja losów Emmy, czym prędzej zabrałam się za czytanie. Czy i tym razem jestem zadowolona? Zapraszam do opisu moich wrażeń.

Minęło już pół roku od tragicznych wydarzeń, po których Emma ledwo uszła z życiem. Ciotka Carol została skazana za swoje czyny i mogłoby się wydawać, że wszystko powoli wraca do normalności. Niestety, koszmar tamtych dni wciąż nawiedza udręczoną nastolatkę. Nie pomagają nawet rozmowy z terapeutą, ani wsparcie najbliższych. Obecnie Emma przebywa pod opieką rodziców Sary, swojej najlepszej przyjaciółki. Mimo to decyduje się jednak przeprowadzić do swojej matki (która niegdyś ją porzuciła), żeby lepiej ją poznać i odbudować zerwane więzi. Ale czy to na pewno dobra decyzja?

Brakuje mi słów, aby wyrazić swoje emocje towarzyszące tej lekturze. Pochłonęła mnie całą sobą i sprawiła, że chcę wracać do niej wciąż i wciąż by odkrywać ją na nowo. Jak dla mnie jest o niebo lepsza od swojej poprzedniczki, bardziej rozwinięta, dopracowana, po prostu perfekt w każdym calu. Autorka wspięła się na wyżyny swoich możliwości, tworząc zaskakującą, nieprzewidywalną fabułę. Byłam przekonana, że tym razem czeka mnie ciepła, spokojna i pełna optymizmu historia. Nic bardziej mylnego! Dostałam prawdziwy rollercoaster, niekontrolowaną jazdę bez trzymanki. Emma nie jest już ofiarą przemocy domowej, ale nadal nie umie wrócić do równowagi psychicznej. Najgorzej jest nocą, kiedy demony szaleją. Jednak nie potrafi zaufać Sarze i Evanowi na tyle, by podzielić się z nimi swoimi troskami. Zamyka się w sobie, woli trzymać ich na dystans, z dala od sytuacji, w jakiej się znalazła. W ten sposób chce uchronić przyjaciół przed cierpieniem.

Zamieszkanie z matką sprawia, że dziewczyna spada z deszczu pod rynnę. Okazuje się, że jej rodzicielka posiada pewne słabości, z którymi nie umie sobie poradzić. Z każdym dniem coraz bardziej stacza się z w dół pociągając córkę za sobą. Tylko Jonathan-chłopak matki zdaje się rozumieć powagę problemu. Trudne przeżycia zbliżają ich do siebie. On rozumie ją jak nikt inny, bo sam walczy z nawiedzającymi go demonami. Rebecca Donovan nie oszczędza swojej bohaterki. Co rusz rzuca pod jej nogi kłody, ale ta podnosi się i walczy dalej. Razem z Emmą przeżywałam jej ból, smutek, strach, cierpienie, rozpacz, poczucie winy i zniechęcenie. Z ufnością i nadzieją pragnęłam dla niej lepszej przyszłości. Ale los nie dla wszystkich jest łaskawy.

W trakcie czytania czułam się tak, jakbym tonęła w morzu. Niejednokrotnie próbowałam złapać oddech, jednak nie potrafiłam. Historia Emmy poraża niebywałym realizmem wydarzeń i psychologiczną wiarygodnością. Brutalnie pokazuje, dokąd mogą zaprowadzić niezabliźnione rany, jak przeszłość styka się z teraźniejszością i przyszłością, wpływając na losy wielu osób. Czasem w jednej chwili, jeden człowiek potrafi zrujnować nie tylko samego siebie, ale i bliskich. A potem nie ma już nic więcej. Jest tylko cisza i nicość dookoła.

Wszystko mi się w tej powieści podobało. Tekst jest napisany przystępnym i zarazem pięknym językiem. Naturalnie brzmiące dialogi, plastyczne opisy idealnie dopełniają całość. Akcja wciąga niesamowicie, nie ma dłużyzn i przegadania. Choć i tak na największe uznanie zasługują bohaterowie. Są wielowymiarowi, wyraziści i bardzo ludzcy. Również postacie drugoplanowe, a nawet epizodyczne, mają cechy znamienne i łatwo zapadają w pamięć. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Emma, która próbuje chować się za maską pozorów, udawać, że wszystko jest w porządku i ze wszystkim sobie radzi. W rzeczywistości jest  bezsilna wobec nurtu zmartwień i kłopotów, z którymi przyszło jej się zmierzyć. Dużą rolę odgrywa także Jonathan oraz Evan. Obojgu im zależy na bezpieczeństwie Emmy. Ale tylko jednemu z nich udaje się przebić skorupę, którą dziewczyna sama stworzyła. Czyżby czekał Nas kolejny trójkąt miłosny? Nie, tu chodzi o coś znacznie głębszego. Pozostaje jeszcze epilog, który pozostawia czytelnika z nutką niepewności i niepokoju. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom zatytułowany ''Bez tchu''.

źr.
Dawno nie czytałam TAK dobrej, ekspresyjnej serii. Nic, co napiszę nie będzie wystarczające, aby odzwierciedlić jej wyjątkowość. Każde słowo jest tu istotne, każde ma znaczenie. Łzy smutku, gniewu i rozpaczy mieszają się ze łzami radości, szczęścia i zrozumienia. Czy jesteś gotów na takie doznania? Gorąco polecam! Satysfakcja gwarantowana.
 


***
Wydawnictwo Feeria.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Wywiad z K.N.Haner

Synyster Gates
woojteek
1. Słyszymy ją, gdy spokojnie powiewa w lesie. Dostrzegamy ją także ukrytą pomiędzy metrem, a ruchliwą drogą. To właśnie melodia. Kobieta, której nie widzimy, ale słyszymy doskonale. Jaką melodią jest Pani życie?


Na pewno melodią niespokojną z momentami wyciszenia i melancholii, gdzie usłyszeć by można delikatne smyczkowe instrumenty i skrzypce, a potem nagle, kolejne mocne wejście perkusji i gitary elektrycznej (rzecz jasna gitary Synystera Gatesa :))

Beata Kuźmińska
2.Czym inspirowała się Pani pisząc książkę?


