Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 29 września 2013

Miłosna historia.


Love Story
Jennifer Echols 

 
tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
tytuł oryginału: Love Story
wydawnictwo: Jaguar
data wydania: 31 lipca 2013
ocena: 5+/6








        Jennifer Echols, była redaktor gazety i nauczycielka uniwersytecka obecnie pracuje, jako wolny strzelec pisząc romantyczne powieści dla młodzieży. W Polsce dotychczas ukazały się między innymi: ,,Dziewczyna, która chciała zbyt wiele’’, ,,Uratuj mnie’’ oraz ,,Miłość, flirt oraz inne zdarzenia losowe’’. Osobiście nie miałam przyjemności obcować z twórczością tej autorki, jednakże szalenie lubię czytać urocze historie o miłości, dlatego nie mogłam oprzeć się pokusie, by poznać najnowszą książkę pisarki zatytułowaną ,,Love story’’. Czy warto było? Zanim przejdziemy do sedna sprawy, klika słów o fabule.

Erin ma niezwykle bogatą, wpływową i apodyktyczną babcię, która jest właścicielką stadniny. Starsza pani siłą perswazji próbuje uzmysłowić wnuczce, aby poszła w jej ślady i zrobiła dyplom z zarządzania, żeby potem przejąć rodzinny interes. Dziewczyna ma jednak inne marzenia. Pragnie pisać romanse historyczne z happy endem, dlatego wbrew nakazom wyjeżdża do Nowego Jorku studiować filologię angielską. Zrozpaczona zaistniałą sytuacją seniorka rodu wydziedzicza wnuczkę i przekazuje cały swój majątek Hunterowi, synowi stajennego. Tymczasem Erin bez grosza przy duszy próbuje sobie jakoś radzić na uczelni. Na pierwsze zajęcia kreatywnego pisania przynosi historyczne, miłosne opowiadanie, które bazuje na Hunterze, niegdyś jej przyjacielu, obecnie wrogu. Sprawy przybierają jednak nieoczekiwany obrót. Okazuje się, że główny obiekt zainteresowania także pojawia się na tych samych zajęciach i w odwecie pisze historię na temat Erin. Co dalej wyniknie z tej konfrontacji? Czy oboje znajdą wspólny kompromis? A może dziewczyna nigdy nie wybaczy stajennemu chłopcu, że ukradł jej rodzinny posag?

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Jennifer Echols uważam za nadzwyczaj udane. Na naszym rynku wydawniczym istnieje wiele powieści młodzieżowych, które nie wyróżniają się z tłumu niczym szczególnym. Uważam, że w przypadku ,,Love story’’ jest inaczej. Ta książka jest na swój sposób wyjątkowa. Dlaczego? Otóż bije od niej swoista niewinność. Chociaż wątek romantyczny stanowi trzon całej fabuły, to jednak spowity jest mgielną zasłoną. Nie posmakujemy zatem w nadmiarze słodkiego miodu miłości. Autorka w dużej mierze skupiła się na złożonej psychologicznej osobowości głównych bohaterów. Ich zachowanie było impulsywne i pełne emocji. Obwiniali się nawzajem, mając do siebie nieustanne pretensje, ale w gruncie rzeczy pod maską obojętności ukrywali swoje głębokie uczucia. Na szczęście wspólny pobyt na studiach sprawił, że mogli odkryć siebie na nowo i przekonać się czy jest dla nich jakiś cień szansy.

Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Jennifer Echols stworzyła ciekawą, wciągającą historię opartą na niekonwencjonalnym schemacie. Fabuła przeplatana jest licznymi opowiadaniami stworzonymi przez Erin i Hunter, dzięki czemu możemy bliżej poznać ich przeszłość czy tłumione pragnienia. Z żywym zainteresowaniem śledziłam również charakterystykę koni oraz wszelkie inne tematy związane z jeździectwem. Jedynie żałuje, że ten motyw został okrojony do minimum. Na uznanie zasługuje także lekka, swobodna narracja, efektowne, zabawne dialogi, wartka, nieprzewidywalna akcja oraz wielowarstwowa kreacja psychologiczna postaci. Ogólnie jestem usatysfakcjonowana tylko otwarte zakończenie pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Można interpretować je na wiele sposobów niemniej jednak wolałbym jasno określony finał.

Gorąco polecam ,,Love story’’ wszystkim miłośnikom literatury młodzieżowej, fanom autorki i każdemu, kto lubuje się w emocjonujących romansach. Dzięki tej książce zrozumiesz, że każdy jest kowalem własnego losu, nikt nie ma prawa decydować za ciebie jak żyć, dlatego niekiedy wbrew wszystkim i wszystkiemu należy walczyć o swoje marzenia i konsekwentnie je realizować. Nie uświadczymy tutaj wprawdzie powalających fajerwerków, lecz jest za to niezwykły klimat, niepowtarzalna atmosfera oraz swoisty czar. Krótko mówiąc-niesamowicie urocza pozycja. Zapraszam do czytania.

***

Wydawnictwo Jaguar.


Konkurs z Izabellą Frączyk

Izabella Frączyk urodziła się 4 lipca 1970 roku w Krakowie. Mężatka, matka dwójki dzieci. Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie. Przez lata poświęcone pracy zawodowej zajmowała się zarządzaniem i organizacją działów sprzedaży w krajowych i międzynarodowych korporacjach, by finalnie zostać samodzielnym doradcą w zakresie tworzenia i wdrażania systemów naprawczych dla małych i średnich firm.
Pisarstwem zajmuje się od 2009 roku. Jej lekkie, a zarazem ostre i zabawne pióro stało się rozpoznawalnym znakiem firmowym i zyskało rzeszę wiernych czytelników.

Oficjalna strona I. Frączyk: KLIK. 
Recenzja książki ,,Dziś jak kiedyś'' : KLIK. 

Tym razem zbieram pytania do Izabelli Frączyk. Przez najbliższe kilka dni będzie można na moim blogu, w komentarzu zadawać swoje pytania (1-maksymalnie 3) do autorki. Następnie wraz z odpowiedziami zbiorę w formę wywiadu i umieszczę w odpowiednim poście.

Trzy osoby, które według autorki wykażą się najciekawszym pomysłem na pytanie, otrzymają nagrodę, w postaci jednej ze trzech książek Izabelli Frączyk autografem i z imiennymi dedykacjami dla zwycięzców.

I miejsce- ,,Dziś jak kiedyś''
II miejsce- ,,Kobiety z odzysku''
III miejsce- ,,Pokręcone losy Klary''

Osobiście gorąco zachęcam do udziału w powyższym konkursie. Wystarczy napisać tylko jedno max trzy, błyskotliwe pytania i być może jedna z trzech  nagród będzie twoja.  

Bardzo proszę również o uważne czytanie cudzych komentarzy, żeby wasze pytania do autorki nie pokrywały się z innymi. Jeśli coś takiego będzie miało miejsce, zdublowane pytanie zostanie zignorowane. Do dzieła kochani!!!

Regulamin:
1.Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: Świat książek i ja...
2.Sponsorem nagród jest Izabella Frączyk.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie w komentarzu pytania (1- maksymalnie 3) do Izabelli Frączyk na temat jej twórczości i nie tylko.
4. Konkurs trwa od 29 września 2013 roku do 3 października 2013 roku do godz. 23.59
5. Wywiad oraz ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 6 października 2013 roku.
6. Nagrodą są : I miejsce- ,,Dziś jak kiedyś''II miejsce- ,, Kobiety z odzysku'' /  III miejsce- ,,Pokręcone losy Klary''.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi losowanie innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

banerek dla zainteresowanych

sobota, 28 września 2013

Wyniki konkursu z książką ,,Łatwopalni''.


Nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu z książką ,,Łatwopalni'' Agnieszki Lingas-Łoniewskiej 

Na wstępie pragnę wszystkim uczestnikom zabawy bardzo serdecznie podziękować. Jak zwykle jesteście fantastyczni.

Wybór zwycięzcy był naprawdę szalenie trudny i wielokrotnie zmieniałam swoje typowania. Moim zdaniem wszyscy zasługujecie na nagrodę. Niestety reguły gry są jasne. Tylko jedna osoba może otrzymać nagrodę i jest nią ... Dizzy


Uzasadnienie Dizzy najbardziej przypadło mi do gustu, ponieważ najlepiej oddaje wyraźny obraz na temat jej życia, usposobienia i charakteru.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Myślę, że najbardziej odzwierciedla mnie piosenka "Parę chwil" zespołu IRA. Mówi o tym, czym kieruję się w życiu i kim jestem; optymistką, która stara się iść własną drogą i ignorować złośliwe uwagi społeczeństwa, choć czasami - przez przykre doświadczenia, ciężko mi się podnieść nawet z łóżka.

"Pięć po dwunastej
Więc pora już wstać.
Dzień mocno chwycić - nim on złapie mnie.
Otwieram oczy i biorę się w garść -
Nie ma czym przejmować się!"


W życiu mam kilkoro naprawdę wspaniałych przyjaciół - myślę, że to dzięki im jestem uosobieniem wesołego chochlika. To oni mnie stworzyli niezapomnianymi wspomnieniami, które wywołują na mojej twarzy uśmiech, dają sił i radości, by żyć całą sobą! W końcu życie ma się tylko jedne, prawda?

"Bo jest paru ludzi,
Bo jest parę w życiu dobrych chwil,
Bo jest parę złudzeń, które warto mieć by żyć!
Choć raz, tylko raz,
Tu na ten świat Bóg nam pozwala przyjść -
Lepsze coś niż nic."


Czasami mam wrażenie, że żyję samymi złudzeniami i marzeniami, niewiele osób wierzy w to, że moje pragnienia uda się spełnić. Nawet rodzina mnie krytykuje za brak jakiegokolwiek planu na życie, a ja... sama nie wiem kim chcę być. Chciałabym odnaleźć siebie i dowiedzieć się, w czym tak naprawdę jestem dobra. Kim tak naprawdę jestem ja, Justyna a'la Dizzy. Pragnę odnaleźć siebie!

"Z bagażem pełnym snów
Po wszystko i po nic,
Wyruszam dziś do nikąd znów
Lecz zawsze warto iść...
Przez dzień do nocy,
Od nocy po dzień,
Bez planów życia to cały mój plan (...)"


Czuję, że jakaś całkiem spora cząstka mnie odnajduje się w pisaniu. Dziwne, ale ta zwyczajna czynność sprawia mi niewysłowioną przyjemność i... myślę, że to może być to. Chciałabym w przyszłości wydać książkę - w tej chwili jedynie piszę krótkie opowiadania i wiersze, trenując swój pisarski warsztat, który... powoli nabiera kształtu. I nie dbam o to, co o tym myślą inni. Nie dbam o to, że mówią o mnie jak o głupiej, bo z "pisania się nie utrzymam". Opowiadania to moja pasja, to moje życie, to cała ja - nie pozwolę się zdeptać! I...

"Czy sięgnę nieba czy sięgnę do dna -
Wszystko do przeżycia jest!" 


... do końca będę walczyć! :3

  Dizzy



Gratuluje!!!

czwartek, 26 września 2013

Kręte koleje losu.


Na wysokim niebie
Danuta Awolusi 

 
wydawnictwo: SOL 

Premiera: 16 październik
ocena: 5+/6










        Okres dzieciństwa dla większości kojarzy się z beztroskim i niezwykle miłym czasem, kiedy nie trzeba jeszcze zaprzątać sobie głowy wieloma problemami. Jedyną rysą w tym sielskim obrazku są wtenczas rodzicielskie nakazy, zakazy, wytyczne, które w pełni ograniczają naszą swobodę. Ale z drugiej strony, czy rzeczywiście życie wolne wszelakich dyspozycji niesie ze sobą same przyjemności? Historia Ani, główniej bohaterki ,,Na wysokim niebie’’ Danuty Awolusi stanowi wzruszającą odpowiedź na to pytanie.