Inspiracją do napisania „Na szczycie” była dla mnie seria książek Olivii Cunning - Ich noce. Zakochałam się w Sinnersach (bohaterach tej serii), a potem poznałam prawdziwy zespół, który dla autorki (podobno) był pierwowzorem do napisania książek. Dlatego moi bohaterowie także mają dużo fizycznych cech chłopaków z Avenged Sevenfold. Wiem, że wiele osób zarzuca mi plagiat ale moim zdaniem NS ogromnie różni się od Sinnersów. Fakt, imiona  są te same ale gdy zaczynałam pisać „Na szczycie” nigdy bym nie pomyślała, że będę ją wydawać, a potem trudno mi było zmienić imiona na inne, bo się przyzwyczaiłam i zżyłam z moimi bohaterami. Wiele zaryzykowałam decydując się na pozostawienie imion ale nie żałuję… bo Rebeka nie była by tą samą Rebeką, mając na imię Ania, a Sedrick nie był by tym samym Sedem, mając na imię… Zdzisław :)

3. A moje pytanie jest Takie: mi 50 Twarzy Greya nauczyło pewności Siebie, stałam się też pewna tego czego chce i bardziej otwarta a Pani co dała ta książka i czego nauczyła ?

„50 twarzy Greya” nie tyle mnie czegoś nauczyła, co uświadomiła mi jaki potencjał we mnie siedzi. Historia ta poruszyła w mojej podświadomości jakieś dotąd nie znane mi aspekty i sprawiła, że zaczęłam pisać. Odkryłam swój talent. Tak… chyba można to nazwać talentem.  Zaczęłam pisać, najpierw dla samej siebie, a potem małymi kroczkami otwierałam się na innych. Mimo wszystko pokazanie swoich teksów komukolwiek wymaga sporej odwagi, a tematyka którą piszę jest specyficzna, dlatego to nie było wszystko takie proste, jakby mogło się wydawać.

4. Jaki tatuaż określa charakter Pani ?

Nie mam jeszcze tatuażu, a ten, który zamierzam sobie zrobić na pewno będzie odzwierciedleniem mnie. Jak już on powstanie to na pewno się Wam nim pochwalę ale jeśli miałabym odwagę stworzyć takie naprawdę duże dzieło na mojej skórze to zapewne byłby to jakiś piękny feniks.

Ewa Mucha
5.Co takiego cudownego kryje w sobie sernik cioci Joli, że jest to ulubione ciasto autorki?


Nie mam pojęcia? Może to, że jem go tak naprawdę tylko raz w roku na Boże Narodzenie? To dla mnie magiczny i wyjątkowy czas w gronie rodzinnym, a wtedy nawet śledzie mi smakują:)

Helena Woźniak
6. Dlaczego wcześniej nie sięgałaś po literaturę erotyczną?


Aż głupio się przyznać ale nienawidziłam czytać - czegokolwiek. Od szkoły podstawowej zmuszano mnie do szkolnych lektur i to był największy koszmar (zaraz po wywiadówkach :)). Jako nastolatka czytałam Harrego Pottera ale dopiero po obejrzeniu pierwszej części filmu zdecydowałam się sięgnąć po tą serię. Moja mama zaczytywała się często w różnych książkach, a ja nie mogłam tego zrozumieć. Teraz wiem w jakim błędzie byłam, bo czytanie „otworzyło” we mnie nowe horyzonty. Sprawiło, że z niedosytu i w oczekiwaniu na kolejne części, moich ukochanych powieści sama zaczęłam pisać. To naprawdę niesamowite jak kilkaset kartek z literkami może odmienić ludzkie życie. Moje odmieniło całkowicie.

7. Dlaczego tak długo zwlekałaś z wysłaniem rękopisu do wydawnictwa, skoro jesteś taką świetną pisarką, bałaś się, nie wierzyłaś w swoje możliwości? Kocham Twoją książkę!!!

Dziękuję, ogromnie mnie cieszy, że Ci się podoba. Tak naprawdę nie wiem czy długo zwlekałam? Pierwszą część NS skończyłam pisać jakoś mniej więcej w listopadzie 2013 roku, a w lutym 2014 wysłałam swoje zgłoszenie. A czy się bałam? Oczywiście, że tak. Teraz też mam wiele obaw i przeżywam to wszystko ogromnie. Emocje się we mnie kłębią i czasami trudno sobie poradzić ze wszystkim na raz ale mam wokół siebie świetnych ludzi, którzy mnie wspierają, a to daje ogromną siłę i chęć do dalszego działania. W swoje możliwości wierzę bardzo (ale od niedawna), bo jeśli moja książka miałaby spodobać się chociażby jednej osobie to wiem, że warto. Uśmiech na twarzy czytelnika to dla mnie najlepsza nagroda, a nieskromnie powiem, że wiem iż moje historie i moi bohaterowie ten uśmiech na twarzy wywołują.

KimHoran34
8. Czy od samego początku czułaś, że wydadzą Ci tą książkę i czy cały czas było w planie, że będzie to książka czy może zaczynałaś od opowiadania? :)


Gdy wysyłałam swoje zgłoszenie do wydawnictwa kompletnie się nie spodziewałam, że mogą się odezwać.  Zastrzegli sobie także, że czas oczekiwana na odpowiedź może się wydłużyć ze względu na dużą ilość zgłoszeń, więc tak naprawdę nie liczyłam, że w ogóle się odezwą. Dzień kiedy zobaczyłam maila z odpowiedzią pamiętam jak dziś. Nie mogłam uwierzyć, że odpisali, a jak przeczytałam pierwsze zdania maila to tak się popłakałam, że nie mogłam doczytać do końca. To z emocji. Byłam zaszokowana i ogromnie szczęśliwa, że ktoś dostrzegł potencjał w moim NS. Ktoś w sensie profesjonaliści, którzy się na tym znają.
Na początku faktycznie miało to być opowiadanie. Pikantne, lekkie i wesołe… ale moja przyjaciółka „Wena” w ogóle mnie nie słucha i podsuwa mi czasami takie pomysły, że wychodzi zupełnie co innego niż planowałam w pierwotnej wersji. Dlatego nauczyłam się nie planować dokładnie co i jak ma być po kolei, zapisuję sobie jedynie pomysły, które najczęściej wpadają mi do głowy w dziwnych okolicznościach (np. w kolejce do kasy w Lidlu albo w pracy).