Ania jest uczennicą piątej klasy podstawowej. Pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej, w której występuje cały zespół różnorodnych problemów. Również w szkole dziewczynka jest nieustannie wyszydzana i szykanowana przez rówieśników, ponieważ nie nosi modnych ubrań, słabo się uczy, jest gruba, biedna i cuchnąca. Nikt nie chce mieć do czynienia z takim społecznym wyrzutkiem, dlatego mała Ania najlepiej czuję się w świecie książek. To dzięki nim poznaje inny, lepszy świat oraz spotyka na swej drodze wyjątkowe dusze, które na swój sposób pokazują jej kawałek nieba. Ścieżki ludzkie bywają jednak poplątane. Rzucone bez ładu, wbrew prawom logiki. Czy Ania kiedykolwiek wyrwie się z patologicznych okowów codzienności? A może już zawsze będzie narażona na cierpienie?

Ciężko ubrać w słowa moje myśli. Z wielkim drżeniem w sercu czekałam na debiutancką powieść Danuty Awolusi, autorki licznie nagradzanego bloga Książki Zbójeckie, na który lubię systematycznie zaglądać. Na co dzień Danusia pisze artykuły dla warszawskiej „Gazety na Chmielnej”, jak również jest wokalistką w chórze Gospel Soul Connection. Do wszystkiego podchodzi bardzo profesjonalnie wykazując duże zaangażowanie w swoją pracę. Czy ,,Na wysokim niebie’’ także zaskakuje jakością wykonania i precyzją? Bez wątpienia tak. Przede wszystkim jestem niezwykle poruszona historią Ani. Czułam jakbym czytała niebywale wzruszający, prawdziwy i pełen emocji pamiętnik. Wprost nie mogę uwierzyć, że to fikcja literacka. Autorka nadzwyczaj plastycznie i sugestywnie odmalowała panoramę kilku lat życia główniej bohaterki. Wprost nie mogę wyjść z podziwu. Fabuła sama w sobie nie jest może zbyt oryginalna. Mamy przed oczyma nieszczęśliwe dziecko, które próbuje odnaleźć się we wrogiej rzeczywistości. Pojawiają się również dobrzy ludzie. To oni niczym ciche anioły wielokrotnie pomagają w potrzebie. Dzięki nim Ania spróbowała wyjść ze swojej skorupy i być sobą.

,,Każdy człowiek na naszej drodze niesie za sobą nadzieję lub zagrożenie. Trzeba umieć w porę to zauważyć, kto jest kim. I zostać dostrzeżonym’’.

Nie jestem płaczką, ale podczas czytania tej książki w pewnym momencie łzy trysnęły z moich oczu jak z fontanny. Poczułam całą gamę odczuć: smutek, ból, cierpienie oraz nadzieję i wiarę w lepszą przyszłość. Nieustannie wspierałam małą Anię modląc się skrycie, aby los okazał się wreszcie łaskawy. Muszę przyznać, że autorka wie, jak dotknąć najczulszej struny w sercu człowieka.

Nie sądziłam, że debiut Danuty Awolusi pochłonie mnie bez reszty. Podoba mi się jej lekkie pióro, swobodne operowanie słowem, wyobraźnia, ciekawie skonstruowana akcja i umiejętnie budowana dramaturgia. Słowem- nie ma się do czego przyczepić. Takie jest moje subiektywne zdanie.

Wszystkim bez wyjątku, zarówno dzieciom, młodzieży oraz osobom starszym polecam przeczytać ,,Na wysokim niebie"- wyjątkowo wzruszającą powieść, która uczy empatii i zrozumienia na ludzką krzywdę czy niesprawiedliwość. Także pociesza, dodaje otuchy i jest nadzieją na nowy, lepszy początek. Z kolei przyjaźń nabiera tutaj siły i nowego wymiaru. Krótko mówiąc, idealna pozycja dla każdego, kto ceni piękne, mądre i przejmujące treści. Zapraszam.



środa, 25 września 2013

Stara przyjaźń nie rdzewieje.


Nie mów nic, kocham cię
Mhairi McFarlane

tłumaczenie: Magdalena Krzysik
wydawnictwo: Pascal
data wydania: 11 września 2013
liczba stron: 464
ocena: 6-/6








      Czy istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą? A może to zwykłe samooszukiwanie i wcześniej czy później ockniemy się w stanie zaawansowanego uczucia? Rachel i Ben, główni bohaterowie „Nie mów nic, kocham cię” Mhairi McFarlane kiedyś na studiach byli najlepszymi kompanami. Razem przeżywali wszelkie radości, kłopoty, niepowodzenia czy sukcesy. Wprawdzie Rachel była w szczęśliwym związku, ale nigdy nie stanowiło to żadnej przeszkody dla ich przyjaźni. Coś jednak poszło nie tak. Oboje definitywnie zrywają ze sobą kontakt.

Mija dziesięć lat. Trzydziestoletnia Rachel właśnie rozstała się z narzeczonym. Tymczasem nieoczekiwanie do miasta powraca Ben. Przypadkowe spotkanie w bibliotece sprawa, że odżywają stare wspomnienia i ciepłe uczucia. Mężczyzna ponownie chce zaistnieć w życiu swojej byłej przyjaciółki, mimo iż ma śliczną, uroczą, inteligentną żonę. Czy to na pewno dobry pomysł? Wszak w ich serach nadal tkwi bolesna zadra z przeszłości. Jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów? Jedno jest pewne-emocji nie zabraknie.

„Nie mów nic, kocham cię” to debiutancka powieść Mhairi McFarlane byłej dziennikarki, obecnie blogerki (http://www.mhairimcfarlane.com/). Zaintrygowana iście filmową okładką oraz interesującym opisem postanowiłam bliżej poznać historię tej książki. To był celny strzał w dziesiątkę, gdyż  nie mogłam oderwać się od lektury, niesamowicie mnie wciągnęła. W trakcie czytania czułam się jakbym stała na minie, która za chwilę może wybuchnąć. Czy rzeczywiście możliwa jest przyjaźń między ludźmi odmiennej płci? Wydaje się, że tak. Rachel i Ben darzyli siebie wzajemną sympatią. Wspólnie chodzili na imprezy, uczyli się lub komentowali swoje bezowocne randki. Przez cały okres studiów między nimi nigdy nie doszło do czegoś więcej. Coś jednak się wydarzyło. Nastąpiły pewne niedomówienia, które na zawsze przecięły symboliczną pępowinę ich przyjaźni. Od teraz osobno układają swoje życie. Ben ma wspaniałą żonę, duży dom i dobrą pracę. Z kolei Rachel jest dziennikarką sądową, mieszka w wynajętym lokum i właśnie rozpoczęła status singielki. Nagle po latach ich losy wzajemnie się krzyżują. Okazuje się, że oboje nie potrafią o sobie zapomnieć. Czy dalej będą sami siebie oszukiwać, że im na sobie nie zależy? A może wreszcie nie bacząc na konsekwencje dopuszczą do głosu swoje serce? Z wielkim napięciem śledziłam losy głównych bohaterów mając nadzieję na szczęśliwy happy end. Na szczęście nie doświadczymy słodkiej, ckliwej fabuły ani żaru patetycznych uczuć. Autorka postawiła całą historię na fundamencie czystego naturalizmu, w którym liczą się przede wszystkim szczerze, spontaniczne emocje. Uwagę przykuwają również złożone, barwne, całkiem przyzwoicie dopracowane postacie, z którymi łatwo można się utożsamić. Język powieści jest lekki, prosty, pełen humoru, energii i ikry. Główny wątek przeplatany jest retrospekcją z czasów studenckich Rachel i Bena, dzięki czemu stopniowo poznajemy ich serdeczne relacje oraz kulminacyjny moment rozstania. Żywiołowa akcja przenika licznymi anegdotami i żartami obfitując w wiele zabawnych sytuacji. Krótko mówiąc nie będziemy narzekać na nudę. Jedynie mała czcionka może (zwłaszcza nocą) odrobinę psuć przyjemność czytania.

Szczerze polecam tę niezwykłą, uroczą, zabawną i szalenie romantyczną powieść. Bez dwóch zdań- niesamowita. Zawiera czysty truizm mówiący o tym, że pewne rzeczy doceniamy wtedy, kiedy je tracimy. Często żyjemy w świecie ułudy i kłamstwa bojąc się otwarcie mówić o swoich uczuciach i pragnieniach. Odczuwamy lęk przez zmianą lub kompromitacją, przez co tak po prostu niezmiernie w mgnieniu oka nasza egzystencja ucieka nam przez palce. A wystarczy przecież tylko trochę wiary w siebie i odrobina odwagi, by wziąć sprawy w swoje ręce. Mam nadzieję, że dzięki tej lekturze uświadomicie sobie tę niezwykle cenną lekcje. Zapraszam do czytania.

***

Wydawnictwo Pascal.



poniedziałek, 23 września 2013

Pstryczek od losu


Dziś jak kiedyś
Izabella Frączyk 

 
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 5 września 2013
liczba stron: 432
ocena: 5/6









       Izabella Frączyk, absolwentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie, zadebiutowała powieścią „Pokręcone losy Klary”, która została bardzo ciepło przyjęta przez większość czytelników. W krótkim odstępie czasu pojawiły się także „Kobiety z odzysku”. Obecnie, po blisko dwuletniej przerwie nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka na światło dzienne wyszła trzecia książka autorki zatytułowana „Dziś jak kiedyś”. O czym jest jej historia? Zapraszam do lektury.

Aleksandra dotychczas prowadziła żywot karierowiczki-utracjuszki. Wspólnie z mężem Pawłem czerpała z życia pełnymi garściami nie zwracając uwagi na to, że gdzieś po drodze umyka jej coś naprawdę ważnego. Tymczasem Paweł znajduje sobie nowy obiekt zainteresowania, w wyniku czego za obopólną zgodzą małżonkowie biorą rozwód. Mając na względzie własne zdrowie psychiczne Ola postanawia już dłużej nie pracować z byłym mężem w jednej firmie, dlatego rozgląda się za inną posadą. Z pomocą przychodzi najlepsza przyjaciółka Magda, która proponuje ciekawą pracę w ulokowanej na prowincji starej wytwórni win. Perspektywa zamieszkania w niewielkim miasteczku i zarządzania podupadłym przedsiębiorstwem początkowo wydaje się dla Oli mało kusząca, lecz mimo to w obecnym stanie ducha woli oderwać się od ostatnich przeżyć i wyjechać do Bąszynka. Okazuje się, że rzeczywistość przedstawia się jednak nie najlepiej. Tak naprawdę wytwórnia win jest typową fabryką jednych z najtańszych jaboli, natomiast samo miasteczko zatrzymało się na czasach PRL-u. Czy w zaistniałej sytuacji Aleksandra ucieknie z powrotem do życia w wielkim mieście? A może odkryje uroki wsi i zostanie tutaj na zawsze?
   
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Izabelli Frączyk zaliczam do udanych. Spodziewałam się lekkiej, niezobowiązującej lektury i moje oczekiwania zostały całkowicie zrealizowane. Lubię historie osadzone w polskiej rzeczywistości, dzięki czemu mam wrażenie jakbym sama uczestniczyła w zawiłych perypetiach głównych bohaterów. Już od pierwszych stron powieści niesamowicie urzekła mnie jej lekka, zabawna i ciepła forma przekazu. Również wyborny humor i świetnie skonstruowane postacie stanowią doskonałe połączenie. Z kolei akcja rozwija się spokojnie, miarowo niemniej jednak jest bardzo interesująca. Na pewno nie będziemy narzekać na nudę. Oprócz delikatnego wątku miłosnego pojawi się również motyw kryminalny i sensacyjny. Osobiście nawet nie wiedziałam, kiedy dobrnęłam do finalnego zakończenia.

Autorka podaje nam na tacy dwa różne światy- wielkomiejski świat biznesu i małomiasteczkowy klimat. Czy życie w mieście jest lepsze niż na prowincji? Aleksandra pobyt w Bąszynku traktowała, jako zło konieczne. Tęskniła za zakupami w galerii handlowej, lunchem w eleganckich restauracjach, wizytami u fryzjerki, kosmetyczki lub czekaniem samochodem w korku w godzinach szczytu. Dopiero po jakimś czasie zaczęła doceniać wszelkie walory swojej wsi.