Krokusowe przemyślenia.
9. Dlaczego wybór padł na właśnie taki pseudonim?


Oj mój pseudonim to tajemnica, chociaż dość prosta i banalna do odgadnięcia. Nie chcę jednak zdradzać tej historii, a liczę na to, że osoby które wiedzą, zachowają to dla siebie.

10. W jakim momencie doszło do odkrycia, że pisanie jest tym, co chcesz robić?

Bardzo bym chciała by pisanie było dla mnie tym co chcę robić na co dzień. Niestety mam coraz mniej czasu na pisanie, a i tak staram się to robić praktycznie codziennie. Uwielbiam pisać. To totalnie mnie odpręża i relaksuje, a ja robię to z czystą przyjemnością. Nigdy nie zmuszam się do pisania.  Nie wiem czy inni autorzy też tak mają ale ja zawsze przeżywam losy swoich bohaterów, a gdy spod moich palców na klawiaturze, kreuje się kolejna drama to klnę sama na siebie i myślę: „Coś ty znowu wymyśliła?” :)

Martucha 180
11. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?


Ona mnie w ogóle nie słucha :) Jest okropna, nieposłuszna i kapryśna. Nachodzi mnie w najmniej oczekiwanych momencie i dopóki nie usiądę do laptopa i nie spiszę tego co dla mnie wymyśliła to nie daje mi spokoju… a ten spokój i tak nie trwa długo.

12. Czym jest dla Pani SŁOWO?

Bardzo ciekawe pytanie. SŁOWO jest dla mnie niewidzialną więzią między mną, a czytelnikiem. Uwielbiam gdy reakcja na mój tekst jest taka jaką sobie założyłam, a jeszcze lepiej gdy ktoś odbiera to zupełnie inaczej. Kocham wywoływać emocje, a SŁOWA (pisane) właśnie dają mi taką możliwość.

13. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?

To bardzo drażliwy temat :) W szkole podstawowej nienawidziłam języka polskiego, bo dręczyli nas dyktandami, a ja jestem dyslektykiem. W gimnazjum za to, trafiłam na świetnego polonistę, który naprawdę potrafił mnie zainteresować, a wypracowania na jego lekcje pisałam z czystą przyjemnością. Nie wiem czy widział we mnie talent literacki? Trzeba by było jego zapytać. Trudno to zapewne ocenić na podstawie rozprawki nastolatki o „Małym księciu” czy „Panu Tadeuszu”. Liceum to była dla mnie udręka. Na złość mojej profesorce całkowicie „olewałam” język polski. Nie czytałam lektur, a wypracowania pisałam na odczepnego. Pamiętam, że gdy przechodziłam z gimnazjum do liceum, chciałam po maturze wybrać studia na kierunku dziennikarskim. Można się domyślić jak bardzo zniechęciła mnie moja „kochana” Pani Profesor, skoro zamiast na studia, zdecydowałam się na naukę w Szkole Kosmetycznej.

Sylwia Stawska.
14. Czy przygody seksualne z NS są przez Ciebie praktykowane ? :P


Totalnie rozbawiło mnie to pytanie. Odpowiem krótko… chciałabym! ;)

Sylwka S.
15. Wspomnienie z dzieciństwa, który pamięta Pani do dziś?


Mam wiele wspomnień z dzieciństwa. Najlepiej wspominam są wyjazdy z rodzicami na wakacje. Jeziora, las, namioty, śpiewanie przy gitarze podczas wieczornego ogniska… To kwintesencja mojego dzieciństwa.

16. Gdzie jest Pani miejsce na ziemi? Gdzie najlepiej się czuje, odpoczywa i ładuje swoje akumulatory.

W moim rodzinnym domu. Niestety przez brak czasu, bardzo rzadko jeżdżę do rodziców ale za każdym razem gdy tam jestem odpoczywam i właśnie tam czuję się najlepiej. Uwielbiam usiąść na tarasie, zaciągnąć się świeżym powietrzem, a z moich rozmyślań wybije mnie jadące 300 metrów dalej Pendolino :)

Joanna Stoczko
17. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać, a następnie wydać swoją pierwszą książkę, to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.? Czy wręcz przeciwnie, była Pani pewna sukcesu w związku z ostatnim szałem, który zapanował na powieści erotyczne?


Także oglądałam ten film: „Historia kopciuszka” z Hilary Duff i Chadem Michaelem Murrayem :) Co do pytania to wątpliwości są, były i będą. Krytyki się nie boję, bo wiem, że moja książka wzbudzi mnóstwo sprzecznych emocji, opinii i recenzji. Tak naprawdę już wzbudza, a nie było jeszcze oficjalnej premiery. Sukcesu jestem pewna, bo dla mnie już samo wydanie książki jest ogromnym sukcesem. Codziennie dostaję kolejne linki do przedpremierowych recenzji i jak do tej pory żadna z nich nie była negatywna. To dla mnie ogromny sukces! Wiem też, że „Na szczycie” znajdzie swoje grono odbiorów i zwolenników, będzie ich zapewne tyle samo co przeciwników i krytyków.

18. „Człowiek jest jak garderoba- ściera się i niszczy. Musi jednak wytrzymać wszystkie rzeczy, które mu się przytrafią w życiu i nawet po upadku wracać do pionu”- możemy przeczytać w książce „Profesor Tutka” Jerzego Szaniawskiego.
Pani książka posiada prawie 800 stron. Z pewnością większość osób zgodzi się ze mną, że to dosyć sporo jak na erotyk. Stąd moje pytanie: czy pisząc „Na szczycie” dopadł Panią w pewnej chwili jakiś większy kryzys? Jeśli tak, to jak Pani sobie z nim poradziła? Jeśli nie, to czy może nam Pani zdradzić, co pomagało Pani w pisaniu kolejnych stron?