 ,,Toż to inny świat! Serdeczni i prostolinijni ludzie, i te emocje… Proste. I zero miejsca na wyścig bezwzględnych szczurów, zaprogramowanych na sukces. Nie ma ułudy niedoścignionego szczytu kariery za cenę wzajemnego skakania sobie do gardeł – wymamrotała do siebie poruszona’’.

 Izabella Frączyk w subtelny sposób uświadamia, że czasem warto zmienić swój kąt widzenia, przerwać bieg szczurów i pomyśleć o najważniejszych aspektach naszej codziennej egzystencji. Nie zawsze kariera, władza i inne godności są najważniejsze. Warto poznać także inne wartości, które nadają człowiekowi sens m.in. serdeczne relacje z bliźnimi, rodzina, miłość itp. Przyznam szczerze, że główna bohaterka początkowo mnie irytowała. Przyzwyczajona do życia w luksusie marudziła niczym dziecko rozpaczając nad utratą ,,lepszego świata’’. Na szczęście dostała takiego pstryczka od losu, który otworzył jej oczy na wiele ważnych spraw, dzięki czemu przełamała wszystkie swoje lęki i przekonała się, co tak naprawdę liczy się w naszej ziemskiej egzystencji.

„Dziś jak kiedyś” to ciekawa, optymistyczna, typowo relaksacyjna powieść dla każdego, kto lubi historie o miłości, życiu, relacjach międzyludzkich i odkrywaniu samego siebie. Zmusza do refleksji nad dzisiejszymi priorytetami i zwraca uwagę na złożoność problemów społecznych. Krótko mówiąc idealna pozycja na długie, jesienne wieczory.  Mnie się podobała i mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu. Polecam.

***



Blog autorki: KLIK.

niedziela, 22 września 2013

Konkurs z książką ,,ŁATWOPALNI'' A.Lingas-Łoniewskiej.

Wielkimi krokami zbliża się premiera najnowszej książki Agnieszki Lingas Łoniewskiej - ŁATWOPALNI. Jej tytuł adekwatnie nawiązuje do popularnej piosenki Maryli Rodowicz, dlatego dzisiejszy konkurs również będzie oscylował wokół muzycznej atmosfery. Co należy zrobić?

Otóż wystarczy w komentarzu napisać: Która POLSKA PIOSENKA najlepiej odzwierciedla Twoje życie, usposobienie lub charakter?

Osoba, której uzasadnienie najbardziej przypadnie mi do gustu otrzyma niepowtarzalną, cudowną i szalenie poruszającą książkę Agnieszki Lingas- Łoniewskiej.


Recenzja ,,Łatwopalnych'': KLIK.

Zapraszam do zabawy.

Zapraszam również do polubienia wydawnictwa FILIA na Facebooku, głównego sponsora w/w nagrody: KLIK.

Regulamin:
1.Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: Świat książek i ja...
2.Sponsorem nagrody jest wydawnictwo FILIA.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie w komentarzu odpowiedzi na pytanie: Która POLSKA PIOSENKA najlepiej odzwierciedla Wasze życie, usposobienie lub charakter? 
4. Konkurs trwa od 22 września 2013 roku do 26 września 2013 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 28 wrzesień 2013 roku.
6. Nagrodą jest 1 egzemplarz książki ,,Łatwopalni'' Agnieszki Lingas- Łoniewskiej..
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi losowanie innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
banerek dla zainteresowanych




sobota, 21 września 2013

Wyniki konkursu z książką ,,Umysł w ogniu''.

***

Nadszedł decydujący moment- ogłoszenie wyników konkursu.

Na wstępie pragnę wszystkim uczestnikom zabawy bardzo serdecznie podziękować.Wybór zwycięzcy był naprawdę szalenie trudny. Moim zdaniem wszyscy zasługujecie na nagrodę.

 poloniamartyna- uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy wyobraziłam sobie, jak musiałaś wyglądać z oczami pandy :-)
Nathalie X.- opatrzność chyba nad wami czuwała skoro wyszliście z tego przerażającego epizodu cało. 
 Anna Sabara - twoja historia niemal kropka w kropkę przypomina moją. Ja też w takcie nauki jazdy miałam stłuczkę, w której straciłam lusterko, zaś instruktor również był niezłym ,,Asem'' :-)
 martucha180 - podziwiam cię, że odważyłaś się w tak koszmarną pogodę pojechać do domu. Ja chyba bym przeczekała w samochodzie, gdzieś na jakimś krytym parkingu. 
 alicjamagdalena - twoja eskapada z przyjaciółmi wprawiła mnie w zdumienie. Oj działo się działo...
gosia589- masz niesamowite sny. Też chce takie:-)
 Marzena Strawa- rozbolał mnie brzuch od śmiechu czytając twoją wypowiedź. Morał z tego taki: zawsze i wszędzie chodź w ubraniu, bo nigdy nie wiadomo, co ci się może przytrafić ;-)

Niestety reguły gry są jasne. Nagroda jest jedna i wędruje do autorki tej niesamowitej, przerażającej przygody....

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest letni wieczór - jeden z wielu, niczym szczególnym niewyróżniający się. Pogoda dopisuje. Nieopodal jednej ze świętokrzyskich miejscowości kobieta kierująca autem osobowym, zmierza jedną z dróg do sobie tylko znanego celu. Jednak w trakcie podróży coś niedobrego zaczyna dziać się z autem - jakieś dziwne dźwięki, stukoty... Kobieta zjeżdża w dogodne miejsce, gdzie może się na chwilę zatrzymać (na pobliskiej stacji benzynowej stoi kilka dużych aut dostawczych) i wysiada z samochodu.

Najpierw obchodzi je wkoło i sprawdza stan opon - najprawdopodobniej to nie one są źródłem hałasu. Postanawia, więc zajrzeć pod maskę - nie zna się na mechanice, ale liczy, że może coś rzuci się jej w oczy. Jednak znów nic podejrzanego nie zauważa. Wsiada z powrotem do auta i rusza w dalszą drogę. O dziwo, tym razem już nie słyszy żadnych hałasów, więc po cichu liczy, że spokojnie dotrze do celu.

Nagle słyszy klakson. Nie jeden, i nawet nie dwa - słyszy ich całą serię! Zdezorientowana kobieta nie wie, o co chodzi. Nie stwarza zagrożenia na drodze, nie utrudnia ruchu. Patrzy w lusterko i widzi tuż za swoim autem ogromne reflektory TIRa.

Serce podchodzi jej do gardła, puls przyśpiesza do skrajnych wartości, ale mimo to kobieta postanawia się zatrzymać. Kierowca TIRa również to robi. Z lekka rozzłoszczona tym, że mężczyzna ją tak przestraszył, szybkim krokiem podchodzi do kabiny TIRa i pyta kierowcę o co mu chodzi. A on na to:

- Jezu, myślałem, że pani już się nie zatrzyma! Widziałem jak do pani auta wchodzi ktoś z siekierą!

Niewiele myśląc, mężczyzna wyskakuje z kabiny auta zabierając ze sobą ciężki przedmiot do obrony. Pewnym ruchem otwiera drzwi do auta kobiety. W środku nikogo nie ma a po mrocznym pasażerze została tylko jedna pamiątka - siekiera leżąca na tylnym siedzeniu...

Kierowca TIRa najprawdopodobniej uratował tej kobiecie życie, bo wyjeżdżając ze stacji widział jak szaleniec z siekierą wchodzi do auta kobiety, gdy ta zajęta była szukaniem awarii. Zaabsorbowana szukaniem usterki, nie usłyszała jak drzwi auta po cichu zamykają się... Dopóki klakson kierowcy TIRa nie zmusił jej do zatrzymania się, nie zorientowała się, że z tyłu ostrze siekiery już czyha na jej życie...



Jakiś czas później ta sama kobieta słuchając najświeższych informacji w lokalnym radiu dowiedziała się, że poprzedniego wieczoru jakiś szaleniec zabił młodą dziewczynę posługując się siekierą…





 Gratuluje!!!

piątek, 20 września 2013

Miłosny trójkąt.


Ostatnia spowiedź - Tom II
Nina Reichter 

 
seria/cykl wydawniczy: Ostatnia spowiedź tom 2
wydawnictwo: Novae Res 

data wydania: 26 sierpnia 2013
liczba stron: 370
ocena: 5+/6








    ,,Ostatnia spowiedź II’’ to kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter opowiadająca historię romantycznej miłości w szponach show-biznesu.

Rockman Bradin Rothfeld (pseudonim Czarny) na swoim ostatnim koncercie zostaje postrzelony przez szaloną psychofankę. W ciężkim stanie trafia do szpitala. Rokowania nie są najlepsze. Ranny chłopak jest przekonany, że ukochana Ally Hanningan ma romans z jego bratem Tomem. W zaistniałej sytuacji dalsze życie jest bez sensu. Zrozpaczony nie chce słuchać żadnych wyjaśnień. Czy rzeczywiście dwoje najbliższych mu osób dopuściło się zdrady? Tom składa przysięgę, że nigdy więcej nie zbliży się do dziewczyny Bradina. Tylko czy dotrzyma swojej obietnicy wszak dotychczas żył bez żadnych zasad? Jak dalej potoczą się losy całej trójki?

Pierwszy tom owej trylogii urzekł mnie bez reszty, dlatego z niecierpliwością czekałam na dalsze losy Ally i braci Rothfeld. Już teraz mogę śmiało napisać, że warto było. Kolejny raz z nadmiaru wrażeń i emocji moje serce tańczyło salsę. To przepiękna, iście bajkowa powieść o wymarzonej, idealnej miłości. Wprawdzie jest nieco banalna i schematyczna niemniej jednak jej siła, urok i czar, który tkwi wewnątrz sprawia, że wszystko wokół przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Tutaj uczucia grają główną rolę.

„Co to znaczy, że należymy do siebie? To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie... a to ja czuje ból.”

Każdą cząstką mojego ciała odczuwałam smutek, żal, wzruszenie, rozczarowanie, radość, euforię lub nadzieję. Szczególnie na plus zaskoczyli mnie bohaterowie. Z każdym kolejnym wątkiem ich zachowanie staje się coraz bardziej dojrzalsze. To nie są już zwyczajni, beztroscy nastolatkowe. Zaczynają podejmować radykalne, samodzielne działania spoglądając w przyszłość. Ally z bezradnej dziewczynki zmienia się w pewną siebie, niezależną kobietą, która nie boi się walczyć o to, czego pragnie i kocha. Bradin idealny Czarny Książę, ucieleśnienie kobiecych marzeń w rzeczywistości nie jest pozbawiony wad. Jak niemal każdy człowiek popełnia błędy, które wyrabiają w nim charakter, uczą twardości i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Jest jeszcze Tom-mój ulubieniec. Lekkomyślny bawidamek, ale gdzieś w głębi duszy delikatny, wrażliwy mężczyzna. Oszukuje innych, niekiedy samego siebie budując mur z własnych zasad i przekonań, by dopiero za nim dopuścić do głosu serce i fantazje. Jestem nim zauroczona bez reszty. Perypetie tej trójki pokazują, że prawdziwe życie nie jest usłane różami. Będziemy świadkami kilku intryg, machlojek, które nie bez echa odbiją się na zażyłych relacjach głównych bohaterów.

Książka Niny Reichter zachwyca bogactwem słów, metafor, cytatów i sentencji. Niezwykle barwny, żywy, sugestywny wręcz sensualny język staje się kwintesencją duchowości, emanując romantyczną atmosferą. Akcja płynie spokojnie z rytmem fal, lecz czasami zdarzają się niespodziewane momenty. Z kolei otwarte zakończenie zawiera kilka niewyjaśnionych wątków, które mam nadzieję zostaną doprowadzone do końca w trzeciej części tego cyklu. Już zacieram ręce z radości na myśl o dalszych skomplikowanych losach braci Rothfeld i ich wspólnej wybranki serca.

Gorąco polecam ,,Ostatnią spowiedź’’ wszystkim osobom, które mają za sobą pierwszy tom tej serii, fanom twórczości pisarki oraz miłośnikom romansów. To cudowna, wzruszająca historia o czystej, namiętniej, bezgranicznej miłości. Poddaj się zatem tej niesamowitej ekstazie i poczuj wielką siłę ludzkich marzeń i pragnień. Zapraszam.