Kryzys w pisaniu? Ja chyba nie znam tego określenia, naprawdę. Oprócz historii Rebeki i Sedricka, piszę kilka innych i gdy nie mam dnia na jedno to po prostu piszę drugie. Gdybym tylko mogła pisała bym zapewne non stop, co nie jest zdrowe. Kilkanaście godzin przez laptopem wykańcza organizm, a zwłaszcza mój biedny kręgosłup. Miewam czasami gorsze dni, że trudno mi sklecić zdanie ale to naprawdę rzadko się zdarza. Pisanie po prostu mnie odpręża i nie muszę się do tego motywować. Po ciężkim dniu w pracy marzę by wrócić do domu, usiąść w fotelu z laptopem i pisać kolejne losy moich bohaterów. Cierpię na wiecznie niewyspanie, bo mimo tego, że wiem iż rano muszę wstać do pracy to czasami siedzę do późna i piszę… no bo muszę przecież skończyć ten fragment. Prawda? ;)

19. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?

Wolę dojść. Nie lubię chodzić, bo jestem leniwa :) A tak naprawdę to lubię wyznaczać sobie cele i do nich dążyć, chociaż jestem niecierpliwa i szybko się nudzę. Gdy jestem w trakcie pisania konkretnego fragmentu to przeżywam to co się w nim dzieje. Nie raz śmiałam się z tego co napisałam albo płakałam… To irracjonalne ale raz zdarzyło mi się zaprzestać na długi czas pisać pewną historię w chwili gdy uśmierciłam jednego z bohaterów i przeżywałam jakąś wyimaginowaną „żałobę”. W momencie gdy skończyłam pisać pierwszą część NS czułam radość, bo mogłam skupić się na drugiej, która zaczęła powstawać jeszcze podczas pisania pierwszej.

Kinga L.
20. Jest Pani przedstawicielką młodego pokolenia pisarzy. Jak zachęci Pani tych, których pomysły zazwyczaj lądują w szufladzie, aby nie bali się wypłynąć na głębokie wody?


Na pewno nie można ich do tego zmuszać. Pamiętam jak mnie namawiano do wysłania swojego zgłoszenia do wydawnictwa, a do takiej decyzji trzeba po prostu „dojrzeć”. Jeśli ktoś nie jest pewny swoich tekstów i nie wierzy w swoje możliwości to trudno takiego kogoś przekonać do tego, że jest inaczej. Mi do tej pory trudno uwierzyć, że moje historie podobają się tulu osobom i ogromnie się cieszę, że niedługo jedna z nich ujrzy światło dzienne dla większego grona odbiorców.

21. Trylogia o Grey'u zaczęła być nazywana "porno dla mamusiek". Nie obawia się Pani spłycenia tego gatunku do takiego właśnie postrzegania - jako niewymagająca myślenia rozrywka dla kur domowych?

Moje czytelniczki nie są kurami domowymi dlatego ta cała otoczka z Greyem i wspomnianym przez Panią „porno dla mamusiek” mnie po prostu bawi. Wiele osób tego nie rozumie ale ten gatunek literacki przeżywa teraz swoisty boom nie bez powodów. Kobiety pragną być bardziej otwarte, pragną mówić o seksie nie tylko ze swoimi partnerami, chociaż i z tym jest ogromny problem. Mam wiele koleżanek i znajomych, które w zaciszu domowym udają idealne żony i matki, a na fejsbukowych grupach mogą odprężyć się czytając erotyczne opowiadania lub podpisując zdjęcia półnagich przystojniaków. Nie widzę w tym nic złego ale boli mnie to, że w Polsce seks jest takim tematem tabu. Jestem młoda i nie chcę zbawiać świata, wywoływać seksualnej rewolucji czy czegoś w tym rodzaju ale jeśli moje „porno dla mamusiek” sprawia, że kobiety się uśmiechają, mają ochotę na eksperymenty łóżkowe ze swoimi partnerami (a wiem, że tak jest) to nie przejmuję się spłycaniem gatunku jakim jest literatura erotyczna. Każdy ma prawo do relaksowania się i odprężania tak jak ma ochotę, a wiele z nas, po ciężkim dniu w pracy, szkole czy gromadką dzieci na głowie, potrzebuje chwili dla siebie. Taka kobieta prędzej sięgnie po niewymagające myślenia „50 twarzy Greya” niż po ciężki, psychologiczny thriller lub horror Kinga i ja nic złego w tym nie widzę.

22. Gdyby mogła Pani wskoczyć do wehikułu czasu, a stary człowiek nakręcający machinę spytałby gdzie macie się zatrzymać, co by Pani powiedziała?

Nie wiem czy wsiadła bym to takiego wehikułu? To co było jest przeszłością i nie ma co tego rozpamiętywać. Wspominam dobre chwile, staram się wyciągać wnioski ze złych ale nie chciałabym się cofnąć do żadnej z tych chwil. Tylko przyszłość może cokolwiek zmienić.

Jola k.
23. Jak najprościej i najszybciej opisałaby Pani swe odczucia podczas tworzenia tej niesamowitej historii?


Bardzo przeżywam losy jakie funduję moim bohaterom więc odczucia były naprawdę różne. Od śmiechu po płacz i złość. Bywały chwile, że nie mogłam zasnąć, bo w głowie kłębiło mi się tyle myśli po napisaniu konkretnego fragmentu, więc wstawałam z łóżka, otwierałam laptop i pisałam dalej. To podchodzi pod obsesję… Tak, chyba mam obsesję pisania :)

Julia R.
24. Pani marzeniem było napisanie książki czy tak po prostu usiadła Pani i zaczęła pisać?


Nigdy nie marzyłam o wydaniu książki. I jest dokładnie tak jak Pani mówi. Usiadłam i zaczęłam pisać ale nie myślałam by cokolwiek wydać. Dopiero po jakimś czasie i namowach pewnych osób w mojej głowie pojawiła się myśl, że może warto spróbować. Udało się, a ja jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa.

25. Podczas pisania tej dość dużej książki, miała Pani chęci do zrezygnowania z pisania czyli po prostu pustka w głowie, brak chęci lub czasu?

Wyjdę na jakąś totalną wariatkę ale nigdy nie brak mi pomysłów i chęci do pisania. Niestety brak czasu to już zupełnie inna sprawa. Gdy byłam w trakcie pisania pierwszej części „Na szczycie” moja praca pozwalała mi na swobodne pisanie, więc poświęcałam temu naprawdę dużo czasu. Dlatego napisanie pierwszego tomu zajęło mi  niecałe cztery miesiące.

Nieidentyczna
26. Wielu ludzi obecnie stwierdza, że rzadko czyta książki. Są wśród nich i tacy, którzy w ciągu roku nie przeczytają ani jednej. Jak Pani myśli, czy możliwe jest pełnowymiarowe i pełnowartościowe życie bez literatury? Czy istnieje jej jakiś dobry zamiennik?


W tym momencie nie wyobrażam sobie życia bez literatury ale niestety do niedawna także należałam do tych „ignorantów” nie czytających zupełnie nic. Zanim „zakochałam się” w czytaniu moimi zamiennikami były filmy, muzyka. Teraz filmy i muzyka mi nie wystarczają. Potrzebuję innych, bardziej intensywnych i pobudzających moje szare komórki bodźców. Takimi bodźcami są właśnie książki… czytanie ale także ich pisanie.

27. Jaką zasadą kieruje się Pani podczas pracy twórczej –pisania?

Nie mam żądnych zasad, którymi kieruje się podczas pisania. Nawet nie spisuję fabuły w punktach, zapisuję jedynie pomysły i potem wplatam je w tekst. Można to nazwać chaosem ale ja się w tym odnajduję i to najważniejsze. Gdy zaplanuję coś konkretnego często wychodzi mi zupełnie coś innego. Mam w głowie jedynie ogólny zarys danej historii, a potem… jak wena poniesie to tak jest :)

Izabela81
28.  W "Na szczycie" jednym z bohaterów jest gej Trey. Jeśli naprawdę istnieją tacy ludzie jak Trey, to czy chciałaby Pani mieć takiego kolegę/przyjaciela?


Kocham Treya! Jest jednym z moich własnych ulubionych bohaterów i jeśli tacy ludzie faktycznie istnieją to ja bardzo chciałabym mieć takiego kolegę. I nie jest on gejem, Trey jest biseksualny. Tak naprawdę każdego z chłopaków ze Sweet Bad Sinful chciałabym mieć za przyjaciela :)

29. Czy była Pani na szczycie (dosłownym lub w przenośni) i czym w ogóle jest dla Pani szczyt?

Właśnie się tam wspinam :) A tak naprawdę to nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Mam cel i chcę go osiągnąć. Jeśli go osiągnę to wyznaczę sobie kolejny i tak dalej… I chyba nie chcę dotrzeć na szczyt, bo co wtedy miałabym dalej robić?

jona.jonka
30. Mój znajomy pisząc swoją debiutancką powieść czytał ją i poprawiał ponad 20 razy, twierdzi że gdyby przeczytał ją jeszcze raz to znowu by coś zmienił. Ile razy Pani poprawiała napisany tekst?

Ja za każdym razem gdy zaglądam w tekst coś bym poprawiła. Tak ma chyba każdy pisarz, niezależnie od tego czy to debiutant czy „stary wyjadacz”. Ja swoją czytałam około pięciu razy (w tym 3 korekty plus egzemplarz sygnalny) i za każdym razem nanosiłam drobne poprawki.

mika28x1
31. O czym uwielbia Pani pisać?


Najbardziej uwielbiam pisać sceny miłosne. Przychodzi mi to z łatwością i lubię jak bez skrępowania mogę opisać coś co powstaje w mojej głowie. Lubię pobudzać ludzką wyobraźnię i działać na zmysły innych. Moją tematyką jest głównie miłość i seks… i na tym się skupiam, pisząc swoje historie. Chociaż każda jest inna i moim zdaniem niepowtarzalna mimo tej samej tematyki.

Sylvia Sylviana
32. Jest Pani młodą pisarką. Skąd zamiłowanie do tego?


Nie wiem skąd mi się to wzięło? Po prostu, któregoś dnia otworzyłam sobie dokument tekstowy na laptopie i zaczęłam przelewać na „papier” historię, która tworzyła się w mojej głowie od jakiegoś czasu. Zainspirowana Greyem, Crossem i Gabrielem stworzyłam moje pierwsze opowiadanie, którego do tej pory nie ukończyłam, a w międzyczasie wpadały mi w ręce kolejne książki w tym wspomniana już wyżej seria Ich noce, no i tak powstało NS. Nie jestem pewna ale chyba podświadomie tworzyłam historię, którą chciałabym przeczytać. Dlatego uważam, że NS jest takie wyjątkowe. Bo jest moje.

33. Czy w swojej twórczości nawiązuje Pani do swojego życia prywatnego? Czy staje się on dla Pani inspiracją?

Moje życie mnie nie inspiruje, a w swojej twórczości nie nawiązuje do niego. To ludzie, muzyka, miejsca, filmy, książki są dla mnie inspiracją. Czasami wystarczy, że spojrzę na kogoś w autobusie czy metrze i już zaczynam sobie wymyślać historię do danej osoby, a później wracam do domu i zapisuję pomysł, który albo rozkwita albo czeka na swoją kolej. Usłyszę piosenkę albo obejrzę film i jest podobnie. Trudno to wytłumaczyć tak żeby ktoś nie uznał mnie za wariatkę :)

Joanna Joan
34.Wielu pisarzy mówi, że napisali książkę, której szukali, którą chcieliby przeczytać. Czy tak było z Panią?


Dokładnie tak było. Nie wiem czy to nie samolubne ale stworzyłam właśnie taką historię jaką chciałam przeczytać. Lubię budować atmosferę, te pierwsze momenty, uśmiechy i spojrzenia. W końcu pierwsze śmiałe sceny, miłość, namiętność przeplatana dramatami. Może to banalne ale takie historie lubię najbardziej. Odprężają mnie one i sprawiają, że rozwijam swój pisarski warsztat. Staram się jednak by każda z takich historii była w niepowtarzalna i wyjątkowa. Mam nadzieję, że mi się to udaje.