***

Wydawnictwo Novae Res.



środa, 18 września 2013

Pod osłoną nocy.


Obrońca nocy
Agnieszka Lingas-Łoniewska

wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: ok.315 

Premiera: 21 października 2013
ocena: 6-/6









     Los Angeles-Miasto Aniołów. Od dłuższego czasu szerzy się tutaj straszliwe zło: zbrodnie, morderstwa, gwałt oraz handel narkotykami. Melisa Mallory, jedna z najbardziej cenionych dziennikarek śledczych gazety ,,L.A.Night’’ także poznała kalifornijski ,,brud’’ odkąd zaczęła pisać reportaże na temat przestępstw związanych z ToxicCristal, najbardziej uzależniającym narkotyku, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, który w iście ekspresowym tempie prowadzi tragicznego finału. Nie tylko ona interesuje się tym tematem. Wszędzie, gdzie popełnianie są groźne przestępstwa pojawia się ON-Nocny Łowca, Obrońca niewinnych, Strażnik miasta, Bóg wojny, Postrach zła. Ubrany na czarno, w kapturze głęboko nasuniętym na oczy. Wysoki, silny, szybki jak błyskawica i niezwykle skuteczny.

,,Pojawię się w każdej chwili i w każdym momencie, gdy będzie działo się coś złego. Bo misją moją chronić jest każdą osobę w tym mieście, która chce spokojnie przejść przez ulicę. A także tę, która sama szuka niebezpieczeństwa. Bo do tego zostałem powołany’’.

Melisa nie zdaje sobie sprawy z tego, że przyprawia Człowieka Ciemności o szybsze bicie serca. Tymczasem firma, w której pracuje wpada w poważne tarapaty finansowe. Na szczęście znajduje się odpowiedni kupiec: James Maseratti, miliarder, potentat na ryku prasowym, wydawniczym i telewizyjnym. Już pierwszego dnia zadziorna, niereformowalna dziennikarka wchodzi w konflikt z nowym szefem. Zagniewany właściciel odbiera jej prawo do pisania cyklu artykułów o śmiercionośnej toksynie. Niestety dziewczyna wbrew zakazom dalej szuka materiałów do swojej notki prasowej, co jeszcze bardziej rozjusza Jamesa. Między nimi dochodzi do konfrontacji, która nieoczekiwanie kończy się pocałunkiem. Również tajemniczy Nocny Łowca ani na krok nie odstępuje swojej ulubionej dziennikarki wielokrotnie ratując ją z różnych opresji. Co z tego dalej wyniknie? Jak rozwiną się relacje pomiędzy głównymi bohaterami? I kto kryje się za tytułowym obrońcą nocy?

W chwili, w której rozpoczęłam lekturę, przepadłam z kretesem. Niesamowicie mocno wciągnęła mnie ta książka. Czułam się jak narkoman na głodzie pragnąć nieustannie kolejnej dawki wrażeń. Fabuła stanowi mieszankę moich ulubionych filmów: ,,Pod osłoną nocy’’, ,,Batman’’, ,,Supermen'' oraz ,,Spider-Man''. Historia sama w sobie z pozoru wydaje się banalna. Ich dwóch, ona jedna.

,,Jednego widywała tylko za dnia.
Drugiego tylko w nocy
I obydwu kochała.
Poznała dotyk mocnych warg jednego i drugiego
Ciągle o tym myślała’
’.

Na szczęście autorka poszła w zupełnie innym kierunku tworząc ciekawą, nietuzinkową opowieść, w której nic nie jest takie, jak się na pozór wydaje. Okazuje się, że można kochać dwóch mężczyzn i nie mieć kaca moralnego. Nie wierzycie? Gwarantuje, że dzięki tej książce zmieni wasze nastawienie w tej kwestii. Ja w każdym razie dosłownie oszalałam na punkcie Maseratti’ego & Człowieka Ciemności żałując, że nie mogę być na miejscu Melisy. Najbardziej na plus zaskoczyli mnie bohaterowie. Wyraziści, barwni, różnorodni, mający charakter i pazur. Melisa była zadziorna, zabawna, nie dawała sobie w kasze dmuchać. James Maseratti, bezwzględny rekin biznesu, w rzeczywistości zraniony człowiek, którego skołatana dusza nie mogła znaleźć ukojenia. Także Nocny Łowca od dekady dźwigał swoje piętno a otrzymany dar traktował jak Przekleństwo.

Już od pierwszych stron nie wyczujemy ani grama nudy. Akcja jest wartka, dynamiczna zaś napięcie trzyma do samego końca. Lekkie pióro połączone z błyskotliwym humorem, wielką fantazją, ciętymi dialogami i energią w tle nadaje odpowiedniego kolorytu fabule książki. Opisy scen miłosnych rozpalają zmysły. Są śmiałe, zmysłowe, pikantne, szalenie impulsywne, ale jednocześnie na granicy dobrego smaku. Natomiast zaskakujący epilog zawiera otwarte zakończenie. Skrycie liczę na to, że pojawi się ciąg dalszy ekscytujących przygód Melisy i jej ,,mężczyzn’’, gdzie przy okazji poznam rozwiązanie niektórych wątków.

Autorka ostrzega również przez zgubnymi konsekwencjami zażywania narkotyków. To straszna toksyna, która w krótkim czasie uzależnia i niszczy komórki mózgowe. Często wystarczy tylko jedna tabletka, żeby stoczyć się na same dno. Podobnie działa ToxicCristal. Na początku daje euforie, potem załamanie aż w końcu wchodzi w destrukcyjną fazę, z której często nie ma już odwrotu. Dlatego przed wzięciem jakiegokolwiek środka odurzającego powinniśmy mieć się na baczności, bo może się to skończyć dla nas bardzo tragicznie.

Nie wahaj się sięgnąć po ,,Obrońcę nocy’’. To niezwykle namiętna, porywcza, pełna żaru, pasji i uczuć historia utrzymana w subtelnej konfiguracji komiksu. Tajemnice, intensywne relacje między bohaterami, realne zagrożenie, walka dobra ze złem lub z własnymi słabościami, pragnieniami oraz szalenie gorąca atmosfera to zaledwie przedsmak tego, co cię czeka. Agnieszka Lingas- Łoniewska sprawie oscyluje na granicy powieści sensacyjnej, romansu, dramatu i fantastyki. Krótko mówiąc, to istny gejzer emocji, który niczym butelka wina lekko szumi w głowie, wprawia w doskonały nastrój i gwarantuje udany relaks. Gorąco polecam!

***


Wydawnictwo Novae Res.
Blog autorki: KLIK.
Fan Page książki: KLIK.
Zwiastun książki: KLIK.

wtorek, 17 września 2013

Kroniki białego królika.


Alicja w krainie Zombie
Gena Showalter

 
Seria: White Rabbit Chronicles #1

Premiera: 25 wrzesień 2013
Wydawca: Mira
Liczba stron: 512
ocena: 5/6








       Gena Showalter, autorka wielu bestsellerowych powieści z gatunku paranormal lub współczesny romans w Polsce znana jest dzięki Trylogii Władcy Podziemi. Obecnie nakładem wydawnictwa Mira ukazała się najnowsza powieść pisarki zatytułowana „Alicja w Krainie Zombi”, która jednocześnie stanowi pierwszą część cyklu „Kroniki białego królika”. O czym jest historia tej książki? Zapraszam do czytania.

Alicja Bell to zwyczajna niewyróżniająca się z tłumu niczym szczególnym nastolatka. Jedynie po zmroku nie wolno jej wychodzić z domu, gdyż zdaniem ojca pod osłoną nocy pojawia się wszechobecne zło niszczące ludzi. Wszyscy domownicy ściśle stosują się do ustalonych reguł lecz w dniu szesnastych urodzin Alicji łamią ten zakaz idąc na wieczorny występ baletowy Emmy, młodszej siostry jubilatki. Niestety w drodze powrotnej dochodzi do tragicznego wypadku, w którym cała rodzina oprócz Alicji ginie z rąk mięsożernych zombie. W obliczu zaistniałych wydarzeń zrozpaczona nastolatka zamieszkuje u dziadków i od nowa stara się normalnie żyć. Zaczyna uczęszczać do pobliskiej szkoły, gdzie już pierwszego dnia o szybsze bicie serca przyprawia ją tajemniczy, szalenie przystojny Cole.
Okazuje się jednak, że chłopak skrywa w sobie pewien mroczny sekret i każdy, kto się z nim zadaje wychodzi poturbowany psychicznie i fizycznie. Czy w obliczu takich rewelacji Alicja będzie trzymała się z dala od niebezpiecznego ucznia? A może bycie razem jest ich przeznaczeniem?

Nigdy nie lubiłam ,,Alicji w Krainie Czarów” autorstwa  Lewis’a Carroll’a oraz nie przepadam za książkami o tematyce zombie, dlatego sama się sobie dziwię, czemu skusiłam się na najnowsze dzieło Geny Showalter. To był po prostu impuls, ale już teraz mogę śmiało napisać, że nie żałuje. Ta książka pochłonęła mnie bez reszty. Początkowo obawiałam się, że wraz z główną bohaterką trafię do jakiejś dziwnej krainy, w której nie będę potrafiła się odnaleźć. Na szczęście autorka umiejscowiła fabułę we współczesnych realiach, co osobiście uważam za plus. Wspólnie z Alicją uczestniczyłam w szkolnej społeczności, gdzie poznałam liczne uczuciowe rozterki jej przyjaciółek i przy okazji ukradkiem wzdychałam do gorącego Cloe, obdarzonego licznymi zdolnościami. Liczyłam na to, że wątek miłosny będzie mocno wyeksponowany i moje oczekiwania zostały całkowicie zrealizowane. Alicja zakochuje się w złym chłopcu o enigmatycznej osobowości i rozpoczyna się karuzela intryg, podchodów. Większość elementów tutaj występujących powiela utarty schemat z typowych romansów paranormal, ale w żaden sposób nie odebrało mi to przyjemności w czytaniu. Z kolei motyw zombie wykreowany przez Genę Showalter wyjątkowo mi się spodobał. Są to w zasadzie skażone duchy, które opuściły ludzkie ciała, nie zaś rozkładające się zwłoki. Widzą je tylko niektóre osoby, lecz nie mogą  z nimi walczyć dopóki sami nie przybiorą duchowej postaci. Niezwykle pomysłowa koncepcja. Jej wykonanie także przypadło mi do gustu. Będziemy świadkami mitologicznej, krwawej walki dobra ze złem niosącej ze sobą cierpienie i śmierć. Muszę przyznać, że z zainteresowaniem śledziłam żywą, swobodną akcje i przeżycia bohaterów. Jestem po części usatysfakcjonowana. Jedynie charakterystyka postaci drugoplanowych wypadła w moich oczach bardzo blado. Są tacy bezbarwni, zupełnie jednowymiarowi. Po prostu istnieją, ale nic poza tym. Mam jednak nadzieję, że drugim tomie autorka pokaże ich złożone, jaskrawe oblicze.

,,Alicja w krainie zombie’’ jest ciekawą, fascynującą, lekko zabawną powieścią napisaną z myślą o młodych odbiorcach, ale i dorosły czytelnik spędzi z nią miłe chwile. Osobiście nie mogę się już doczekać drugiego tomu. Co prawda nawiązań do oryginału mamy bardzo niewiele, mimo to bezsprzecznie pojawia się motyw białego królika. Wierni fani Carroll’a mogą zatem odczuć ogromny niedosyt. Z kolei osoby, które liczą na ekscytujący romans z odrobiną metafizyki będą zachwycone. Zagorzałym weteranom horroru także raczej odradzam, gdyż scen gore jak na lekarstwo. Tutaj niemal w każdym rozdziale prym wiedzie strona romantyczna tej powieści, czyli oczywiście związek Alicji i Cole’a. Ogólnie jestem bardzo zadowolona i z czystym sumieniem polecam.