35. Czy pisze Pani z planem, czy spontanicznie?

Zawsze mam w głowie ogólny zarys i plan wydarzeń ale nigdy się go twardo nie trzymam. Moje pisanie jest jak Pani określiła, bardziej spontaniczne ale nie chaotyczne. Zdarza mi się czasami kompletnie zmienić zamysł, co wpływa na resztę fabuły ale tylko z korzyścią dla całości dzieła.

blondyna_pm
36. Jestem Pani rówieśniczką i jakiś czas temu także spróbowałam sił w pisaniu...jednak stanęłam w martwym punkcie i straciłam motywację. Tak, więc byłabym wdzięczna za jakąś praktyczną radę jak pokonać brak weny twórczej i nabrać zapału do dalszego pisania?

Trudno mi odpowiadać na takie pytania, bo ja nigdy nie miałam takiego problemu. Jedynymi chwilami kiedy nie miałam siły pisać był czas gdy np. byłam chora na grypę i miałam 40 stopni gorączki, a nawet wtedy myślałam o tym co napiszę gdy tylko będę w stanie siąść do laptopa. Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie ale naprawdę tak jest. Piszę od mniej więcej dwóch lat i nie ma dnia bym o tym nie myślała. To jak uzależnienie od którego nie chcę się uwolnić. Brak weny twórczej można zawsze spróbować pokonać czymś co Panią zainspiruje albo zrelaksuje. Warto czasami oczyścić umysł by przyjąć do niego nowe pomysły. Dobry film, książka albo po prostu wieczór z lampką wina przy słuchaniu ulubionej muzyki. Stresy dnia codziennego łatwo wybijają nas z równowagi, a moim zdaniem właśnie równowaga sprawia, że jesteśmy w stanie tworzyć  (mam tu na myśli osoby piszące).

Adrianna B.
37. Wiele osób uważa, że imiona mają w sobie pewną moc, która może określać nawet istotę charakteru danej osoby. Katarzyna oznacza: „czysty", "bez skazy". Czy się Pani z nim zgadza?


Czysta i bez skazy? Oj to na pewno nie ja <śmiech>. Lubię swoje imię, nawet bardzo ale nie dopisuję do niego żadnej ideologii. Mój charakter wynika z mojej osobowości, a nie z imienia, które nadali mi rodzice. Chociaż nie daję sobie uciąć ręki, że gdybym miała na imię „Zosia” czy „Agnieszka” to czy byłabym tą samą osobą. Może moje życie potoczyłoby się całkowicie inaczej? Któż to wie?

iza_malinka
38. Lektury w szkołach to strasznie drażliwy temat, sądzi Pani, że książki w kanonie lektur są dostosowane do wieku osób, które muszą je przeczytać?


Oj tak, to dla mnie bardzo drażliwy temat. Szczerze mówiąc nie orientuję się jak kanon lektur wygląda w tym momencie, bo swoją edukacje już dawno zakończyłam. Mnie najbardziej denerwowało zmuszanie do czytania, zamiast zainteresowanie i ciekawe prowadzenie lekcji. Za moich szkolnych czasów wydaje mi się, że wiek był dostosowany do treści lektur. Nie przypominam sobie bym miała z czymś trudności w zrozumieniu, o ile już udało mi się zmusić by w ogóle przeczytać lekturę, a nie streszczenie.

Zosia Samosia
39. Jakie jest Pani motto, którym kieruje się w życiu?


Nie mam konkretnego motta. Staram się po prostu być szczęśliwa i robić wszystko w tym kierunku. Jest też pewne „powiedzenie”, a raczej toast, który wznoszony jest wśród mojej rodziny i przyjaciół ale nie mogę, go tu zacytować, bo jest niecenzuralny.

40. Do dziś pamiętam zapach ... ?

Zapach żywej choinki na Święta Bożego Narodzenia. W naszym domu zawsze było żywe drzewko, a jego zapach dawał w domu niepowtarzalną atmosferę.

41. Czy pisanie jest dla Pani ucieczką od szarej rzeczywistości czy wręcz odwrotnie rzeczywistością?

Jest rzeczywistością w której mogę stworzyć własny świat. Na pewno nie jest ucieczką, bo gdy ktoś ucieka to się czegoś boi i nie chce się z tym zmierzyć. Jest relaksem i chwilą dla samej siebie. Uwielbiam moment gdy mogę wyrzucić z głowy  te wszystkie pomysły, dialogi i przelać je na „papier”.

Dominika Bruzda
42. Czytając pewną recenzję "Na Szczycie", autorka stwierdziła, że ta książka powinna być nielegalna ;) Czy jest jakaś książka, która kojarzy się Pani ze słowem "nielegalna" ?


Chyba nie ma takiej książki. Literatura powinna być legalna w każdej postaci, w każdym gatunku. Mamy wybór tego co chcemy przeczytać i jeśli coś nam nie odpowiada to po prostu po to nie sięgajmy. Rozumiem też co miała na myśli blogerka, która napisała, że NS powinno być nielegalne. Ja mam tak samo z Greyem… uzależnił mnie totalnie. Do tego stopnia, że moja fascynacja zaczyna podchodzić pod obsesję :) Z niecierpliwością czekam na film, a samą trylogię czytałam już tyle razy, że nie zliczę.

agasam9
43. Czy bohaterowie wzorowani są na prawdziwych osobach?

Cechy fizyczne bohaterów są wzorowana na konkretnych osobach. Tak naprawdę każdy mój bohater ma swojego „brata bliźniaka” w rzeczywistości. Opisując każdego z nich miałam przed oczami zdjęcie danej osoby ale dopisywałam im wymyślone cechy charakteru i osobowości by stworzyć niepowtarzalną postać. Wydaję mi się, że mi się to udało.

golabek-11
44. Na rynek wychodzi coraz więcej książek o tematyce erotycznej, niestety nie każda jest dobra. Niektóre są nudne, naciągane, kolejne starają się pobić sukces tej jednej, o której wszyscy mówią. Każda książka, jak każda osoba powinna być niepowtarzalna, indywidualna i jedyna w swoim rodzaju. Jaki pomysł ma Pani na swoją indywidualność i niepowtarzalność tak, aby nie "utonąć", a wręcz "wypłynąć" w świecie, w którym co drugi chciałby zaistnieć?