***
Wydawnictwo Harlequin/Mira


niedziela, 15 września 2013

Wyniki konkursu z książką - PRZEPIS NA SZCZĘŚCIE

Nadszedł decydujący moment- ogłoszenie wyników konkursu z książką Katarzyny Michalak.

Na wstępie pragnę wszystkim uczestnikom zabawy bardzo serdecznie podziękować. Widzę, że tyle jest definicji szczęścia, ilu ludzi.

Wybór zwycięzcy był naprawdę szalenie trudny i wielokrotnie zmieniałam swoje typowania. Moim zdaniem wszyscy zasługujecie na nagrodę. Niestety reguły gry są jasne. Tylko jedna osoba może otrzymać PRZEPIS NA SZCZĘŚCIE i jest nią…  Jola. Dlaczego? Otóż kiedyś  Phil Bosmans napisał, że ,,Miłość to siła nabywcza szczęścia’’ i tym w przypadku znalazłam dowód na potwierdzenie tych słów. Być ze sobą ponad 30 lat i nadal z uczuciem mówić o drugiej połowie- to jest niezwykłe. W dzisiejszych czasach instytucja małżeństwa staje się bardziej krucha, a pary mniej stałe w swoich uczuciach, dlatego z wielkim  wzruszeniem czytałam wypowiedz Joli, która tak pięknie napisała o swoim mężu, jako esencji szczęścia. Jestem pod wrażeniem. Gratuluje i życzę Wam wszystkiego dobrego.



KONKURS z książką ,,Umysł w ogniu''.

Fascynująca podróż w głąb zaatakowanego tajemniczą chorobą umysłu, seria błędnych diagnoz i cudem wywalczone wyzdrowienie.

Recenzja: KLIK.


Dziś mam do rozdania 1 egzemplarz książki ,,Umysł w ogniu'' Susannah Cahalan. Aby go zdobyć należy w komentarzu opisać swoją (ewentualnie czyjąś) najbardziej szaloną bądź przerażającą przygodę.

Osoba, której wydarzenie najbardziej mnie zaskoczy otrzyma niepowtarzalną, opartą na faktach książkę Susannah Cahalan.

Zapraszam do zabawy.

Zapraszam również do polubienia wydawnictwa FILIA na Facebooku, głównego sponsora w/w nagrody: KLIK.

Regulamin:
1.Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: Świat książek i ja...
2.Sponsorem nagród jest wydawnictwo FILIA.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest opisanie w komentarzu swojej (ewentualnie czyjejś) najbardziej szalonej bądź przerażającej przygody. 
4. Konkurs trwa od 15 września 2013 roku do 19 września 2013 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 21 wrzesień 2013 roku.
6. Nagrodą jest 1 egzemplarz książki ,,Umysł w ogniu'' Susannah Cahalan.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi losowanie innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
banerek dla zainteresowanych

piątek, 13 września 2013

Piekielna choroba.


Umysł w ogniu
Susannah Cahalan 

 
tytuł oryginału: Brain on Fire
wydawnictwo: Filia
data wydania: 11 wrzesień 2013
ocena: brak









        Nowy Jork. 2009 rok. Pewnego dnia dwudziestoczteroletnia Susannah Cahalan, reporterka ,,New York Post’’ skarży się na dolegliwości charakterystyczne dla grypy. Po jakimś czasie jest jeszcze gorzej. Dziewczyna widzi i słyszy rzeczy, które w rzeczywistości nie istnieją. Często ma również zaniki pamięci. Zaniepokojeni tym stanem rzeczy rodzice oraz przyjaciele sugerują wizytę u lekarza. Okazuje się jednak, że wszystkie wyniki wychodzą w normie. Tymczasem Susannah z każdym dniem popada w coraz większą halucynację i paranoję. Zdarzają jej się nawet ataki padaczki. Po trzech tygodniach chorobowej mordęgi dziewczyna trafia do jednego z najlepszych szpitali w Stanach Zjednoczonych, gdzie szereg wyspecjalizowanych lekarzy próbuje ustalić przyczynę jej dziwnego samopoczucia. Niestety badania nadal nie pokazują niczego konkretnego.

dr. Souhel Najjar
W końcu z pomocą przychodzi doktor Souhel Najjar, genialny lekarz a’la serialowy Dr. House. Rozwikłanie kilku tajemniczych przypadków medycznych wyrobiło mu reputacje człowieka, do którego należy się udać, jeżeli nic nie ma sensu. To on wreszcie stawia trafną diagnozę- zapalenie mózgu  z przeciwciałami przeciwko receptorowi NMDA. Jak dalej potoczą się losy młodziutkiej reporterki? Czy ma szansę na całkowite odzyskanie zdrowia?


źródło
„Umysł w ogniu” to w całości literatura faktu, połączenie pamiętnika z reportażem. Bardzo poruszyła mnie historia młodej dziennikarki, która przeżyła medyczny koszmar. Aż trudno uwierzyć, że cała ta sytuacja miała miejsce. Z dnia na dzień dziewczyna staje się wrakiem człowieka. Jej umysł został zaatakowany przez własne ciało. Przerażające, bardzo rzadkie zjawisko. W momencie postawienia diagnozy Susannah była zaledwie 217 takim przypadkiem tego dziwnego schorzenia. Aktualnie ta liczba zwiększa się w zastraszającym tempie. Cahalan postanowiła opublikować swoją historię w nowojorskiej gazecie. Dzięki jej artykułowi: „Mój zagadkowy utracony miesiąc szaleństwa: byłam szczęśliwą 24-latką nagle dotkniętą paranoją i napadami padaczkowymi. Czy traciłam zmysły?” wielu ludzi z podobnymi objawami miało szansę uzyskać właściwą opiekę. Również książka ,,Umysł w ogniu’’ ma na celu zwiększyć naszą świadomość na temat zapalenia mózgu z przeciwciałami przeciwko receptorowi NMDA. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że mózg ludzki jest systemem niezwykle skomplikowany i wciąż bardzo tajemniczym.

,,Umysł jest niczym sznur lampek choinkowych. Kiedy mózg działa dobrze, wszystkie światełka błyszczą idealnie i są w stanie przystosować się na tyle, że często, nawet jedna żarówka zgaśnie, reszta nadal świeci. Jednak w zależności od miejsca uszkodzenia, czasami to jedno przepalone światełko jest w sanie zaciemnić całe pasmo’’.

Autorka miała wiele szczęścia, gdyż udało jej się trafić pod skrzydła znakomitych fachowców, którzy z niebywałą determinacją dążyli do jej wyleczenia. Nie bez znaczenia było wsparcie całej rodziny oraz spore możliwości finansowe, dzięki czemu rokowania przedstawiały się dla niej całkiem pomyślnie. Szkoda jedynie, że nie mogłam lepiej poznać myśli, uczucia i emocje jej rodziców oraz chłopaka. Nie wiem, czy wspólnie z Susannah odczuwali strach, niepewność, bunt, zniechęcenie czy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Wprawdzie w jakimś stopniu widać ich zaangażowanie, lecz dla mnie było tego trochę za mało. Na szczęście szczere, bardzo osobiste i wstrząsające zwierzenia dziewczyny rekompensują ten drobny ubytek.

Szczerze polecam tę niezwykłe przejmującą opowieść każdemu bez wyjątku. Ta książka pokazuje, jak ,,kruche jest utrzymanie normalności i zdrowia oraz jak bardzo zależymy od bezwzględnego kaprysu naszych zdradzieckich ciał, które nieuchronnie pewnego dnia, zaatakują nas na dobre’’. Uwrażliwia innych na wartość ludzkiego życia oraz uczy szukania dróg wyjścia nawet z pozornie patowej sytuacji. Nie żałuje ani jednej sekundy spędzonej przy tej lekturze i mam nadzieję, że wy również docenicie jej znaczenie. Zapraszam.

źródło

***

Wydawnictwo FILIA.

środa, 11 września 2013

Pan-Uległa


Ogrodnik szoguna
Thomas Petersin 

 
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 14 sierpnia 2013
ISBN: 9788377228463
liczba stron: 648
ocena: 4-/6








      Od kiedy słynny Grey wykreowany przez E.L. James zagościł na naszym rynku wydawniczym coraz więcej osób zaczęło interesować się BDSM oraz relacjami Pan-Uległa. Ja również próbuje zrozumieć ten dziwny, seksualny układ, dlatego tym razem sięgnęłam po książkę ,,Ogrodnik szoguna’’ Thomasa Petersina. Czy lektura tej książki rzeczywiście pozwoliła mi lepiej pojąć temat dominacji? Zapraszam do czytania.

Peter Abel to wybitny specjalista od budowy i rozruchu ciągów produkcyjnych w przemyśle drzewnym. Przez pewien czas był zaręczony z Daisy, która odeszła, gdy dowiedziała się o jego bezpłodności. Od tego czasu mężczyzna traktuje kobiety zupełnie inaczej. Nie przyzwyczaja się do nich. Zawiera z nimi jedynie dobrowolny układ polegający na pełnej uległości partnerki. Dzięki tej konwencji Abel potrafi stworzyć ze zwykłego diamentu cudowny oszlifowany brylant. Na czym to polega? Otóż kobietom często brak konsekwencji w realizacji zamierzonego celu, dlatego Pan często wbrew ich chwilowym słabościom pomaga w osiągnięciu wytyczonych aspiracji. Obecnie Peter spotyka się Kaylinn, którą za obopólną zgodą tresuje na posłuszną suczkę. Niestety pewnego dnia, w wyniku nieprzewidzianych okoliczności mężczyzna musi wyjechać na inny kontynent, aby objąć stanowisko dyrektora w firmie Keyaki. W zaistniałej sytuacji zwraca wolność swojej kobiecie. Tymczasem w nowym miejscu poznaje młodziutką księgową Oksanę Grigoriewnę. Początkowo nie zwraca na nią większej uwagi, lecz po kilku dniach wchodzą we wzajemną interakcje. Dziewczyna dowiaduje się o nietypowych upodobaniach swojego szefa.

,,Nie traktuj tego dosłownie-to tylko zabawa, alegoria, gra. Jak wszystko między nami. Całe życie jest grą. Ci, którzy myślą inaczej, kończą w szpitalu albo w prosektorium’’.


Czy Oksana zgodzi się kontynuować bliską znajomość z dominującym kreatorem kobiet?

Dotychczas przeczytałam wiele książek poruszających tematykę dominacji i za każdym razem czułam niedowierzanie, szok a nawet obrzydzenie. Nie rozumiałam, jak można na własne życzenie dać się tak upodlić? Dopiero powyższa lektura dała mi upragnione objawienie, dzięki czemu z całkiem innej perspektywy spojrzałam na relacje Pan-Uległa. Teraz lepiej rozumiem działania kobiet, które decydują się być niewolnicami dla swojego Guru. Nie każda płeć piękna chce być odważna, przebojowa i samowystarczalna. Niektóre z nich wolą oddać swoje życie w inne ręce, aby poprowadziły je w stronę doskonałości i duchowego spełnienia. Taka jest właśnie rola Pana. To on jest Opiekunem, Przewodnikiem, który szkoli, dba, nagradza lub karze wedle uznania.

,,To dla twojego dobra. Kara ma wielką moc; przywraca zaburzoną równowagę. Oczyszcza psychikę. Odbudowuje radość i dobre mniemanie o sobie’’.


Natomiast Uległa z radością, wiarą i oddaniem zgadza się na wszystko, co postanowi jej Pan. Nie ocenia i nie poddaje analizie jego zachowania. Ufa mu bezgranicznie, gdyż wie, że czeka ją za to nagroda- psychofizyczna satysfakcja i zadowolenie. Podobnie jest w przypadku BDSM. Byłam przekonana, że w tej dziedzinie mężczyzna jest sadystą, zaś jego partnerka masochistką, ponieważ nie wyobrażałam sobie, jak można seks łączyć z brutalnym biciem i poniewieraniem. Okazuje się, że w tej kwestii nie chodzi tylko i wyłącznie o zadawanie bólu. Ta perwersja ma na celu pomóc nam przełamać nasze wszelkie pierwotne instynkty, bariery i ograniczenia. Niestety wiele osób nie potrafi tego zaakceptować. Nadal ze zgorszeniem patrzymy na osoby preferujące tę dewiacje zaliczając ich do gorszej kategorii. "Ogrodnik szoguna" pokazuje jednak, że partnerzy stosujący zasadę dominacji wcale nie są wybrakowani emocjonalnie, wręcz przeciwnie. Podobnie, jak w zwyczajnych, waniliowych związkach potrafią obdarzać siebie nawzajem zaufaniem, zrozumieniem, oddaniem czy miłością. Nie ma tutaj miejsca na kłamstwa i oszustwa, gdyż od samego początku ich układ jest jasny.