Najśmieszniejsze jest to, że ja wcale nie chcę zaistnieć. Nie chce by interesowano się mną jako osobą prywatną, chciałabym by moja twórczość znalazła swoje grono odbiorców. Zależy mi na popularności książki, a nie mnie samej. Wiele osób mówi mi, że jedno idzie w parze z drugim ale mam nadzieję znaleźć jakiś złoty środek by to rozgraniczyć. Chcę po prostu pisać dla tych co chcą czytać moją twórczość. Wydaje mi się, że pisze w specyficzny, charakterystyczny dla mnie sposób. Mam lekkie pióro i słyszałam nie jedna opinię o tym, że mój tekst czyta się płynnie, że trafnie opisuję emocje. Tak, że czytelnik utożsamia się z bohaterem, przeżywa jego życiowe wzloty i upadki. To chyba jest ten sposób na niepowtarzalność ale tak naprawdę nie mnie to oceniać.

45. Wszyscy znają powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce", jednak ja nie należę do grona ludzi, którzy się do niego stosują. Pierwsze co widzę to właśnie okładkę i to co się na niej znajduje. Nie tylko treść się liczy, ale również z pozoru drobne niuanse wpływają na wrażenia czytelnika.
Jako początkująca pisarka, jaki ma Pani pomysł na siebie i swoje dzieła aby przyciągnąć czytelników?


Szczerze? Nie mam żadnego pomysłu ani planu. Jestem debiutantem, a w świecie wydawnictw, literatury i tej całej otoczki jestem kompletnie „zielona”. Na pewno będę się starała w jakiś sposób zareklamować, zorganizować jakieś spotkania autorskie ale jak na tą chwilę jest to dla mnie wielka nieznajoma. Wydaję mi się też, że osoby, które do tej pory miały możliwość poznać moją twórczość są dla mnie najlepszą reklamą. Ich opinie znam od dawna i to dzięki nim tak naprawdę postanowiłam spróbować wydać swoją pierwszą książkę. Jestem przekonana, że moje historie trafią do serca nie jednej kobiety, a może i nie jednego mężczyzny? Skąd to wiem? Po prostu wierzę w siebie i swoje możliwości, znam swój styl pisania i wiem, że znajdzie on grono odbiorców.

46. Nigdy zbytnio nie czytałam książek, pewnego dnia postanowiłam się jednak przemóc i sięgnęłam po książkę o mało przychylnych komentarzach, a mianowicie Pięćdziesiąt Twarzy Greya. Po przeczytaniu mogę powiedzieć, iż uwielbiam ją. Nie chodzi w niej tylko o seks jak uważa spora część społeczeństwa, ma w sobie drugie dno jak wszystko w życiu, należy tylko je dostrzec, a do tego potrzebny jest otwarty umysł. Ona daje mi siłę, nadzieję na lepsze jutro i wiarę w to,że gdzieś tam na świecie czeka na mnie Pan Idealny.
A co Pani daje tą siłę ,wiarę, nadzieje, może już to Pani znalazła?


Ja również uwielbiam trylogię E.L. James. To od tej książki zaczęła się moja przygoda z literaturą erotyczną. Mam takie samo zdanie na jej temat, jak Pani. Dla mnie to wyjątkowa historia o miłości, z głębszym przesłaniem, które trzeba po prostu dostrzec. Mi siłę, wiarę i nadzieje dają moi najbliżsi. Ich wsparcie jest najważniejsze. Usłyszeć od nich, że są dumni to najlepsza nagroda. Warta więcej niż wszystkie skarby tego świata.

Ania Mania
47. Czy według Pani młodzież dziś zapomina o wartościach, które niesie miłość, czy może Pani popiera ich żywiołowość i wczesne wybory, a może to droga ku zagładzie prawdziwego uczucia?


Dzisiejsza młodzież jest… dziwna. Naprawdę trudno mi się na ten temat wypowiadać. Żyjemy w czasach internetu, facebooka i tabletów. To chyba też nie ich wina, że wraz z rozwojem technologii zmienił się także obraz dzieciństwa. Kiedyś spędzało się cały dzień przy trzepaku przed blokiem, zawsze było wiadomo gdzie są koledzy i koleżanki mimo, że nikt nie posiadał telefonu komórkowego. Dzieciaki moim zdaniem są zagubione, potrzebują by poświęcić im czas, którego rodzice po prostu nie mają lub nie chcą go poświęcić. Takie dziecko pozostawione same sobie najczęściej się buntuje w różny sposób. Problemy współczesnych nastolatków są inne niż za moich czasów. Widząc to co się dzieje, po prostu można załamać ręce ale nie powinniśmy tego uogólniać. Bo są naprawdę fajne dzieciaki, z pasją, którym nie w głowie głupoty. Każdy jest też indywidualnością i moim zdaniem dzieci to takie nieoszlifowane brylanty. Trzeba nimi po prostu rozsądnie pokierować by stały się prawdziwymi diamentami. Gdyby to jednak było takie proste…

majeczka241
48. Czy trudno było wydać swoją pierwszą książkę? Jak zachęcić wydawnictwa do tego by chciały wydać książkę?


Szczerze to było łatwiejsze niż się spodziewałam. Wysłałam swoje zgłoszenie z nastawieniem, że raczej nikt i tak się nie odezwie. Zrobiłam to z myślą, że lepiej wysłać by nie żałować, że w ogóle tego nie zrobiłam. Miło się rozczarowałam gdy dostałam odpowiedź. W moim przypadku to naprawdę szybko się zadziało ale wiem, że to różnie bywa.

49. Dopisuje Pani ostatnie linijki pani książki. Czym się Pani zajmuje po definitywnym zatwierdzeniu Pani książki?

Zabieram się za pisanie kolejnego tomu lub kolejnej książki :)

Magnolia044
50.  Kim jest K. N. Haner kiedy może pozwolić sobie na całkowitą swobodę?

Kim jestem? W moim mniemaniu jestem najbardziej zwykłą osobą jaką można spotkać. Zawsze pozwalam sobie na swobodę, bo z charakteru jestem bardzo spontaniczna. Nigdy nie udaję, bo po co? Udawanie kogoś kim się nie jest musiałoby być bardzo męczące.