Książka Thomasa Petersina wzbudziła we mnie wiele sprzecznych emocji. Na początku miałam ochotę wyć ze złości, ponieważ wiało nudą z każdej niemal strony. Liczyłam na bardziej dynamiczną akcję i zmysłowe sceny erotyczne, tymczasem dostałam nudną papkę niesmacznej tresury kobiety zmieniającej się w suczkę a potem w klacz. Nie lubię, kiedy ktoś odgrywa rolę danego zwierzęcia. Człowiek jest człowiekiem i powinien w tej formie pokazywać swoją osobowość. Przemogłam jednak swoją niechęć i postanowiłam dalej brnąć przez tę dziwaczną historię. Na szczęście gdzieś koło dwusetnej strony w trakcie rozpoczęcia emocjonujących losów dyrektora Abla i księgowej Oksany fabuła nabrała upragnionego tempa i kolorytu. Najbardziej na plus zaskoczył mnie fakt, iż sceny łóżkowe nie przyćmiewają innych wydarzeń, dzięki czemu będziemy świadkami zgrabnie zakreślonej intrygi oraz poznamy klika interesujących dramatycznych i sensacyjnych wątków. Z kolei trzecioosobowa narracja umożliwia poznanie sprawy z różnego punktu widzenia, zaś wyraziści bohaterowie o barwnej osobowości bez przeszkód zapadają w pamięć. Jedynie zakończenie nie przypadło mi do gustu. Wolałabym nieco inne rozwiązanie, lecz ogólnie nie było źle.

,,Ogrodnik szoguna’’ to nietypowa, odważna literatura erotyczna ukazująca prawdziwe relacje Pana i Uległej. Zmusza także do refleksji nad pochopnym osądzaniem czyjeś seksualności. Każdy z nas ma przecież prawo odkrywać siebie i spełniać swoje najbardziej skryte, perwersyjne fantazje. Reasumując, nie żałuje czasu spędzonego przy tej książce, niemniej nie zaliczę jej też do kanonu swoich ulubionych lektur z tego gatunku. Z drugiej strony uważam, że warto sięgnąć po tę pozycje choćby w celu lepszego zrozumienia jej tematu. Zapraszam.

***
Wydawnictwo Novae Res.


wtorek, 10 września 2013

Wywiad z Anną Klejzerowicz.

Na wstępie chciałabym pogratulować Cyrysi oryginalnego pomysłu na konkurs oraz podziękować jego uczestnikom. Wszystkie pytania są ciekawe, twórcze i mądre, więc odpowiadam na nie z prawdziwą przyjemnością. 

***

Anne18
1. Wiem, że współpracowała Pani z jednym z sopockich teatrów Jak Pani tam trafiła i jak wspomina ten czas ?

To było dawno temu, pod sam koniec lat osiemdziesiątych. Jeszcze wtedy studiowałam, a mój mąż zaczął właśnie pracować jako grafik w firmie komputerowej, która patronowała teatrowi (wówczas dopiero powstającemu). W ten sposób się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy, a nasza współpraca przetrwała aż do początku lat dwutysięcznych.
Jak wspominam ten czas?... Jako czas dumnej i szumnej młodości. Pęd, gwar i życie na bardzo wysokich obrotach.

Faledor
1. Jestem ciekawa, czy widzi Pani fotograficznie sceny w wyobraźni, które potem opisuje Pani w swoich książkach?


Tak, wszystkie sceny najpierw oglądam w wyobraźni, dopiero potem je opisuję. Najpierw obraz, potem słowo. Oczywiście bez szczegółów, detale przychodzą w trakcie pisania, ale klimat, barwę i temperaturę każdej sceny najpierw "widzę", potem opisuję. 

2. Czy fotograficzne postrzeganie świata pomaga wyobraźni, czy ogranicza ją do konkretnych obrazów?

To wyobraźnia tworzy obrazy. Świadoma percepcja może co najwyżej uporządkować je, nadać im konkretną formę. Jak przy malowaniu lub rysowaniu. 

3. A może fotografowanie i pisanie w ogóle nie mają na siebie wpływu w Pani przypadku?

Prawdę mówiąc, nie zastanawiałam się nad tym. Zapewne mają wpływ, w końcu to tylko dwie różne formy tej samej aktywności, nazwijmy ją twórczą. 

KulturkaMaialis
1. Teatr, fotografia, pisanie książek. Wszystko zajmuje wiele czasu. Znajduje Pani chwile tylko dla siebie?


Ależ to jest właśnie mój czas! Kocham to, co robię i nie czuję się przez to w żaden sposób ograniczona czy poszkodowana. Choć oczywiście nie wszystkie te rzeczy robię jednocześnie. Ostatnio głównie piszę.

2.Ma Pani w sobie coś z "czarownicy"?

Pewnie tyle samo, co większość kobiet.

toska82
1. Czy jest Pani zadowolona ze swojego życia? Czy zamieniłaby je Pani na jakieś inne, może obrała inną drogę?


Nasze życie jest wynikiem wszystkich naszych doświadczeń, uczuć, decyzji i przypadków. Raczej niczego bym w nim nie zmieniała, nawet gdybym mogła. Każda droga i tak prowadzi do celu, a zmienić trasę, pójść  kawałek inną ścieżką niż ta pierwotnie wytyczona, zawsze przecież można, w każdej chwili i na każdym etapie.  

2. Ma Pani wiele zainteresowań, jednak które z nich jest najważniejsze, które sprawia największą frajdę?

To, które mnie aktualnie najbardziej zajmuje.

3. Ma już Pani pomysł na następna książkę?

Nawet na kilka... :) Byle tylko życia starczyło. 

fot. Karol Kłos
Recenzje Kiti
1. Jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?


Nie nazwałabym tego przygodą. Pisałam, odkąd tylko nauczyłam się rozróżniać literki, a wcześniej rysowałam historyjki obrazkowe :) Później zaczęłam pisać zawodowo, dla prasy, różne rzeczy: beletrystykę, publicystykę... Z czasem przyszła kolej na powieści. Więc dla mnie pisanie to coś tak naturalnego jak oddychanie. Towarzyszyło mi, odkąd pamiętam.   

2. Skąd pomysł na fabułę ,,Córki czarownicy"?


Z wyobraźni, z obserwacji, z przemyśleń. A były one dla mnie całkiem nowe, ponieważ właśnie wtedy sama przeprowadziłam się z miasta na wieś.

Kratka
1. Rodzina cieszy się Pani sławą, czy mają Pani za złe, że nie spędza Pani z nimi tyle czasu ile by chcieli?


Moja rodzina jest na szczęście wyrozumiała i bardzo mnie wspiera. Mąż także uprawia zawód twórczy, więc się dobrze rozumiemy. Często ze sobą współpracujemy przy różnych projektach. Nawet nasze koty akceptują ten styl życia, co najwyżej któryś od czasu do czasu położy mi się na klawiaturze - jest to znak, że matka za długo pracuje, zamiast się z kotem pobawić ;-)  

2. Jakie ma Pani rady dla młodych pisarzy?

Nie poddawać się, nie niecierpliwić, nie iść na skróty, dużo czytać, doskonalić swój warsztat.  

3. Cieszy się Pani z tego co osiągnęła?


Cieszę się ze wszystkiego, do czego doszłam sama. To dla mnie największa satysfakcja.

nieidentyczna
1. Przeczytałam, że lubi Pani koty. Prowadzi nawet Pani dla nich stołówkę (Wow!). Dlaczego właśnie te zwierzęta? Co mają one szczególnego?


Lubię wszystkie zwierzęta. Nawet ślimaka ani pająka nie pozwolę skrzywdzić. W ogrodzie mamy także dwa jeże. Ale koty są wyjątkowe. Nie da się wyrazić w dwóch zdaniach, co takiego szczególnego mają w sobie. Na ten temat już od starożytności napisano tomy. Może to, że znają wszystkie tajemnice wszechświata?... ;-)

Bidon
1. Woli Pani pisać opowiadania czy książki?


Opowiadania czy powieści, tak? Trudno powiedzieć. Jedno i drugie lubię. Krótkie formy bardzo cenię, uważam, że trudniej jest napisać dobre opowiadanie niż powieść, gdyż wymaga ono większej dyscypliny formalnej. Trudniej zawrzeć myśl w skondensowanej postaci, rozpisać się zawsze jest prościej. Ale ostateczna satysfakcja jest ta sama, liczy się rezultat.  
 
Jola
1. Pani Aniu co chciałaby pani usłyszeć od swoich kotów w wigilijny wieczór?


Kocham cię :)

2. "Czarownica" i "Córka czarownicy" to czysta fikcja literacka czy może były jakieś wzorce, które spotkała pani w życiu?

W warstwie fabularnej czysta fikcja, w warstwie obyczajowej opierają  się naturalnie na obserwacji. Konkretnych wzorców nie było, wszystkie postaci są wymyślone.
 
3. Powieść obyczajowa, czy kryminał-co jest pani bliższe?


Kryminał. To jest "mój" gatunek.

Kaspe łka
1. Jak została Pani czarownicą?


Kiedy odkryłam, że słowo jest czarodziejską różdżką i zdecydowałam się jej użyć.

2. Jakie jest Pani ulubione zaklęcie?

Publicznie nie przeklinam ;-)

3. Jako czarownica pewnie używa Pani kociołka do warzenia potraw/eliksirów. Jaki jest Pani ulubiony kociołkowy przepis?

Różne rodzaje żółtego sera, czerwone wino, gałkę muszkatołową, stopić to wszystko w kociołku, przeżegnać się, splunąć trzy razy przez lewe ramię, wziąć bagietkę, połamać i maczać w owym eliksirze, który zwie się fondue serowe :)

monalisap
1. Czy dla Pani wieś jest czymś w rodzaju azylu- jeśli tak, to dlaczego?


Azylu?... Nie wiem, raczej nie - jest po prostu miejscem zamieszkania. Cichszym, spokojniejszym i bardziej malowniczym od miasta.

2. Pisząc "Czarownicę" na jaki problem, kwestię chciała Pani by czytelnicy najbardziej zwrócili uwagę?

W zasadzie autor nie powinien takich rzeczy zdradzać. Każdy czytelnik ma swoje priorytety, czytając - współtworzy książkę po swojemu, nadaje jej swój własny niepowtarzalny kształt. Wolałabym nie narzucać niczego swoim czytelnikom, nie tłumaczyć "co autor chciał przez to powiedzieć". Mogę tylko zasugerować, że książka mówi o dokonywaniu wyborów. Niekoniecznie łatwych, niekoniecznie zgodnych z oczekiwaniami innych ludzi.

Thrish NeedLove
1. Czym jest dla pani Trójmiasto?


Moim miastem rodzinnym. Tu się urodziłam i przeżyłam większość swego dotychczasowego życia. Ono mnie ukształtowało.

2. Co było inspiracją do napisania "Czarownicy" i jej kontynuacji, "Córki czarownicy"?

Przeprowadzka na wieś. Nowe miejsce, ludzie, klimaty. 

3. Mieszka pani "wśród lasów, w pięknej dolinie, w starym domu". Lubi pani taki spokój i ciszę, świeże powietrze i zabytkowe budynki?

Lubię :) Na równi sztukę i naturę. Stąd i przyroda, i zabytki, w tym stare budynki z duszą, to moja pasja.

miedzy okladkami
1. Gdyby miała Pani możliwość zostać na jeden dzień przewodnikiem, w jakie magiczne miejsca w Gdańsku, zabrałaby Pani zbłąkanego turystę ? :)


Takich miejsc w Gdańsku jest wiele, ale na pewno nie darowałabym zabłąkanemu turyście uliczki Mariackiej. Jest magiczna i niepowtarzalna, jest takim Gdańskiem w pigułce.


kwiatusia
1. W Pani książkach pojawiają się tajemnice; a czy Pani ma jakiś sekret, którego nie zdradziła Pani nikomu? Jeżeli tak - to czy obawia się Pani, aby nie ujrzał światła dzienneg
o?

Sekrety są w moich książkach. W prywatnym życiu nie mam jakichś szczególnych tajemnic. Chyba że drobne sekreciki, jakie pewnie każdy z nas ma. Ktoś potajemnie wyjada marmoladę łyżkami, ktoś inny skrycie pisze wiersze albo wierzy w krasnoludki. Moje sekrety są małe, drobne, ulotne jak bańki mydlane. Nikogo by nie zainteresowały, ale dodają życiu smaku.     

2. Jakiego bohatera trudniej wykreować dobrego, czy złego?


Prawdziwego. Ludzie rzadko kiedy bywają tylko dobrzy lub tylko źli. Większość z nas bywa dobra i bywa zła. Pomijając już różnice w ocenie i pojmowaniu dobra i zła, zarówno przez jednostki, jak i całe grupy społeczne.

3. Tytuły Pani książek: „Czarownica” i „Córka czarownicy” kojarzą mi się ze szczyptą magii :). Proszę sobie wyobrazić, że na miesiąc otrzymałaby Pani czarodziejską moc. Skorzystałaby Pani z niej? Co by Pani z jej pomocą wyczarowała, zmieniła?

Może to zabrzmi niewiarygodnie, ale tak, skorzystałabym... i to nawet nie dla siebie. A raczej nie tylko dla siebie. Wyczarowałabym lepszy świat. Żeby niewinne stworzenia - dzieci, zwierzaki - nie musiały cierpieć i być wiecznymi ofiarami okrucieństwa, przemocy czy głupoty. A podleców, sadystów i zwyrodnialców zamieniłabym w ropuchy.   

donpedro9
1. Pisarka, publicystka, fotograf, redaktor - czy fakt, że jest Pani człowiekiem wielu pasji i zawodów nie powoduje u Pani uczucia niespełnienia. Myślę, że każda z tych pasji musi się odbywać kosztem innych? Może to jednak właśnie działanie na wielu płaszczyznach daje pani największa satysfakcję? Jak to jest naprawdę? Może dręczą Panią wyrzuty, że nie poświęciła się tylko pisaniu?


Wręcz przeciwnie, powoduje raczej uczucie spełnienia. Te moje liczne pasje - czy też raczej zajęcia - realizowałam na różnych etapach swojego życia. A trochę lat już na tym świecie przeżyłam. Do tego są to zajęcia powiązane, może z wyjątkiem fotografii. Teraz już zresztą nie fotografuję zawodowo, tylko dla siebie. Od lat "poświęciłam się" głównie pisaniu. Ujęłam to w cudzysłów, bo to żadne poświęcenie - to mój wolny wybór.  

smithova
1. Czy chciałabyś napisać książkę, której narratorami byłyby koty? Co kot potrafiłby powiedzieć lepiej niż człowiek?


Napisałam kiedyś takie opowiadanie. Miało się znaleźć w pewnej zbiorowej antologii, która jednak do tej pory się nie ukazała. Może kiedyś ujrzy jeszcze światło dzienne... bardzo bym chciała, bo dochód miał być przeznaczony na bezdomne zwierzaki. Ale chyba nie odważyłabym się uczynić kota narratorem całej powieści. Wolałabym nie nadużywać kociego zaufania ;-)
Zrobił to już genialnie Akif Pirincci w swojej serii (kryminalnej zresztą) "Felidae". Obawiam się, że nie miałabym odwagi z nim na tym polu rywalizować. 

2. Wśród przyjaciół masz wiele osób zajmujących się literaturą - ale czy przyjaźnisz się także z osobami "z zupełnie innej bajki"? Co dają takie znajomości (jeśli są)?

Pewnie, mnóstwo! Są odskocznią, nie pozwalają zamknąć się tylko w jednym hermetycznym środowisku, dają mi kontakt z realną  rzeczywistością. 

3. W jakim mieście, poza Gdańskiem, czujesz się dobrze? Lubisz je za podobieństwa czy różnice?


W Krakowie. Spędziłam tam dużą część dzieciństwa, mieliśmy tuż pod samym Wawelem bliską rodzinę.
Chyba jednak za podobieństwa... tak mi się zdaje. Za atmosferę, za oddech historii.

ulvang
1. Gdyby mogła Pani spotkać na swojej drodze któregoś z zagranicznych pisarzy piszących powieści kryminalne to kto to by był i dlaczego akurat ta osoba?


Umberto Eco. O ile można go nazwać autorem powieści kryminalnych. Ze względu na tematykę jego książek. I Agathę Christie. Zapytałabym ją, jak to robiła, że wszystkie jej powieści kryminalne miały ręce, nogi i... mózg :)

Kazimiera Rosińska
1. Gdzie pani szuka inspiracji do pracy artystycznej? Za inspirację wystarczy Pani proza życia czy jest coś szczególnego, jakiś bodziec, który jest impulsem do działania? Np podróże, konkretni ludzie, wybitny film itd ?


Nie szukam, inspiracje same do mnie przychodzą. Może to być zarówno fragment zasłyszanej rozmowy czy zaobserwowana scena, czasem dzieło sztuki, czasem przeczytana historia. Ale najczęściej własna wyobraźnia.

Karolina
1. Gdyby mogła Pani przeżyć swoje życie jeszcze raz, jakby wyglądało? Jakie by było?


Podejrzewam, że podobne ;-)

chemasia
1. Mnie najbardziej intryguje to skąd pomysł na tytuł książki "Czarownica"? Czytając Pani powieść zastanawiam się co sprawiło, że właśnie taki tytuł otrzymała Pani książka.


Czarownica w tytule to metafora. Jako ludzie żyjący w XXI wieku nie wierzymy przecież w czary czy w czarownice, odprawiające zaklęcia nad kryształowymi kulami i latające na miotłach, by spotkać się z diabłem na łysej górze. Odróżniamy bajki od rzeczywistości. Wiemy za to, kim były "czarownice", masowo płonące na stosach w ubiegłych stuleciach, tylko za to, że... no właśnie. Za co? Za to, że były samodzielnie myślącymi, świadomymi kobietami. Osobami, które więcej widziały, więcej czuły, więcej rozumiały. Nie pozwalały się zniewolić czy zastraszyć. Były "inne", bo chciały żyć po swojemu, zamiast dać się wtłoczyć w narzucone przemocą ramy. Takich kobiet społeczeństwa patriarchalne boją się panicznie. Nadal tak jest. Stosy dalej płoną, choć już niekoniecznie w dosłownym znaczeniu.
    
2. Po drugie chciałabym się dowiedzieć czy trudno jest pisać powieści skłaniające czytelnika do głębszych przemyśleń nad sensem swojego życia i nad tym co w nim jest najważniejsze, dostarczających wielu różnorodnych emocji i wzruszeń?

Myślę, że trudniej jest pisać coś wbrew sobie. Jeśli autor pisze o tym, co jest autentycznym przedmiotem jego przemyśleń czy wzruszeń, to powstaje właśnie taka książka...

3. A po trzecie interesuje mnie to jaki będzie Pani plan na kolejną książkę i czy pojawi się kontynuacja "Czarownicy" i "Córki czarownicy"?
Kolejną książką będzie kryminał z wątkiem historycznym, dotyczącym tym razem historii najnowszej. Ukaże się w nowym roku, dokładnego terminu jeszcze nie znam. A czy pojawi się kontynuacja Czarownic... w tej chwili nie potrafię na to odpowiedzieć. Na razie przynajmniej nie mam takich planów. Nigdy nie było moim zamiarem napisanie sagi. Ale czytelnicy naciskają, a mnie się czasem także zdarza zatęsknić do starych bohaterów, więc niczego z góry nie mogę wykluczyć. Może kiedyś, kto wie. Jednak jeśli nawet kiedyś skuszę się i powrócę do mojej Małgosi, będzie to zupełnie nowa historia. Tak zresztą jak "Córka czarownicy" różni się od "Czarownicy".  

aniqa
1. Jak pani odkryła, że Fotografia to pani pasja.


Mój ojciec pasjonował się fotografią, więc niejako wychowałam się w ciemni. To była jak prawdziwa magia i bardzo łatwo było się nią zarazić. 

eyesOFsoul
1. A mnie zastanawia, jakie wydarzenie w Pani życiu miało największy wpływ na to, że w ogóle zaczęła Pani pisać?

Żadne konkretne wydarzenie. Pisałam od dziecka. Takim wydarzeniem mogło być co najwyżej poznanie alfabetu.

2. Czy ma Pani wrażenie, że to co Pani pisze jest niedoskonałe i zanim cokolwiek idzie do Wydawcy, to Pani znajomi są przez Panią maltretowani próbnymi tekstami?


Moi znajomi kupują sobie gotową książkę w księgarni. Nigdy nie pokazuję nikomu surowego tekstu. 

3. Co jest dla Pani magią w życiu?

Samo życie :)

Małgosia
Pytanie poza konkursem, gdyż książkę już mam,(dlatego nie podaję adresu mailowego), ale chciałabym przyłączyć się do wywiadu:
1. Czy woli Pani pisać powieści kryminalne (jak np. "Cień gejszy") czy tworzyć powieści, które można by zaliczyć do tzw. literatury kobiecej (jak "Czarownica" czy "Córka czarownicy")?


Bardzo mi miło, że się Pani przyłączyła :)
Ciekawe pytanie, ale nie zaliczyłabym Czarownic do "literatury kobiecej". Nigdy nie napisałam "kobiecej" powieści, bo na to jestem chyba... za mało kobieca. Poza tym zdeklarowana ze mnie przeciwniczka klasyfikowania literatury według takich kategorii jak płeć. "Czarownica" to powieść obyczajowa, poruszająca uniwersalne tematy, dotyczące każdego myślącego człowieka: problem wyborów życiowych, samotności (a raczej: osamotnienia) w społeczeństwie, stosunku do natury, ale także patologii, nędzy, zacofania. Jeśli facetom się zdaje, że te sprawy ich nie dotyczą, to może dlatego mamy taki świat, jaki mamy... Osobiście mam jednak nadzieję, że tak nie jest. I na szczęście wiem, że "Czarownica" ma wśród swoich fanów także wielu nowoczesnych, inteligentnych mężczyzn. 
"Córka czarownicy" natomiast to obyczajowy kryminał, osadzony w społeczności polskiej wsi z okresu przemian ustrojowych. Owszem, jest tam problem "kobiecy", ale w wymiarze społecznym.
A co wolę pisać? Kryminały. To moja dziedzina. Pewnie dlatego Córka zawiera kryminalny wątek - zresztą główny.  

alicjamagdalena
1. Czy ma Pani jakieś istotne uwagi, porady dla fotografów amatorów?


Zacząć od fotografii klasycznej. Poznać cały proces powstawania zdjęć. Nie polegać na automacie, choćby najlepszym.

Czy Pani tata udzielał wskazówek, czy może to kwestia wrodzonej intuicji?

Pozwoliłam sobie rozbić to pytanie, bo tak będzie mi łatwiej odpowiedzieć. Oczywiście, że udzielał. Uczył mnie podstaw fotografowania i wywoływania zdjęć. Ale przede wszystkim uczył mnie patrzeć. Oglądaliśmy razem nie tylko obrazy w naturze, ale także dzieła mistrzów malarstwa, grafiki, fotografii. Dyskutowaliśmy o nich. Dopiero jako dorosła osoba ukończyłam studium fotografii ZPAF. Pierwszą szkołę miałam w domu.    

2. Co sądzi Pani o kryminałach polskich autorów? Ma Pani ulubione pozycje w swojej biblioteczce?

Wiele. Uważam, że polskie kryminały przeżywają renesans - są coraz lepsze, zróżnicowane, odważne. W niczym nie ustępują żadnym innym. 