51. Może Pani zdradzić czy obecnie pracuje nad nową książką?

W obecnej chwili pracuję już nad trzecim tomem historii Rebeki i Sedricka, a w zanadrzu mam kilka innych książek. Gdyby ktoś zaproponował mi teraz wydanie moich historii, to od ręki mogłabym oddać trzy książki do druku. Każda z nich to literatura kobieca, erotyczna ale każda jest inna i ma w sobie coś innego, ciekawego. Bardzo chciałabym by kiedyś móc wydać wszystkie swoje „opowiadania”. Tak, dla mnie to chyba już zawsze będą opowiadana. Właśnie podliczyłam i przez 2 lata swoje pisania, napisałam ponad 4 tysiące stron Wordzie. Wydaje mi się, że to dość imponujący wynik.

Edyta Chmura
52. Dla każdego pisarza, czy to debiutanta czy kogoś z większym doświadczeniem, najważniejsza jest reakcja czytelników. Kto był pierwszym recenzentem Pani książki? Czy czyjaś opinia miała duży wpływ na zmianę fabuły? Chodzi mi oczywiście o poprawki zanim książka została przekazana do wydawcy.


Pierwszym recenzentem byłam tak naprawdę ja sama. Zanim odważyłam pokazać się komuś tekst, długo się nad tym zastanawiałam. Swoje pierwsze opowiadanie pokazałam mojemu partnerowi. Erotyczne treści nie są w jego guście, a mimo to powiedział bym pisała dalej, bo nieźle mi to wychodzi. Wtedy to była dla mnie jedynie zabawa. Potem poznałam na jednej z facebookowych grup, dwie dziewczyny i im pokazałam swój tekst. Nie będę tutaj zdradzać kto to jest, one na pewno wiedzą. Co do fabuły to było kilka osób z którymi konsultowałam wydarzenia jakie planuje lub co ewentualnie zmienić w tych co już napisałam. Do tej pory są osoby, którym mogę powierzyć moje myśli, pomysły, a one doradzają mi co będzie ich zdaniem lepsze. Każda opinia jest dla mnie na wagę złota chociaż nie zawsze biorę podpowiedzi pod uwagę. Staram się pisać w zgodzie ze sobą i nie być pod wpływem kogokolwiek.

53. Jak pisze Pani na swoim blogu wena nachodzi Panią czasami w najmniej oczekiwanych momentach. Czy taka umiejętność wychwytywania ciekawych rozmów, pomysłów, ludzkich twarzy jest męcząca, bo przecież gdzie się człowiek nie ruszy tam śledzi go inspiracja? ;)

Jest bardzo męcząca :) Trudno to wyjaśnić osobie, która tego nie doświadczyła. To jest jak słowo lub nazwisko, którego nie można sobie  w danym momencie przypomnieć. Siedzi w głowie i świdruje, świdruje do czas aż sobie przypomnisz. Tyle, że w moim przypadku polega to na tym, że nie daje mi to spokoju aż nie siądę do laptopa i tych wszystkich myśli i pomysłów nie przeleję na „papier”. Pracując w centrum handlowych nie mam normowanego czasu pracy. Czasami pracuję cały weekend i wtedy w mojej głowie dzieje się po prostu Armagedon :)

Aula
54. Jak duże znaczenie dla Ciebie ma wsparcie najbliższych rodziny, znajomych? Ich aprobata w to co robisz? Pojawiają się róże opinie o książce poradziłabyś sobie bez takich bliskich?


Moi bliscy są dla mnie najważniejsi w każdej dziedzinie życia. Począwszy od codzienności, przez pracę i pasję. Ich wsparcie i aprobata jest najważniejsza. Usłyszeć od brata, że jest z ciebie dumny… BEZCENNE! Nie wiem czy bym sobie poradziła bez najbliższych? Nawet nie chcę się nad tym zastanawiać, bo są i zawsze mnie wspierają.

Kwiatusia
55. Proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie powieści. Co w trakcie pisania było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawiał się brak weny twórczej; problemy ze znalezieniem wydawcy? I czy miała Pani wpływ na wybór okładki do książki?


Chyba nie ma „przepisu” na napisanie czegokolwiek. A nawet jeśli by był to pewnie nie zdradziła bym takich tajników :) Pisanie było dla mnie zabawą, relaksem więc nie było dla mnie w tym nic trudnego. Teraz jest to również pasja więc plusów jest znacznie więcej. Lubię zatracić się w świecie moich bohaterów i wymyślać ich dalsze losy. Dla mnie nie ma w tym nic co sprawiałoby mi w jakiś sposób trudność.
Problemów z brakiem weny nie mam, z jej nadmiarem tak. Co do wydawcy to pisałam już we wcześniejszych pytaniach jak ta sprawa wyglądała. Wysłałam swoje zgłoszenie w dwa miejsca, z czego NR się odezwało. Są na tyle otwarty wydawnictwem, że miałam wpływ na wybór okładki. Mogłam przekazać swoje wyobrażenie o niej i powiem tylko tyle, że okładka jak dla mnie jest prawie idealna.

Kamila Kucaj
56. Ludzie twierdzą ,że nie warto poświęcać przyjaźni dla miłości.... a Ty jak uważasz? Które z tych uczuć jest Twoim zdaniem trwalsze , gdybyś musiała wybrać to.... ?


Wydaję mi się, że jeśli musimy wybierać między przyjaźnią i miłością to oznacza, że i ta miłość i przyjaźń nie są niczego warte. Wiele razy byłam stawiana przed wyborem „albo, albo”, to okropne uczucie. No bo dlaczego mamy wybierać? Jeśli ktoś nas kocha, jeśli jest naszym przyjacielem to nie powinien nas stawiać w takiej sytuacji. Może jestem beznadziejnie romantyczna i do granic naiwna ale wierzę, że jeśli spotkamy na swojej drodze odpowiednie osoby to nigdy takiego wyboru podejmować nie będziemy musieli.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie K.N. Haner za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu. 


Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.

Nagrodę w postaci książki "Na szczycie'' otrzymują:

1. Joanna Stoczko
2.
Zosia Samosia


Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

Cyrysia