3. Swojego czasu głośno było o ,,Cieniu gejszy". Zastanawiam się, dlaczego akurat wybrała Pani Japonię? Jak dużo zajęło Pani czasu zbieranie materiałów a może interesowała się Pani już wcześniej tym krajem?


"Cień gejszy" to ulubiona moja książka - nie ukrywam tego - i nie bez powodu. Dziękuję więc za przypomnienie jej tutaj. Sztuką Japonii, a w szczególności japońskim drzeworytem ukiyo-e, interesowałam się od wielu lat, także jako kolekcjonerka, choć tylko w możliwym dla mnie skromnym zakresie. Zanim powstał "Cień gejszy", napisałam kilka artykułów na temat drzeworytów japońskich okresu Edo oraz Meiji, które ukazywały się w prasie popularnonaukowej. A materiał, wykorzystany w powieści, gromadziłam... przez jakieś 20 lat. Co najmniej. Bo to nie było tylko i wyłącznie zbieranie informacji. Zagadkę (oczywiście tę historyczną, dotyczącą opisanej kolekcji drzeworytów, bo kryminalna jest fikcyjna), którą w książce zajmują się Emil Żądło wraz z Martą, rozwiązaliśmy najpierw własnymi siłami, wspólnie z mężem i przy wparciu p. dr Zofii Alberowej, nieżyjącej już wybitnej specjalistki od sztuki japońskiej w Polsce. Oczywiście trwało to lata i nie obyło się bez licznych potknięć. a także przerw. Cała ta intelektualna przygoda opisana została w posłowiu do powieści, a metody, jakimi w książce pracują moi detektywi, są autentyczne.

Marzena Strawa
1. Gdyby ktoś postawił Panią przed wyborem pisanie czy fotografia, co by Pani wybrała?


W tej chwil wybrałabym pisanie. Dawniej wybrałam fotografię, choć nikt mi nie stawiał żadnego ultimatum. Po prostu wszystko ma swój czas. A taki dylemat na szczęście nie istnieje. 

2. Gdyby dano Pani możliwość pisania i fotografowania, ale z warunkiem zamieszkania w gwarze miasta, czy zdecydowałaby się Pani opuścić swój azyl?


To bym podziękowała i zajęłabym się uprawą kabaczków czy czegokolwiek. W gwarze miasta mieszkałam prawie 40 lat i nie przypadkiem się stamtąd wyprowadziłam. A gdzie ja bym wszystkie moje zwierzaki w mieście podziała?! :)  

Monika
1. A ja chciałam zapytać o opowiadania "z dreszczykiem", które Pani pisze. Ukazują się od czasu do czasu, w antologiach różnych autorów (np. Trzynaście ran, Zatrute pióra, 31.10 czyli Halloween po polsku), jak i w antologiach zawierających wyłącznie Pani prace (Złodziej dusz). W Pani opowiadaniach niby nic strasznego się nie dzieje, a ciarki po karku chodzą, aż miło :) Która forma jest Pani bliższa - opowiadania z dreszczykiem czy dłuższe formy, jak kryminały (Sąd Ostateczny, Cień Gejszy) czy obyczaj, jak Czarownica i Córka czarownicy? (Ze swojej strony dodam, że wszystkie czyta mi się tak samo fantastycznie.).


Dziękuję za te miłe słowa, to balsam na serce autora. Ale nie potrafię powiedzieć, która forma jest mi najbliższa. Chyba zawsze ta, którą właśnie piszę :)

2. Co będzie robiła Anna Klejzerowicz za 10 lat? Czego Pani życzyć?


Proszę mi życzyć tego, żebym dalej mogła robić to, co robię.

bassia5
1. Która z dotychczas wydanych przez Panią książek jest Pani najbliższa i dlaczego?


Wszystkie. Każda jest mi tak samo bliska, każda jest częścią mnie. Najważniejszy jednak jest dla mnie "Cień gejszy", ze względu na tematykę. Włożyłam w tę książkę najwięcej pracy, pasji, wręcz namiętności.

2. Co Pani sądzi o kondycji literatury w Polsce?

Jest nie gorsza niż kondycja literatury na świecie. Niestety wszędzie rządzi teraz przede wszystkim komercja, ale czy to źle... nie wiem. Może znaleźliśmy się cywilizacyjnie na takim akurat etapie. Być może wkrótce nastąpi przesyt, a literatura na powrót zacznie pełnić ważną rolę w życiu kulturalnym.  

3. Miło usłyszeć pozytywne opinie o swojej książce, jak natomiast przyjmuje Pani krytyczne słowa o swojej twórczości?

Mówiąc szczerze, niespecjalnie zwracam na to uwagę. Nie mam zwyczaju szukać recenzji moich książek, rzadko je czytam, bo nawet czasu mi na to brakuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu będą się podobać, nawet bym tego nie chciała. Piszę to, co chcę pisać, adresuję moje książki do czytelnika, który potrafi dzielić ze mną myśli i zainteresowania. Inaczej mówiąc, który odbiera na tych samych falach. To rodzaj chemii, a może pewnego duchowego porozumienia między autorem i czytelnikiem. Jak w uczuciach. Jeśli nie iskrzy, to szkoda czasu - książkę należy odłożyć i sięgnąć po inną, która zaiskrzy. Nie mam o to do nikogo pretensji, to przecież normalne. 

Kornelia
1. Czary, magia, fantazja, każdy z nas to lubi. Przenosimy się wtedy chyba trochę w czasy dzieciństwa. Jaką bajkę, baśń czy też fantastyczną opowiastkę pamięta Pani najbardziej z dzieciństwa?


Pamiętam mnóstwo... "Mary Poppins", którą uwielbiałam przez całe lata, "Akademię pana Kleksa", "Gałkę od łóżka", "Pinokio", "Mio mój Mio", różne baśnie... Kochałam baśnie. Pamiętam taką księgę, wydaną pod tytułem "Baśnie z dalekich mórz i oceanów", były pięknie ilustrowane. Moje niedościgłe marzenie, bo nigdy nie udało mi się tej książki zdobyć na własność, choć śniłam o niej.

2. Teraz trochę nietypowe :) Jako kobieta których obowiązków domowych nie lubi Pani najbardziej - odkurzania, zmywania naczyń, prasowania? :)

Z tych trzech - zdecydowanie prasowania :)

3. Gdyby miała się Pani przedstawić komuś, kto całkowicie nie wie, kim Pani jest, w trzech zdaniach, jak by one brzmiały?

Pisarka, kociara, niespokojny duch.

edyta
1. Czy jest według Pani miejsce na świecie jeszcze nie odkryte, gdzie warto poszukać śladów dawnych kultur – dzieł sztuki, szczątków zwierząt, starych monet itp.?


Myślę, że jest wiele takich miejsc. Choćby dżungla amazońska, która kryje jeszcze niejedną prekolumbijską tajemnicę, albo na przykład południowe wybrzeża Hiszpanii, gdzie według antycznych źródeł leżało starożytne Tartessos - utożsamiane z biblijnym Tarszisz - potężne miasto oraz port, ośrodek tajemniczej cywilizacji, wciąż czekające na swego odkrywcę. Pozostają jeszcze dna mórz i oceanów, skarbnica archeologi podwodnej. Ale i wszędzie pod naszymi stopami znajdują się ukryte głęboko pokłady przeszłości. Pozostałości starożytnej Aleksandrii leżą na przykład pod współczesnym miastem. Może kiedyś zostaną wynalezione metody, by do nich dotrzeć. Historia cywilizacji liczy tysiące lat, a nasza wiedza o niej jest fragmentaryczna. Jestem pewna, że archeologia jeszcze nas nie raz zaskoczy.   

2. Czy chciałaby Pani być członkiem ekipy poszukiwaczy, dokonywać wykopalisk własnymi rękami czy woli Pani po prostu dowiadywać się o odkryciach z prasy/książek/Internetu?
Kiedy byłam młoda, chciałam być archeologiem. Podczas gdy idolami moich koleżanek i kolegów byli znani aktorzy czy piosenkarze, moim był prof. Kazimierz Michałowski, wybitny polski egiptolog, twórca polskiej szkoły archeologii śródziemnomorskiej. Archeologia była moim wielkim, wieloletnim marzeniem - niestety niespełnionym. Teraz mogę już tylko śledzić odkrycia archeologiczne i czytać o nich. No i pisać :)

3. Czy zdarza się Pani, widząc swoją książkę na witrynie księgarni zatrzymać się, popatrzeć na nią z dumą, uśmiechnąć i dopiero pójść dalej?

Zdarza się :)

Klementynka
1. W jaki sposób można zaczarować swoje życie, swój świat, by mienił się wszystkimi barwami tęczy?


Zacząć uważnie mu się przyglądać. Dostrzegać to, na co zbyt często nie zwracamy uwagi. On się mieni :)

2. Czy ma Pani swój ulubiony minerał lub kamień szlachetny i wierzy w jego moc?

Mam srebrny wisiorek z ametystem, który ojciec przywiózł mi dawno temu z jakiegoś rejsu - prawie nigdy go nie zdejmuję, wierzę, że mnie chroni.

3. Czy nie myślała Pani o napisaniu historii o kocich tajemnicach (bajka, kryminał), opatrzonej własnymi zdjęciami tych czworonogów?

Coś takiego ukazało się już w magazynie "Kocie sprawy", kilka lat temu: dwa moje kocie opowiadanka, ilustrowane własnymi zdjęciami :)

Jakub Kowalski
1. Według mnie na świecie istnieje mnóstwo ludzi nieprzejmujących się swoją pracą gdyż po prostu ona im odpowiada, ale gdyby zdarzyło się tak, iż wszystkie zawody zmieniają się ze sobą i np. lekarz jest odpowiedzialny za prawo, dentysta za gaszenie pożarów, policjant za budowanie osiedli, nauczyciel za sprzątanie a księgowa za podawanie napojów i dań to czy chciała by pełnić jakiś zupełnie inny nowy zawód ? I czy gdyby pisarz oznaczał osobę nie piszącą książki lecz np. wertowanie, korektowanie, i drukowanie książek wydanych przez nowych pisarzy np. szklarzy, przestałaby Pani to robić i spróbowała czegoś innego czy została w zawodzie jako stary pisarz bo przecież pisarz to pisarz nie ważne czym się zajmuje ?


Ta wizja to istny horror! Wolałabym czegoś podobnego nie doświadczyć, nawet w koszmarach sennych :) Choć może wtedy udałoby mi się zostać w końcu tym archeologiem?... Hmm... Musiałabym to jeszcze przemyśleć.  

2. Niektórzy pisarze traktują pisanie książki jako pracę nawet wtedy gdy nie mają ani zapału, ani weny ani nawet dobrego pomysłu na fabułę tylko po to by szybciej zarobić czy zapisać kolejną wszystko jedno czy dobrą czy złą książkę na swoim koncie bowiem dla nich liczy się ilość a nie jakość czy Pani też tak robi a może postępuje wręcz przeciwnie siada Pani do niej tylko wtedy gdy czuje Pani olśnienie i oświecenie bo w innym wypadku jest pani pewna, że nie wyjdzie dobra książka i czuje Pani z tego powodu zniechęcenie ?

Piszę wyłącznie wtedy, kiedy jestem wewnętrznie przekonana do swego pomysłu. Nie potrafiłabym chyba napisać niczego wbrew sobie. 

3. Jakie są Pani pasje oprócz pisania książek, fotografowania i redagowania i publikowania kolejnych artykułów, bardziej sportowe typu taniec, gra w jakąś grę jak tenis ziemny a może bardziej kulturalne jak czytanie książek ulubionych autorów, śpiewanie, chodzenie do kin i teatrów albo nawet zwykłe spacery w celu znalezienia inspiracji ?

Dawniej taternictwo i turystyka górka, obecnie raczej spacery oraz rower. Teatr tak, kino nie, czytanie książek nałogowo.

Dziękuję pięknie za wspólnie spędzony czas.
Anna Klejzerowicz


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~


Bardzo dziękuję Ani Klejzerowicz za wspaniały, obszerny wywiad.

Do nagrody autorka wytypowała:

Jola
 
Kaspe łka

edyta

Gratuluje zwycięzcom i dziękuję pozostałym uczestnikom zabawy.
Cyrysia